Rowerzyści marzą o ścieżce na Zatorzu. Co na to ratusz?

Jedną z głównych arterii olsztyńskiego Zatorza jest ul. Limanowskiego. Zaczyna się od ronda Bema, a kończy skrzyżowaniem z al. Sybiraków. To także jeden z najbardziej ruchliwych fragmentów tej części Olsztyna. Chodzi o samochody, ale także pieszych i rowerzystów. Ci ostatni nie mają powodów do zadowolenia, bo oddano im tam do dyspozycji niewielki odcinek ścieżki. Ciągnie się ona od ul. Jagiellońskiej do zakrętu na wysokości budynku Limanowskiego 44. Powstała przy okazji przebudowy tej arterii, która prowadzona była w latach 2005-06.

— Dalej trzeba lawirować między pieszymi, których jest bardzo dużo, tym bardziej że niedaleko znajduje się przystanek komunikacji miejskiej — mówi pani Katarzyna mieszkająca przy ul. Zientary-Malewskiej. — Tak jest aż do wiaduktu. To stwarza wiele niebezpiecznych sytuacji.

Drogowcy postanowili to zmienić. Pod koniec 2024 roku rozpisali przetarg. Przedmiotem zamówienia było sporządzenie 3-wariantowej koncepcji dostosowania ul. Limanowskiego w Olsztynie „do potrzeb ruchu rowerowego poprzez wyznaczenie dróg dla rowerów oraz dróg dla pieszych i rowerów”.
Zakres przedsięwzięcia to „adaptacja istniejącego układu drogowego i urbanistycznego w celu wyznaczenia drogi dla rowerów i drogi dla pieszych i rowerów”. To także „ustalenie ewentualnych kolizji z urządzeniami obcymi”. Szerokość drogi dla rowerzystów miała wynieść od 2 do 2,5 metra.

Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu wskazał, jakie rozwiązania projektanci powinni wziąć pod uwagę. Pierwszy wariant zakładał poprowadzenie ścieżki rowerowej po tej stronie ul. Limanowskiego, po której znajduje się przystanek miejskich autobusów jadących w kierunku ronda Bema. Kolejnym była trasa wzdłuż ul. Limanowskiego w kierunku al. Sybiraków. Trzeci wariant był najbardziej zaskakujący. Prowadził po tej samej stronie, ale na zapleczu kamienic znajdujących się przy ul. Limanowskiego. Dwa ostatnie rozwiązania rozpoczynałyby się od skrzyżowania z ul. Zientary-Malewskiej z tą różnicą, że w jednym przypadku rowerzyści wjechaliby kilkadziesiąt metrów dalej w uliczkę przy piekarni i poruszali się dalej za zabudowaniami, przecinając na swojej trasie ul. Moniuszki i ul. Paderewskiego. Na koniec wjechaliby w ul. Reymonta.

Sprawą zainteresował się radny Mirosław Arczak, rowerowy aktywista. Wystąpił do ratusza z pytaniem, na jakim etapie są podjęte działania, a także o losy przedsięwzięcia. Co na to ratusz? Prezydent Olsztyna Robert Szewczyk poinformował radnego, że zlecona koncepcja jest już gotowa i kosztowała ponad 57 tys. zł. Ratusz nie ma jednak dobrych wiadomości dla rowerzystów poruszających się po Zatorzu.

— W aktualnym budżecie miasta Olsztyna na 2025 rok nie ma zabezpieczonych środków umożliwiających kontynuację prac projektowych w oparciu o opracowaną koncepcję. Ze względu na ograniczone środki finansowe w budżecie gminy Olsztyn wskazanie ewentualnego terminu podjęcia kolejnych kroków zmierzających do realizacji infrastruktury rowerowej na ul. Limanowskiego na tą chwilę nie jest możliwe — stwierdził prezydent Szewczyk.

Nic dziwnego, że ratusz nie spieszy się z wykonaniem jakiekolwiek wariantu z przygotowanej koncepcji, bo każdy wyceniony został na średnio 1,5 mln zł.

— Nie zmienia to faktu, że sprawa ścieżki rowerowej wzdłuż ul. Limanowskiego powinna zostać rozwiązana — twierdzi radny Arczak. — Po prostu trzeba usankcjonować to, co tam się dzieje. A można zrobić to w gospodarski sposób, niskim nakładem środków oddzielając ruch pieszy od rowerowego. Wtedy być może jeszcze więcej osób będzie tędy jeździć.