Zmarła 105-letnia Halina Malinowska
2025-02-08 13:00:00(ost. akt: 2025-02-07 14:37:38)
Nowe Miasto Lubawskie żegna wyjątkową osobę, której życie i działalność zawodowa na zawsze pozostaną częścią historii miasta. Halina Malinowska, wieloletnia kierowniczka urzędu stanu cywilnego, a także archiwistka powiatowa, przez 28 lat pracy udzieliła setek, jeśli nie tysięcy ślubów, będąc świadkiem wielu momentów, które zmieniały życie nowomieszczan.
Była prawdziwą legendą urzędu miasta, a jej praca to nie tylko administracja, ale przede wszystkim towarzyszenie ludziom w najważniejszych chwilach ich życia. Do końca zachowała niezwykłą pamięć, dowcip, uśmiech i ciekawość świata. Wspominała, że przez swoje lata urzędowania przeżyła pięciu burmistrzów i że to właśnie pierwszy z nich nauczył ją pracy, gdy ona sama miała gabinet tuż obok jego biura.
Była kobietą zasad, wymagającą i konsekwentną, ale jednocześnie pełną ciepła i zrozumienia. Przez 28 lat na panią Halinę wpłynęła jedna jedyna skarga – przyszły pan młody poskarżył się, że odmówiła mu ślubu z pasierbicą. Sąd musiał wydać pozwolenie na taki związek, dlatego decyzja pani Haliny była w pełni zgodna z prawem. Innym razem nie zgodziła się na ślub, ponieważ pan młody przyszedł do urzędu pod wpływem alkoholu. „Wzięłam narzeczoną na bok i powiedziałam, że ślubu nie będzie, bo jej przyszły mąż jest pijany” – wspominała. Po jakimś czasie przyszli ponownie, tym razem z bombonierką i przeprosinami, a ślub doszedł do skutku.
W swojej pracy spotkała się z wieloma niezwykłymi sytuacjami. Udzielała ślubu na łożu śmierci, ale w więzieniu – jak sama mówiła – nie zdążyła. Była świadkiem wielkich tragedii; zapamiętała historię, gdy w poniedziałek po ślubie, udzielonym w sobotę, nowo upieczony mąż wrócił do urzędu, by odebrać akt zgonu swojej żony, która zginęła w pożarze. Innym razem panna młoda przyszła do urzędu w zaawansowanej ciąży, a świadek szeptem prosił, by ceremonię przeprowadzić jak najszybciej, bo zaczęła rodzić. Dziecko przyszło na świat już po północy.
Halina Malinowska była nie tylko urzędniczką, ale i skrupulatną archiwistką. Po latach wspominała, że najtrudniejsze były księgi z Mroczna: luźne kartki, pomieszane akty urodzeń, które wymagały żmudnego tłumaczenia i porządkowania. Mimo tego w jej dokumentach nigdy nie znaleziono błędów, a kontrole zawsze potwierdzały jej niezwykłą dokładność i profesjonalizm. Miała swoje metody: codziennie prowadziła notatki w kalendarzu, zapisując, kto ją odwiedził i co się wydarzyło. Być może to właśnie ten codzienny trening umysłu pozwolił jej zachować niesamowitą sprawność intelektualną aż do końca.
Choć życie zawodowe pochłaniało ją bez reszty, to w sercu zawsze miała miejsce dla rodziny i wiary. Religia odgrywała w jej życiu ważną rolę – regularnie uczestniczyła w nabożeństwach, szczególnie ceniąc sobie odpusty ku czci Matki Boskiej Łąkowskiej. Wspominała, jak kiedyś w czasie odpustu w ich domu gościł jej kuzyn, ojciec redemptorysta Edmund Zieliński z Krakowa, co do końca pozostało w jej pamięci jako jeden z najpiękniejszych rodzinnych momentów.
Dla wielu nowomieszczan na zawsze stała się częścią historii miasta. Ci, którym udzielała ślubu, wspominali ją jako osobę niezwykle ciepłą, uśmiechniętą i elegancką. Pani Nina, jedna z nowomieszczanek, napisała w mediach społecznościowych: „Byliśmy młodymi ludźmi, kiedy pani Halina udzielała nam ślubu. Miała szczęśliwą rękę, bo nasze małżeństwo trwa już 57 lat i 6 miesięcy. Pani Halina dożyła pięknego wieku. Przykro, że odeszła, ale pozostawiła miłe wspomnienia. Cześć jej pamięci”.
Do ostatnich dni zachowała pogodę ducha, poczucie humoru i chęć do codziennych spacerów. Jak mówiła, gdyby miała więcej ruchu w młodości, jej kręgosłup byłby w lepszym stanie. Niestety, lata pracy przy dokumentach i potrącenie przez samochód spowodowały urazy, z którymi musiała ciągle się zmagać, ale i tak nie rezygnowała z codziennych przechadzek – nawet w upały, z parasolem w ręku.
Halina Malinowska przeżyła 105 lat, zapisując się w historii Nowego Miasta Lubawskiego jako niezwykła urzędniczka, kronikarka i strażniczka pamięci. Setki, a może i tysiące par zapamiętały jej obecność podczas jednego z najważniejszych dni w ich życiu. Chociaż dziś już nie wiemy, ile z tych małżeństw przetrwało, jedno jest pewne – pani Halina była świadkiem powstawania nowomiejskich rodzin, ich historii i losów. Może właśnie dziś ktoś otworzy swój rodzinny album i spojrzy na zdjęcie ze swojego ślubu, przypominając sobie, że to właśnie pani Halina wypowiedziała słowa, które rozpoczynały nowy rozdział w ich życiu.
Nowe Miasto Lubawskie pożegnało swoją legendę. Świętej pamięci Halina Malinowska została odprowadzona na nowomiejski cmentarz parafialny 3 lutego, ale jej historia, wspomnienia i ślady jej pracy na zawsze pozostaną częścią miasta i jego mieszkańców.
Alina Laskowska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez