Julia Krasnowska: Trzeba żyć ze sobą w zgodzie
2025-03-15 12:00:16(ost. akt: 2025-03-14 14:34:41)
— Moja pasja do gotowania wzięła się z tego życiowego zawirowania. I to wtedy pojawił się impuls, by stać się młodą dorosłą. Musiałam stać się samodzielną i to kuchnia tę samodzielność mi dała — mówi Julia Krasnowska, olsztynianka, która bierze udział w programie Master Chef Nastolatki.
— Kim Pani jest?
— Generalnie sama siebie określam jako osobę niespodziewaną. Bez przesadnej skromności — mam wiele talentów. I uważam też, że jestem nastolatką, która nie żyje już jednak trybem życia właściwym innym beztroskim nastolatkom. Postrzegam siebie raczej już jako młodą dorosłą.
— Generalnie sama siebie określam jako osobę niespodziewaną. Bez przesadnej skromności — mam wiele talentów. I uważam też, że jestem nastolatką, która nie żyje już jednak trybem życia właściwym innym beztroskim nastolatkom. Postrzegam siebie raczej już jako młodą dorosłą.
— Dlaczego?
— Bo zajmuję się sprawami stricte „dorosłymi” — moje rówieśniczki jeszcze takich rzeczy nie ogarniają. Mam pracę, szkołę, mnóstwo istotnych dla mnie spraw… Czasem myślę, że ‘człowiek renesansu’ to moje drugie imię.
— Bo zajmuję się sprawami stricte „dorosłymi” — moje rówieśniczki jeszcze takich rzeczy nie ogarniają. Mam pracę, szkołę, mnóstwo istotnych dla mnie spraw… Czasem myślę, że ‘człowiek renesansu’ to moje drugie imię.
— A co to za talenty?
— Uważam, że przede wszystkim mam dar przekonywania. Mam też bardzo bogate słownictwo. A za to nie mam problemów z występami publicznymi. Mam też dar dobrej komunikacji międzyludzkiej — zresztą uwielbiam rozmawiać z ludźmi, wymieniać się spostrzeżeniami na różne sprawy, zjawiska, szczególnie psychologiczne. Lubię rozmawiać — po prostu. Ale uważam też, że moje pasje to także moje talenty. Choćby gotowanie: po pierwsze, to bardzo dorosła pasja, bo przecież nie gotuję amatorsko — profesjonalnym gotowaniem zajmuję się już od kilku lat, jednocześnie bardzo się nim pasjonując. Skupiam się na tym, by stale się w tym kierunku rozwijać, zarówno teoretycznie — bo uczęszczam do szkoły gastronomicznej, gdzie mam wiele przedmiotów zawodowych i w sumie w kierunku żywieniowym podążam już od lat. No i praktycznie — stąd udział w programie Master Chef Nastolatki.
— Uważam, że przede wszystkim mam dar przekonywania. Mam też bardzo bogate słownictwo. A za to nie mam problemów z występami publicznymi. Mam też dar dobrej komunikacji międzyludzkiej — zresztą uwielbiam rozmawiać z ludźmi, wymieniać się spostrzeżeniami na różne sprawy, zjawiska, szczególnie psychologiczne. Lubię rozmawiać — po prostu. Ale uważam też, że moje pasje to także moje talenty. Choćby gotowanie: po pierwsze, to bardzo dorosła pasja, bo przecież nie gotuję amatorsko — profesjonalnym gotowaniem zajmuję się już od kilku lat, jednocześnie bardzo się nim pasjonując. Skupiam się na tym, by stale się w tym kierunku rozwijać, zarówno teoretycznie — bo uczęszczam do szkoły gastronomicznej, gdzie mam wiele przedmiotów zawodowych i w sumie w kierunku żywieniowym podążam już od lat. No i praktycznie — stąd udział w programie Master Chef Nastolatki.
— Skąd wzięło się u Pani to kulinarno-gastronomiczne zamiłowanie?
— Gotować zaczęłam bardzo wcześnie. Już jako mała dziewczynka byłam w domu pomocnikiem. Gdy moja mama robiła jakiś tort, przygotowywała poszczególne potrawy na święta czy choćby obiad — zawsze chętnie jej pomagałam. A wszystko przez to, że ja od dziecka uwielbiałam jeść! A ponieważ jedzenie idzie w parze z gotowaniem i ja obie te rzeczy uważam za najlepsze na świecie — od dziecka praktykuję i jedno, i drugie! [śmiech] Od dziecka też miałam możliwość próbowania nowych rzeczy, smakowania ich. To może nie były wyszukane dania typu krewetki czy przegrzebki — to były proste dania, a jednak podawane w wyszukany sposób. Na przykład gołąbek: nie był to ten tradycyjny przysmak podawany w kapuście, miał zupełnie inny farsz. I wiele było takich prostych dań, które ja po swojemu udoskonalałam. A potem, gdy miałam 12 lat, moje życie trochę się pokomplikowało i gotowanie stało się dla mnie nie tylko pasją, ale też odskocznią, azylem. Trochę się wtedy zaparłam i na szkołę, i na rozwijanie swojej pasji, uznając, że szkoła i gotowanie to ostatnie rzeczy, które mi zostały. Które po prostu mogę pielęgnować i za jakiś czas zebrać owoce tej pielęgnacji. To już wtedy zaczęłam robić torty, zainteresowałam się kuchnią azjatycką, włoską… Potrafiłam spędzić w kuchni 8 godzin, bez stworzyć coś naprawdę dużego. Sprawiało mi to dużą przyjemność — do tego stopnia, że swoim zaufanym osobom potrafiłam się zwierzyć, że ja z tej kuchni w ogóle nie chcę wychodzić, mogę tam nawet spać. Bo było mi z tym dobrze. Można zatem powiedzieć, że moja pasja do gotowania i przygoda z kuchnią wzięły się z tego życiowego zawirowania. I to wtedy pojawił się impuls, by stać się młodą dorosłą. Musiałam stać się samodzielną i to kuchnia tę samodzielność mi dała.
— Gotować zaczęłam bardzo wcześnie. Już jako mała dziewczynka byłam w domu pomocnikiem. Gdy moja mama robiła jakiś tort, przygotowywała poszczególne potrawy na święta czy choćby obiad — zawsze chętnie jej pomagałam. A wszystko przez to, że ja od dziecka uwielbiałam jeść! A ponieważ jedzenie idzie w parze z gotowaniem i ja obie te rzeczy uważam za najlepsze na świecie — od dziecka praktykuję i jedno, i drugie! [śmiech] Od dziecka też miałam możliwość próbowania nowych rzeczy, smakowania ich. To może nie były wyszukane dania typu krewetki czy przegrzebki — to były proste dania, a jednak podawane w wyszukany sposób. Na przykład gołąbek: nie był to ten tradycyjny przysmak podawany w kapuście, miał zupełnie inny farsz. I wiele było takich prostych dań, które ja po swojemu udoskonalałam. A potem, gdy miałam 12 lat, moje życie trochę się pokomplikowało i gotowanie stało się dla mnie nie tylko pasją, ale też odskocznią, azylem. Trochę się wtedy zaparłam i na szkołę, i na rozwijanie swojej pasji, uznając, że szkoła i gotowanie to ostatnie rzeczy, które mi zostały. Które po prostu mogę pielęgnować i za jakiś czas zebrać owoce tej pielęgnacji. To już wtedy zaczęłam robić torty, zainteresowałam się kuchnią azjatycką, włoską… Potrafiłam spędzić w kuchni 8 godzin, bez stworzyć coś naprawdę dużego. Sprawiało mi to dużą przyjemność — do tego stopnia, że swoim zaufanym osobom potrafiłam się zwierzyć, że ja z tej kuchni w ogóle nie chcę wychodzić, mogę tam nawet spać. Bo było mi z tym dobrze. Można zatem powiedzieć, że moja pasja do gotowania i przygoda z kuchnią wzięły się z tego życiowego zawirowania. I to wtedy pojawił się impuls, by stać się młodą dorosłą. Musiałam stać się samodzielną i to kuchnia tę samodzielność mi dała.
— A kim Pani nie jest i nigdy nie chciałaby być?
— Na pewno nigdy nie chciałabym być rozwydrzona. Chciałabym zawsze mieć poczucie, że na swój sukces zapracowałam sama, bez niczyjej pomocy. Nigdy też nie będę osobą, która nie umie doceniać innych i tego, co dostała od życia. Uważam, że swoją szansę wykorzystałam na sto procent — próbuję nawet na dwieście. Nigdy też nie będę cicha i skromna: czuję się osobą medialną, uważam że mam talent do występów przed kamerami, bo się ich nie wstydzę, nie boję. Przeciwnie — przed kamerą czuję się jak ryba w wodzie. Ale też nigdy nie będę szukała czyjejś atencji na siłę. Chciałabym, by ludzie doceniali mnie za to, jaka jestem, za mój charakter i za wszystko, co robię.
— Na pewno nigdy nie chciałabym być rozwydrzona. Chciałabym zawsze mieć poczucie, że na swój sukces zapracowałam sama, bez niczyjej pomocy. Nigdy też nie będę osobą, która nie umie doceniać innych i tego, co dostała od życia. Uważam, że swoją szansę wykorzystałam na sto procent — próbuję nawet na dwieście. Nigdy też nie będę cicha i skromna: czuję się osobą medialną, uważam że mam talent do występów przed kamerami, bo się ich nie wstydzę, nie boję. Przeciwnie — przed kamerą czuję się jak ryba w wodzie. Ale też nigdy nie będę szukała czyjejś atencji na siłę. Chciałabym, by ludzie doceniali mnie za to, jaka jestem, za mój charakter i za wszystko, co robię.
— Czy to ten kuchenny azyl spowodował w jakimś momencie, że ze swoim gotowaniem odważyła się Pani wyjść do świata?
— Przede wszystkim chciałam udowodnić, sobie i innym, że potrafię. I że sytuacja nic nie mówi o człowieku. Niezależnie od tego, w jak trudnych okolicznościach się znajdziemy, warto się starać, rozwijać, uczyć nowych rzeczy. I walczyć o siebie. Nic nigdy nie jest jednoznaczne. I nawet najtrudniejsza sytuacja jeszcze niczego nie przekreśla. A jeśli nawet spotka nas w życiu jakiś cios, warto sobie i innym udowodnić, że jednak dałam radę się podnieść. W takich chwilach się o tym nie myśli, ale potem okazuje się, że moja sytuacja może motywować innych. Wszystko się da — naprawdę! Udział w programie Master Chef Nastolatki to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć, bo dzięki temu ta niegdyś mała, zakompleksiona dziewczynka dzisiaj gotuje i robi show. Wiedziałam, do czego dążę, wiedziałam, czego chcę. I po prostu zaczęłam to realizować.
— Przede wszystkim chciałam udowodnić, sobie i innym, że potrafię. I że sytuacja nic nie mówi o człowieku. Niezależnie od tego, w jak trudnych okolicznościach się znajdziemy, warto się starać, rozwijać, uczyć nowych rzeczy. I walczyć o siebie. Nic nigdy nie jest jednoznaczne. I nawet najtrudniejsza sytuacja jeszcze niczego nie przekreśla. A jeśli nawet spotka nas w życiu jakiś cios, warto sobie i innym udowodnić, że jednak dałam radę się podnieść. W takich chwilach się o tym nie myśli, ale potem okazuje się, że moja sytuacja może motywować innych. Wszystko się da — naprawdę! Udział w programie Master Chef Nastolatki to była najlepsza decyzja, jaką mogłam podjąć, bo dzięki temu ta niegdyś mała, zakompleksiona dziewczynka dzisiaj gotuje i robi show. Wiedziałam, do czego dążę, wiedziałam, czego chcę. I po prostu zaczęłam to realizować.
— Czy są jakieś cechy osobowości, których jeszcze Pani nie ma, a bardzo chciałaby mieć?
— Trochę więcej pewności siebie i więcej odporności na szpileczki ze strony tych, którzy zazdroszczą. Liczę się ze zdaniem innych, ale jestem też osobą bardzo uczuciową i łatwo mnie zranić. Chciałabym się nauczyć dobrze przyjmować krytykę i umieć rozpoznać tę, która rzeczywiście jest konstruktywna. Ale warto też umieć panować nad emocjami, zarówno tymi pozytywnymi — chwilami, kiedy jestem wulkanem energii, jak i nad tymi mniej pozytywnymi. To w życiu na pewno pomaga.
— Trochę więcej pewności siebie i więcej odporności na szpileczki ze strony tych, którzy zazdroszczą. Liczę się ze zdaniem innych, ale jestem też osobą bardzo uczuciową i łatwo mnie zranić. Chciałabym się nauczyć dobrze przyjmować krytykę i umieć rozpoznać tę, która rzeczywiście jest konstruktywna. Ale warto też umieć panować nad emocjami, zarówno tymi pozytywnymi — chwilami, kiedy jestem wulkanem energii, jak i nad tymi mniej pozytywnymi. To w życiu na pewno pomaga.
— Wspomniała Pani o sztuce doceniania innych. Czy umie Pani doceniać siebie?
— Tak. Zawsze warto doceniać własne osiągnięcia, pracę i rozwój. Uważam wręcz, że nie warto liczyć na pochwałę innych, na to, że ktoś nas za coś doceni. Dlatego raz na jakiś czas trzeba znaleźć spokojne miejsce, odciąć się od reszty świata i przemyśleć wszystko to, co już się nam udało zrobić. Ale też zastanowić się, co dalej. Czy już mi to wystarcza? Czy potrzebna mi inna osoba, bo sama nie dam rady? Uważam, że jak na swój wiek sporo już osiągnęłam, choć bywa, że ten brak pewności siebie jakby zamazuje mi część moich sukcesów — wtedy potrzebuję rady kogoś bardziej doświadczonego lub takiego krótkiego zapewnienia „Julka, wszystko z tobą dobrze”.
— Tak. Zawsze warto doceniać własne osiągnięcia, pracę i rozwój. Uważam wręcz, że nie warto liczyć na pochwałę innych, na to, że ktoś nas za coś doceni. Dlatego raz na jakiś czas trzeba znaleźć spokojne miejsce, odciąć się od reszty świata i przemyśleć wszystko to, co już się nam udało zrobić. Ale też zastanowić się, co dalej. Czy już mi to wystarcza? Czy potrzebna mi inna osoba, bo sama nie dam rady? Uważam, że jak na swój wiek sporo już osiągnęłam, choć bywa, że ten brak pewności siebie jakby zamazuje mi część moich sukcesów — wtedy potrzebuję rady kogoś bardziej doświadczonego lub takiego krótkiego zapewnienia „Julka, wszystko z tobą dobrze”.
— Nie, źle. Umiejętność doceniania samej siebie nie polega przecież na pytaniu tłumów o ich zdanie na Pani temat…!
— No, właśnie… Bo są takie sfery, w których umiem siebie docenić. Ale są też takie, gdzie tej pewności siebie wciąż mi brak. I wtedy rzeczywiście potrzebuje zdania innych. To w programie Master Chef Nastolatki zrozumiałam, że będę ze sobą całe życie. I dlatego muszę umieć żyć ze sobą w zgodzie.
— No, właśnie… Bo są takie sfery, w których umiem siebie docenić. Ale są też takie, gdzie tej pewności siebie wciąż mi brak. I wtedy rzeczywiście potrzebuje zdania innych. To w programie Master Chef Nastolatki zrozumiałam, że będę ze sobą całe życie. I dlatego muszę umieć żyć ze sobą w zgodzie.
— Pozostał Pani niespełna rok do osiągnięcia dorosłości. Czego chciałaby Pani dokonać w tym czasie?
— Jeszcze w tym roku chciałabym przeprowadzić przynajmniej kilka warsztatów kulinarnych, na które każdy będzie miał wstęp. Chciałabym, żeby to były szkolenia dla wszystkich, którzy po prostu kochają gotować. Chciałabym też bardziej rozwinąć swoje media społecznościowe — tak, bym była rozpoznawalna, zwłaszcza w kontekście organizacji tych szkoleń. I chciałabym zdobyć certyfikat na wykonywanie kolczyków.
— Jeszcze w tym roku chciałabym przeprowadzić przynajmniej kilka warsztatów kulinarnych, na które każdy będzie miał wstęp. Chciałabym, żeby to były szkolenia dla wszystkich, którzy po prostu kochają gotować. Chciałabym też bardziej rozwinąć swoje media społecznościowe — tak, bym była rozpoznawalna, zwłaszcza w kontekście organizacji tych szkoleń. I chciałabym zdobyć certyfikat na wykonywanie kolczyków.
— A jak wyobraża sobie Pani dzień swoich osiemnastych urodzin?
— To będzie dzień nowego początku. To dzień, który otworzy mi więcej możliwości, da większą samodzielność. Zacznie się moje dorosłe życie. Może nie konkretnie tego dnia, ale już jako dorosła osoba chciałabym stworzyć fundację, która dzieciom i dorosłym będzie otwierała drzwi i możliwości do realizacji własnych pasji.
— To będzie dzień nowego początku. To dzień, który otworzy mi więcej możliwości, da większą samodzielność. Zacznie się moje dorosłe życie. Może nie konkretnie tego dnia, ale już jako dorosła osoba chciałabym stworzyć fundację, która dzieciom i dorosłym będzie otwierała drzwi i możliwości do realizacji własnych pasji.
— Co dzisiaj powiedziałaby Pani ludziom w swoim wieku?
— Mają wierzyć w siebie. Nie siedzieć w domu, nie spędzać całych godzin przed komputerem na bezmyślnym graniu — ale znaleźć pasję, która ich ukoi i która sprawi, że zaczną dążyć po sukces. Celem każdego nastolatka powinno być odnalezienie własnej pasji. Powiedziałabym też, by się nie oglądali na hołdy i uznanie innych, tylko sami poszukali czegoś, co dobrze robią i z czym się dobrze czują — i doskonalili się w tym. A przede wszystkim — żeby wybrali szkołę, która naprawdę jest ich marzeniem i która ułatwi im spełnianie własnych marzeń. Warto się uczyć, warto też korzystać z zajęć dodatkowych — bo to na pewno zaowocuje w przyszłości. Internet daje wiele możliwości, fajne kursy, szkolenia… I z tego naprawdę warto korzystać. Nawet przyszłej sobie powiedziałabym, że póki jest zapał i możliwości — to warto przekuwać je na konkretne osiągnięcia.
— Mają wierzyć w siebie. Nie siedzieć w domu, nie spędzać całych godzin przed komputerem na bezmyślnym graniu — ale znaleźć pasję, która ich ukoi i która sprawi, że zaczną dążyć po sukces. Celem każdego nastolatka powinno być odnalezienie własnej pasji. Powiedziałabym też, by się nie oglądali na hołdy i uznanie innych, tylko sami poszukali czegoś, co dobrze robią i z czym się dobrze czują — i doskonalili się w tym. A przede wszystkim — żeby wybrali szkołę, która naprawdę jest ich marzeniem i która ułatwi im spełnianie własnych marzeń. Warto się uczyć, warto też korzystać z zajęć dodatkowych — bo to na pewno zaowocuje w przyszłości. Internet daje wiele możliwości, fajne kursy, szkolenia… I z tego naprawdę warto korzystać. Nawet przyszłej sobie powiedziałabym, że póki jest zapał i możliwości — to warto przekuwać je na konkretne osiągnięcia.
— Jeśli zatem Pani rówieśnik lub rówieśniczka spędza czas na graniu przy komputerze — co Pani robi w tym czasie?
— Prawdopodobnie albo się uczę, albo jestem w pracy, albo słucham różnych podcastów o gotowaniu, z których mogę się nauczyć jakichś kulinarnych trików i wykorzystać je w swoim własnym gotowaniu lub w nagraniu do Instagrama. Albo spędzam czas ze znajomymi — nawet zimą warto być aktywnym, w dobrym gronie iść na spacer i miło spędzić czas. Choćby po to, by potem znacznie lepiej spać. Ważne, by każdą chwilę spędzić aktywnie i jakkolwiek pożytecznie. To moja recepta na lepszą energię, na lepsze samopoczucie i takie uczucie, że samej ze sobą jest mi dobrze. A to już klucz do sukcesu!
— Prawdopodobnie albo się uczę, albo jestem w pracy, albo słucham różnych podcastów o gotowaniu, z których mogę się nauczyć jakichś kulinarnych trików i wykorzystać je w swoim własnym gotowaniu lub w nagraniu do Instagrama. Albo spędzam czas ze znajomymi — nawet zimą warto być aktywnym, w dobrym gronie iść na spacer i miło spędzić czas. Choćby po to, by potem znacznie lepiej spać. Ważne, by każdą chwilę spędzić aktywnie i jakkolwiek pożytecznie. To moja recepta na lepszą energię, na lepsze samopoczucie i takie uczucie, że samej ze sobą jest mi dobrze. A to już klucz do sukcesu!
— Dla mnie Sztuka kulinarna — to rzeczywiście Sztuka przez duże S. Czy podziela Pani moje zdanie?
— Sztuka kulinarna odbywa się jakby na wielu platformach jednocześnie. Oprócz tego, że trzeba doskonale znać teorię, trzeba też jak najwięcej praktykować. Sztuka kulinarna jest dla ludzi otwartych na nowe rzeczy, wyzwania, na nowe smaki. Ale też dla ludzi kreatywnych, którzy lubią próbować lub umieszczać różne rzeczy, komponować je inaczej niż dotychczas. Nigdy nie lubiłam plastyki, a przecież to, co teraz robię w kuchni — jest jakimś rodzajem plastyki, jest sztuką podania na talerzu tak, żeby zanim dojdzie do jej smakowania, potrawa już pięknie wyglądała. Trzeba zatem umieć skomponować smaki, ale i kolory. To trudny kierunek studiów, a mimo to, marzę by go podjąć.
Magdalena Maria Bukowiecka
— Sztuka kulinarna odbywa się jakby na wielu platformach jednocześnie. Oprócz tego, że trzeba doskonale znać teorię, trzeba też jak najwięcej praktykować. Sztuka kulinarna jest dla ludzi otwartych na nowe rzeczy, wyzwania, na nowe smaki. Ale też dla ludzi kreatywnych, którzy lubią próbować lub umieszczać różne rzeczy, komponować je inaczej niż dotychczas. Nigdy nie lubiłam plastyki, a przecież to, co teraz robię w kuchni — jest jakimś rodzajem plastyki, jest sztuką podania na talerzu tak, żeby zanim dojdzie do jej smakowania, potrawa już pięknie wyglądała. Trzeba zatem umieć skomponować smaki, ale i kolory. To trudny kierunek studiów, a mimo to, marzę by go podjąć.
Magdalena Maria Bukowiecka
W REPORTERSKIM SKRÓCIE:
— Ulubione danie.
— Typowa polska kuchnia: gołąbki, kluski śląskie, schabowy. Uwielbiam żurek! A potem kuchnia włoska: makarony — moim ulubionym daniem jest carbonara.
— Ulubione danie.
— Typowa polska kuchnia: gołąbki, kluski śląskie, schabowy. Uwielbiam żurek! A potem kuchnia włoska: makarony — moim ulubionym daniem jest carbonara.
— Najtrudniejsze danie.
— Jak dla mnie bardzo trudne są wszystkie wyroby cukiernicze. A z dań jarskich — dania typu ‘surf and turf’ — połączenie owoców morza i wołowiny. Bardzo trudne, wyczerpujące, ale efekt też jest niesamowity…! Nad takim daniem warto spędzić nawet kilka godzin.
— Jak dla mnie bardzo trudne są wszystkie wyroby cukiernicze. A z dań jarskich — dania typu ‘surf and turf’ — połączenie owoców morza i wołowiny. Bardzo trudne, wyczerpujące, ale efekt też jest niesamowity…! Nad takim daniem warto spędzić nawet kilka godzin.
— Rozmawiamy w tłusty czwartek. Jakie pączki Pani preferuje, jaki przepis na pączki by nam Pani poleciła?
— Moje ulubione to pączki z malinami i pistacjami. Ale lubię też pączki z twarogiem, z takim twarożkiem jak do naleśników — uwielbiam…! Aż tak bardzo pączkami się nie trudnię, bo to cukiernictwo, a już wspomniałam, że z całej kuchni lubię je najmniej. Lubię proste przepisy na pączki.
— Moje ulubione to pączki z malinami i pistacjami. Ale lubię też pączki z twarogiem, z takim twarożkiem jak do naleśników — uwielbiam…! Aż tak bardzo pączkami się nie trudnię, bo to cukiernictwo, a już wspomniałam, że z całej kuchni lubię je najmniej. Lubię proste przepisy na pączki.
— Rozumiem, że ciasto drożdżowe na drożdżach normalnych, nie tych w proszku?
— Jeśli ciasto drożdżowe ma wyrosnąć, to trzeba je zagnieść na żywych drożdżach. Trzeba przygotować zaczyn, ciasto musi ładnie wyrosnąć… Jeśli mamy robić ciasto drożdżowe od podstaw, to drożdże muszą być żywe. W tym miejscu muszę się przyznać, że uwielbiam robić chałki, mini chałki, mini bułeczki drożdżowe, maślane. W ogóle uwielbiam zarabiać ciasto: ziemniaczane, drożdżowe — nieważne!
— Jeśli ciasto drożdżowe ma wyrosnąć, to trzeba je zagnieść na żywych drożdżach. Trzeba przygotować zaczyn, ciasto musi ładnie wyrosnąć… Jeśli mamy robić ciasto drożdżowe od podstaw, to drożdże muszą być żywe. W tym miejscu muszę się przyznać, że uwielbiam robić chałki, mini chałki, mini bułeczki drożdżowe, maślane. W ogóle uwielbiam zarabiać ciasto: ziemniaczane, drożdżowe — nieważne!
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez