Niosą nadzieję tam, gdzie trwa wojna. Olsztyński Konwój Humanitarny znów w drodze

2025-03-22 20:00:00(ost. akt: 2025-03-21 15:16:41)

Autor zdjęcia: OKH

Olsztyński Konwój Humanitarny od pierwszych dni wojny dostarcza wsparcie do Ukrainy, pokonując tysiące kilometrów i przewożąc setki ton darów. Wolontariusze ryzykują życie, by pomagać żołnierzom, cywilom, szpitalom i sierocińcom. Teraz przygotowują 22. misję pomocową, która wyruszy już 27 marca. Każdy może wesprzeć ich działania — liczy się każda wpłata!
Wydawać by się mogło, że okrutne doświadczenia z czasów II wojny światowej nigdy już się nie powtórzą, bo człowiek nauczył się być człowiekiem. Znamy postacie historyczne i literackie stawiane nam za wzór, których bohaterska postawa podczas wojny pozwoliła przetrwać koszmar wielu ludzkim istnieniom. Jednak sfera literacka to nie to samo, co rzeczywistość. Człowiek nadal chce dominować nad drugim człowiekiem, okrucieństwa wojny nie skończyły się. Jednak są wśród nas tacy, którzy mimo niebezpieczeństwa chcą nieść pomoc innym.

Czy bohaterem trzeba się urodzić, czy się nim stajemy w obliczu ekstremalnych sytuacji? Czy wobec wojny wybierzemy swoje bezpieczeństwo, czy też postawimy na szalę własne życie, aby nieść pomoc tam, gdzie człowiek staje w obliczu śmierci? Na te i inne pytania odpowiedzieli sobie wolontariusz OKH, którzy z pomocą dla walczącej Ukrainy jeżdżą od lat.

Historia Olsztyńskiego Konwoju Humanitarnego splata się z tragiczną agresją militarną Rosji na Ukrainę. Pierwszym odruchem po wybuchy wojny w Ukrainie było skrzyknięcie przez Adama Giskę, pastora KZ „Twoja Przystań”, wolontariuszy, ludzi dobrej woli z otwartymi sercami, którzy nie zważając na przeszkody i ograniczenia, podjęli wszelkie działania wspierające broniący się naród ukraiński. Tak powstał Olsztyński Konwój Humanitarny, który do dziś wykonuje misje pomocowe i duszpasterskie w Ukrainie. OKH pokonuje setki tysięcy kilometrów, zjeżdżając Ukrainę wzdłuż i wszerz, dostarczając setki ton pomocy humanitarnej. Dzięki doświadczeniu, wzajemnemu zaufaniu i osobistym relacjom wiedzą, jak pomagać, gdzie docierać, i mają pewność, że pomoc trafia dokładnie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.

— Kiedy rankiem 3 marca przekraczaliśmy pierwszym konwojem dziewięciu aut granicę polsko-ukraińską, kompletnie nie wiedzieliśmy, co czeka nas po drugiej stronie. To było zetknięcie dwóch światów. Zastaliśmy tysiące przerażonych kobiet, dzieci, starców, osób niepełnosprawnych i zwierząt, skupionych na dworcu kolejowym we Lwowie, oczekujących na pomoc, na transport. Potem nieustanne kursy samochodami wypełnionymi uchodźcami ponad wszelką miarę, byle zdążyć przed śmiertelnym mrozem, by zatroszczyć się o jak największą liczbę osób! Jeździliśmy w ciszy, płaczu, bezradności, ale z nadzieją, że jakoś to będzie, że świat, który właśnie się wali, jeszcze się naprawi! Potem były transporty humanitarne na głęboki wschód Ukrainy, pod front z pomocą dla żołnierzy, cywilów, szpitali, sierocińców, kościołów. Zawsze z miłością, dobrym słowem, wsparciem, modlitwą, nadzieją na zwycięstwo — wspomina Adam Giska. I dodaje: — Już w pierwszym roku wojny z OKH wyłoniło się małżeństwo wolontariuszy, których serca mocno zabiły dla ukraińskich żołnierzy narażających życie dla swojej ojczyzny. Robin i Rosslyn to artystyczne i wrażliwe dusze, których wiara i pełne zaufanie Bogu doprowadziły ich do miejsca, gdzie osobiste przekonania i pragnienie niesienia pomocy najbardziej zagrożonym — walczącym żołnierzom zmaterializowały się zdobytymi kompetencjami i gruntownym przygotowaniem do służby kapelańskiej. Obecnie są jedynymi certyfikowanymi kapelanami wojskowymi służącymi w ramach OKH pod barwami Ukrainy. Tak też nasza wspólna misja niesienia pomocy obejmuje również to, co najważniejsze i kluczowe — wsparcie duchowe.

Ścisły team konwojowy OKH tworzą Adam Giska — założyciel i koordynator OKH, Robin i Rosslyn Szwecowie — kapelani wojskowi w UA, Konrad Nowak, Janek Mroczek, Jarek Pakosz, Janusz Denert, Marek Nowicki, Przemek Zduńczyk, Darek Zaborowski oraz Mirek Grycuk — wspierający działania konwoju na miejscu, w Olsztynie. Wolontariusze OKH to ludzie różnych profesji i wyznań, działający w duchu miłości i empatii. To znakomici kierowcy transgraniczni i hardcorowi, których profesjonalne działania pozwalają zminimalizować czas i stres, co w czasie wojny jest niezmiernie ważne. Niosą pomoc, nie patrząc na zagrożenia, których nie brakuje w tym kraju. Zawsze gotowi, uśmiechnięci, pełni miłości i szacunku dla człowieka. Cisi bohaterowie.

Zorganizowali już 21 konwojów humanitarnych, przejechali ponad 100000 km, przewieźli do Polski ponad 400 uchodźców wojennych (głównie matki z dziećmi), dostarczyli ponad 200 ton darów potrzebującym we Lwowie, w Równem, Cudnowie, Tarnopolu, Winnicy, Dniprze i Zaporożu, Charkowie, Kijowie, Boryspolu, Irpieniu, Buczy, Bachmucie, Kramatorsku, Awdijiwce, Chersoniu, Zołocziwiu i kilku innych miejscowościach wschodniej Ukrainy. Przeżyli niejedną trudną chwilę, alarmy, naloty, ostrzały rakietowe i dronowe. Wiedzą, co to teren zaminowany. Wiedzą, co to śmierć. Ale nie zraża ich to w niesieniu pomocy humanitarnej i duszpasterskiej. Dla wolontariuszy OKH życie ludzkie jest świętością i ma niezbywalną godność na wszystkich etapach. Straszna, krwawa wojna tę godność niszczy, odbiera, ale oni mają wiarę i nadzieję, że wykonując swoje misje pomocowe, uda się im choć w małym stopniu ją przywrócić.

Olsztyński Konwój Humanitarny wyrusza z kolejną misją pomocową do Ukrainy już 27 marca 2025 roku.

— Przed nami 22. Olsztyński Konwój Humanitarny. Dzięki doświadczeniu, wzajemnemu zaufaniu i relacjom z wolontariuszami, instytucjami, kościołami oraz wojskiem wiemy, jak pomagać, gdzie docierać, i mamy pewność, że nasza pomoc trafia dokładnie tam, gdzie jest najbardziej potrzebna — mówi Rosslyn Szwec. — Jak zawsze, tak i tym razem obdarzymy was zdjęciami, filmami i podziękowaniami z konwoju, byście widzieli i wiedzieli, co dzieje się z pomocą, darami!

Wolontariusze potrzebują wsparcia, w związku z tym została utworzona zrzutka.
OKH będzie wdzięczny za każdą pomoc, którą można przekazać poprzez wpłatę środków.
Razem możemy wiele!!!

Fot. OKH

AG/RS