Olsztyński ultramaratończyk celuje w amerykański sukces

2025-02-15 10:00:23(ost. akt: 2025-02-14 14:47:44)

Autor zdjęcia: Emilia Zaniewska Photographer

Paweł Pszczółkowski to jeden z najlepszych biegaczy na terenie Warmii i Mazur, specjalizujący się w biegach ultra. Na koncie ma już sporo sukcesów, ale cały czas celuje w najwyższe cele. Głównym celem na rok 2025 jest dobry wynik podczas BackYard Ultra w Stanach Zjednoczonych. W rozmowie z Gazetą Olsztyńską Paweł Pszczółkowski opowiada m.in. o przygotowaniach do wspomnianych zawodów oraz dlaczego zdecydował się na biegi BackYard Ultra.
Paweł Pszczółkowski urodził się w Ciechanowie, lecz odkąd pamięta mieszka w Olsztynie. Od dziecka interesował się sportem, uprawiał wiele dyscyplin, jednak ostatecznie padło na bieganie. Na zawodowy poziom zaczął jednak wchodzić bardzo późno, bo na pierwszym roku studiów. Na początku sprawdzał się w zawodach biegowych i to bez większego przygotowania. Następnie trafił do AZS-u UWM Olsztyn, gdzie trenował pod bacznym okiem ś.p. trenera Zbigniewa Ludwichowskiego oraz wielokrotnie sięgał po medale rozgrywek akademickich.

W pewnym momencie swojej kariery zawodowej Paweł Pszczółkowski zadecydował, że będzie spełniać się w prawdopodobnie najbardziej intensywnym i wyczerpującym rodzaju biegania, czyli biegu BackYard Ultra Na czym on polega? Zasady są proste: w ciągu godziny zawodnik musi przebiec 6706 metrów. Tempo narzuca sobie sam, lecz z tyłu głowy musi pamiętać, aby na początku każdej następnej godziny musi pojawić się na starcie, by znowu zaliczyć taki sam dystans. Rywalizacja trwa do momentu, w którym do kolejnej pętli stawi się tylko jeden biegacz.

Fot. Emilia Zaniewska Photographer

W rozmowie z Gazetą Olsztyńską Paweł Pszczółkowski zdradził nam dlaczego zdecydował się na uprawieniu biegu BackYard Ultra, ale i również jak wyglądają przygotowania do tej rywalizacji. Nasz rozmówca opowiedział nam również o początkach swojej kariery oraz dlaczego ostatecznie padło na bieganie.

Janusz Siennicki, Gazeta Olsztyńska: W swojej sportowej przeszłości uprawiał pan wiele dyscyplin, m.in. piłkę nożną, piłkę ręczną, tenis, siatkówkę plażową czy nawet hokej halowy. Dlaczego jednak ostatecznie padło na bieganie?

Paweł Pszczółkowski: — Jedno z głównych czynników było to, że bieganie jest sportem indywidualnym. Poprzednie dyscypliny były sportami drużynowymi. Trzeba było liczyć na wszystkich członków zespołu, a moje zaangażowanie nie do końca było miarodajne do całości. Wybierając bieganie chciałem mieć takie przeczucie, że to, co ja wykonam, będzie decydowało o wyniku. Chciałem mieć wpływ na swoje osiągnięcia. O ewentualne nieosiągnięcie celu chciałem mieć pretensje tylko i wyłącznie do siebie. Bieganiem “zaraziła” mnie również moja koleżanka z liceum. Moja żona widziała we mnie natomiast predyspozycje do biegania, więc zachęcała mnie do brania udziału w różnych startach kontrolnych, jak np. “Polska Biega” czy też biegi międzyszkolne.

To dlaczego w takim wypadku nie padło na tenis? To też przecież sport indywidualny

— Tenis był tak naprawdę uprawiany hobbystycznie. Profesjonalnie uprawiałem piłkę nożną.

Na początku swojej przygody z karierą biegacza trafił pan do AZS-u UWM Olsztyn, gdzie trenerem była legenda lekkiej atletyki na Warmii i Mazurach, ś.p. trener Zbigniew Ludwichowski. Co daje praca z taką legendą?

— Praca była bardzo owocna. Często dawał mnie na “głęboką wodę”. Kiedy trenowałem z zawodnikami, którzy uprawiali bieganie przez kilka lat i na wysokim poziomie, to musiałem utrzymywać się tego poziomu. Pamiętam wiele treningów na obozie, które były długie i męczące, ale z perspektywy czasu dały one wiele efektów - jak np. crossy na pętli kortowskiej, biegi ciągłe czy podbiegi. Praca z trenerem Ludwichowskim uświadamiała, że bieganie to nie było wyjście na zwykłą 40 minutową trasę, a jednak dyscyplina urozmaicona wieloma jednostkami: zabawy biegowe w terenie, wspomniane podbiegi czy praca na siłowni. Na początku ona mogła wydawać się niepotrzebna, ponieważ wszyscy chcieli po prostu szybko biegać, ale z czasem dało to dużo. Z trenerem Ludwichowskim mieliśmy również bardzo dobry kontakt. Co najważniejsze, trener nas słuchał i wspierał. Preferował, abyśmy treningi wykonywali w grupach. Co prawda były one momentami ciężkie, ale wartość grupy dawała sporo energii, dzięki której ćwiczenia dało się wykonywać.

Fot. Patrzę Kadrami // Aneta Mikulska

Ze wszystkich dystansów biegowych padło ostatecznie na ten najdłuższy, czyli bieg ultra. Dlaczego zdecydował pan, że to właśnie ten rodzaj biegu będzie głównym konikiem?

— W swojej karierze głównie pokonywałem dystanse 1500 metrów i 3000 metrów. Jako że byłem studentem, to brałem udział w Akademickich Mistrzostwach Polski, gdzie te dystanse były najdłuższymi. Cały czas jednak kusiło mnie, aby spróbować swoich siłach w jeszcze dłuższych dystansach. Po dwóch latach zacząłem trenować na dystansie 5 lub 10 kilometrów i na nich trenowałem bardzo długo. Wiele osób wspominało, że na nich sprawdzałem się najlepiej. Następnie brałem udział w półmaratonach, czyli zacząłem progresować w dłuższych dystansach. Chciałem jednak coś zmienić. Nie czułem już radości z biegów krótkodystansowych . Myślałem o tym, aby zrezygnować z biegania, ale bodźcem, który zatrzymał mnie przy tej dyscyplinie były właśnie biegi ultra. Nie były one łatwe pod kątem wytrzymałości fizycznej. Nie czułem się początkowo dobrze w tej formule. Stwierdziłem, że od razu nie można wygrywać i należy się dobrze przygotowywać i poznać pewne schematy.

Pierwsze biegi nie były łatwe, ale miałem świadomość, że tak będzie. Na początku biegałem 50 kilometrów, lecz w głowie miałem bieg BackYard. Wziąłem udział w debiutanckim biegu BackYard Ultra w Jabłonnej i wykonałem 30 pętli, czyli przebiegłem 200 km. Wcześniejszy rekord Polski to było 27 pętli, więc z kilkoma innymi osobami pobiliśmy ten rekord. Poczułem, że bieg ultra to jest coś, w czym mogę się finalnie odnaleźć. Dużo elementów było nowych, jak np. co godzinne wejście na pętlę. To nie jest tylko i wyłącznie ciągły bieg. Zaciekawienie całą formułą i różnorodność w dopracowywaniu niektórych rzeczy sprawiło, że chciałbym spróbować jeszcze raz. Tak więc wziąłem udział w BackYard Ultra Warmia, gdzie pobiegłem 40 pętli.

Ten bieg spowodował, że chciałem wrócić do Jabłonnej i poprawić kolejny wynik na Mistrzostwach Polski. Wróciłem i pobiegłem 62 pętle. Zdobyłem trzecie miejsce i awansowałem na indywidualnie mistrzostwa świata w Stanach Zjednoczonych. Ta droga biegów ultra i BackYardu sprawiła, że zacząłem się w ten rodzaj biegów zagłębiać - od supportu, przygotowania, współpracy z trenerem zagranicznym. W pażdzierniku 2025 roku wracam na mistrzostwa świata w USA. Zwycięstwo w Drużynowych Mistrzostwach Świata dało mi “złoty bilet”, czyli automatyczny awans na MŚ. Całe przygotowania układam pod to, aby poprawić swój wynik. Jestem świadomy, co mnie tam czeka i co muszę poprawić. Samego wyboru BackYard Ultra jako głównego konika w bieganiu na pewno nie żałuję. Z tego miejsca bardzo chciałbym podziękować moim Sponsorom:MAZ-ON Serwis, działającą w sektorze zabezpieczeń pożarniczych oraz firmie transportowej FPLtransport, którzy są od początku mojej drogi sportowej BackYard Ultra.

Fot. Patrzę Kadrami // Aneta Mikulska

Wychodzi na to, że nawet i poprzednie sukcesy cały czas zachęcają do dalszej pracy.

— Oczywiście, że tak. Sukces napędza, nie zawsze pierwsze miejsce, ale drugie czy trzecie. Dobry wynik w zawodach, gdzie nie jestem stawiany w roli faworyta pokazuje, że moja praca idzie do przodu. Myślałem o tym, aby czasami wrócić do krótszych dystansów. Chciałbym sprawdzić, jak bym się teraz w nich odnalazł. Jeśli chodzi o zawody biegowe na terenie Olsztyna, to chciałbym wygrać Ukiel Olsztyn Półmaraton - to jeden z tych biegów, których jeszcze nie wygrałem.

Czy biegi BackYard Ultra można zaliczyć do najbardziej wyjątkowej formy biegania?

— Przyciąga na pewno większą oglądalność. Dla osoby z zewnątrz będzie to atrakcyjniejsze, niż zwykły maraton. W nim emocje są krótkie, można spodziewać się, jaki biegacz osiągnie wynik, dużo można przewidywać. Oglądając BackYard Ultra i widząc biegaczy kibic może mieć duży problem z określeniem, kto będzie biegł dalej. Zawodnik musi być aktorem - musi pokazać, że pomimo zmęczenia, bólu mięśni czy gorszej formy psychologicznej musi pokazać przed wyjściem na każdą pętlę, że jest mocny. Kibic tego nie zauważy, może jedynie w trakcie biegu. Stosowane są różne taktyki. Niektórzy biegną całą pętlę albo biegną szybciej, odpoczywają, maszerują i znowu biegną. Jest wiele metod i każdy wyznacza sobie własną. Element psychologiczny też ma duże znaczenie. Chodzi mi o pracę nad kryzysami w trakcie biegu. Na maratonach czy półmaratonach kryzysy są krótkie, a z racji długości BackYard Ultra jest ich częściej i trzeba je pewnie przełamywać. Długość dystansu ma też jednak plus - pętla 6,7 kilometrów przez godzinę jest możliwa do zrealizowania marszobiegiem, więc nawet jak ktoś ma kryzys, ale będzie starał się przełamywać i biec w pewnym okresie, to istnieje możliwość ukończenia biegu. Ja miałem przerwy po 1-2 minuty. W tym czasie musiałem coś zjeść i dostać szybki masaż, aby wejść na pętlę i przełamać się. Te elementy sprawiają, że ten sport jest emocjonujący i widać, że coraz więcej osób ogląda BackYard Ultra i uczestniczy.

Wychodzi na to, że liczy się nie tylko fizyczność, ale i udźwignięcie ciężaru psychologicznego.

— To jeden z elementów, który sprawił, że chciałem się zaangażować w biegi ultra. Zawsze miałem mocną psychikę pod kątem krótkich biegów, ale brakowało mi “prędkości” To, co straciłem w przeszłości uprawiając inne sporty, może będąc dobrym zawodnikiem ogólnorozwojowym, lecz nie mając “prędkości” za juniora w lekkiej atletyce. Pokonując dystanse 5 lub 10 km miałem świadomość, że wiele w treningu, odżywianiu i siłowni wykonuje, ale ten progres nie jest jeszcze taki, jaki bym chciał. Awans na turnieje międzynarodowe był nieco poza moim zasięgiem. Aby to wszystko osiągnąć musiałem odnaleźć inną drogę. Wejście w biegi ultra dla zawodnika, który biegał na krótszych dystansach był i tak wysokim skokiem, ale i dał duże możliwości.

Fot. Patrzę Kadrami // Aneta Mikulska

Wróćmy do fizyczności. Jak wygląda trening przygotowawczy przed biegiem BackYard Ultra?

— Trenuję tak naprawdę codziennie po dwa razy. Dystanse pokonuje nieco wolniej. Staram się przygotować organizm do biegania na podobnych prędkościach na zawodach. Chcę również więcej czasu spędzać na nogach, aby poczuć zmęczenie czasowe. Jeśli chodzi o biegi tempowe, to różnią się one tym, że biegam je na krótszych przerwach - wcześniej biegając 10 razy kilometr, to teraz biegam 15 razy kilometr, ale w przerwach do maksymalnie 90 sekund. Biegam wolniej, ale więcej odcinków. W okresie przygotowawczym drugi trening w ciągu dnia był najczęściej tym spokojniejszym, bez większego wysiłku. Robię również trening uzupełniający jak siłownia lub rower. Prowadzę również treningi tzw. progowe - biegałem dłuższe dystanse w stylu 20 lub 30 km, z narastającą prędkością lub w szybszym tempie w granicach np. 4 minut na kilometr. Ważny jest również element odpoczynku, jak np. Komora hiperbaryczna, drenaż limfatyczny, stretching i rollowanie. Doszedł do tego również trening mentalny - pracowałem z trenerem dwa razy w miesiącu, a w okresie przygotowawczym raz w tygodniu.

W 2025 roku czeka pana start w biegu BackYard Ultra w Stanach Zjednoczonych oraz w Mistrzostwach Świata 48 godzin w Pabianicach? Rozpoczął pan już przygotowania?

— Tak, rozpocząłem już przygotowania. Na ten rok zmieniłem sposób przygotowań. Zainwestowałem w bieżnie mechaniczną, którą mam w nachyleniu do 40 stopni. Wdrożę ją w okresie przygotowań do BackYard Ultra USA. Tam pierwsza trasa jest typowo górska. Drugim elementem jest używanie maski tlenowej, która ma pomóc jeśli chodzi o bieganie na wysokościach. Zostanę na pewno w treningu mentalnym i regeneracyjnym, ewentualnie biegać w okolicach w Olsztyna, aby znaleźć nowe trasy i przystosować się do nowego środowiska. Jeśli chodzi o MŚ 48h w Pabianicach nie będę się “napinał”, czyli walka o rekord Polski i medale. Ten bieg potraktuje spokojniej i z planem ukończenia go jak najlepszym wynikiem, ale bez konkretnego nastawienia. Chciałbym odzwierciedlić w przygotowaniach pod BackYard Ultra.

Czyli chce pan zdjąć z siebie presję?

— Zdecydowanie. Ta presja na drużynowe MŚ nie była aż tak duża, ponieważ starałem się trenować, mało angażować w social media i “nie nakręcać się”, aby ze spokojną głową podejść do startu. Chcę zrobić to samo w Pabianicach. Jeśli to wyjdzie, to nie będę martwił się o wynik.

Oprócz aktywnego udziału w zawodach biegowych jest pan również trenerem własnej drużyny Pszczółkowski Team oraz trenerem personalnym. Jak można zachęcić kogoś do aktywnego biegania?

Fot. Patrzę Kadrami // Aneta Mikulska

Pierwszym elementem jest to jaką przyszłość sportową ma zawodnik. Często jest tak, że osoby chcące uprawiać bieganie są byłymi sportowcami, którzy uprawiali inną dyscyplinę sportu i chcieliby wejść od razu w intensywny trening. Tak się nie da, ponieważ wystąpiła dłuższa przerwa oraz doszło zapewne kilka kilogramów więcej. Przerwa powoduje, że zawodnik nie ma tak dobrej wytrzymałości jak kiedyś. Wtedy dla takich osób trener jest ważny, ponieważ on potrafi “zahamować” zawodnika pod kątem treningu. Takie osoby często zniechęcają się do aktywności fizycznej, ponieważ będą chciały przebiec 5 lub 10 km na starcie, a nie będą tego w stanie zrobić z powodu braku wytrzymałości. Jest to spowodowane uporem i determinacją, którą miały w poprzednich dyscyplinach. Ja uczulam swoich podopiecznych, aby mieli niedosyt podczas pierwszych treningów. Żeby mieli świadomość, że mogliby zrobić więcej. To jest dobre. Na początku organizm musi zaadaptować się do biegania, bo dla wielu jest to czymś nowe.

Po drugie, eśli organizm zostanie przystosowany, to kolejnym celem jest np. przejście z marszobiegu na bieg. Dopiero potem należy wdrożyć różne treningi pod kątem tempa, zabaw biegowych, podbiegów czy biegów ciągłych. To jednak zależy od poziomu. Jeśli zawodnik jest w stanie bez problemu przebiec 5 kilometrów, to mogę mu zaproponować urozmaicony trening. Wychodzi z tego ciekawa układanka, ale nie każdy o tym wie. W szkole, na zajęciach sportowych bieganie było często aktywnością przymusową lub za karę. Przyszli zawodnicy są zablokowani przez to do aktywności fizycznej. W klubach sportowych często nie ma urozmaicenia biegania i jest czynnością prostą. Według mnie można było to zmienić pod różnym kątem: ile podczas biegu można wykonać innych ćwiczeń, jak połączyć to z inną dyscypliną lub siłownią lub aktywnością niekoniecznie w sporcie, jak np. ćwiczenia do policji.

Teraz istnieje większa świadomość. Jako trener staram się, aby moi podopieczni wiedzieli, po co chcą biegać? Może to być przełamanie barier lub pokazanie sobie, że mogę zacząć biegać.

Dziękuję za rozmowę.

Sukcesy Pawła Pszczółkowskiego:

- zwycięzca #TeamPoland Drużynowych Mistrzostw Świata BackYard Ultra

- uczestnik Mistrzostw Świata w formule BackYard Ultra

- wielokrotny medalista Akademickich Mistrzostw Polski

- 3-krotny z rzędu zwycięzca w Biegu Jakubowym oraz cyklu Olsztyn Biega

- 2-krotny zwycięzca cyklu biegów City Trail

- zwycięzca Maraton Mazury

- zwycięzca w 2-dniowym cyklu biegów Warmia Run Challange (6 biegów w 2 dni)

- 2 miejsce w Ukiel Półmaraton

- 8 miejsce w Plebiscycie na Najpopularniejszego Sportowca Warmii i Mazur 2023

- 2 miejsce w Biegu Logicom 10km na Cyprze oraz 6 miejsce w Reggae Halfmarathon na Jamajce

- 1 miejsce w ultramaratonie Warmińskim Warneland 53km