Te zdjęcia kosztowały kierowców miliony złotych

2025-02-09 14:00:00(ost. akt: 2025-02-07 14:19:18)
W ubiegłym roku żółte kamery na skrzyżowaniu ul. Sikorskiego i Tuwima w Olsztynie zarejestrowały 2500 przypadków przejazdu na czerwonym świetle

W ubiegłym roku żółte kamery na skrzyżowaniu ul. Sikorskiego i Tuwima w Olsztynie zarejestrowały 2500 przypadków przejazdu na czerwonym świetle

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Nie ma lepszego bata na kierowców niż odcinkowe pomiary prędkości, systemy kontroli przejazdu na czerwonym świetle czy klasyczne fotoradary. Są bezlitosne. I niestety, setki kierowców z naszego regionu doświadczyły tego na własnej skórze.
Nie trzeba iść do fotografa, żeby zrobić sobie zdjęcie. Wystarczy nacisnąć mocniej pedał gazu, przekraczając dozwoloną prędkość, czy przejechać na czerwonym świetle, żeby mieć piękną fotkę, choć niekoniecznie jak marzenie. Bo to bardzo drogie zdjęcia. Ich ceny idą w tysiące złotych.

Główny Inspektorat Transportu Drogowego poinformował o efektach pracy Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) w ubiegłym roku. Te, jak widać ze statystyk, można mierzyć w milionach złotych. Bo nie ma lepszych maszynek do zarabiana pieniędzy, choć oczywiście nie o kasę tu idzie, ale o bezpieczeństwo użytkowników dróg, niż odcinkowe pomiary prędkości, systemy kontroli przejazdu na czerwonym świetle i klasyczne fotoradary. Urządzenia nie mają uczuć i nie przepuszczą nikomu. Robią zdjęcia, nagrywają, przysparzając tym samym, jak się okazuje, sporo grosza budżetowi państwa.

Stoją i łapią
Z danych, które udostępnił nam GITD, wynika, że w Polsce jest 459 klasycznych fotoradarów systemu CANARD, które w 2024 roku zarejestrowały 719 158 przypadków przekroczenia dozwolonej prędkości.

Natomiast 17 fotoradarów działających w województwie warmińsko-mazurskim zarejestrowało 13 068 wykroczeń.

To niewiele. Bo średnio każdy fotoradar zarejestrował u nas 768 wykroczeń, podczas gdy w kraju było to przeciętnie 1566 wykroczeń. Powodów tego można się tylko domyślać. Być może jest to wynikiem przestrzegania przez kierowców przepisów, ale bardziej chyba bierze się z niskiego natężenia ruchu na Warmii i Mazurach. Z ostatniego pomiaru ruchu w latach 2020-2021 wynikało, że średni dobowy ruch w obrębie sieci dróg krajowych w naszym województwie wyniósł 7560 pojazdów. Dla porównania średnie natężenie ruchu w obrębie całej sieci dróg krajowych wyniosło 13 574 pojazdy na dobę, a więc niemal dwukrotnie więcej niż w naszym województwie.

Fotoradary, które zarejestrowały najwięcej wykroczeń w regionie w 2024 roku:
1. Zgon — 2810
2. Rapaty —1703
3. Trękusek —1385
4. Stradomno —1077
5. Ruska Wieś — 948.

Skuteczne do bólu
Są uważane za najskuteczniejszą broń w walce z piratami drogowymi. A chodzi o odcinkowe pomiary prędkości, które zmuszają kierowców do jazdy zgodnie z dozwoloną prędkością na długich odcinkach. Na Warmii i Mazurach mamy dwa takie odcinkowe pomiary prędkości: Gwiazdowo – Piecki (5,83 km) na drodze nr 59 i na szesnastce na wysokości Gietrzwałdu (ok. 5 km).

Jak przekazał GITD, 65 urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości zarejestrowało w 2024 roku w całym kraju 371 074 wykroczenia przekroczenia dozwolonej prędkości. To ponad 5700 wykroczeń przypadających na jeden odcinek. To średnia krajowa, bo na Warmii i Mazurach na obu odcinkach zarejestrowano w sumie 2580 wykroczeń przekroczenia dozwolonej prędkości, z tego na odcinku Gietrzwałd — Naglady 1710, a na odcinku Gwiazdowo — Piecki 870.

Jednak już niedługo przybędzie w naszym regionie OPP, bo do połowy 2026 roku w kraju mają być gotowe 43 kolejne takie punkty. Po ich instalacji CANARD będzie dysponowało 114 urządzeniami, mając pod nadzorem ponad 670 km dróg.
W naszym regionie kamery rejestrować będą średnią prędkość przejazdu także na odcinkach S7: węzeł Pasłęk-Północ — węzeł Marzewo, Rychnowo — Olsztynek, węzeł Rączki — węzeł Nidzica-Południe oraz na S51, na odcinku węzeł Olsztyn-Południe — Stawiguda. Na rezerwowej liście projektu z naszego regionu znalazł się też odcinek Ruciane-Nida — Szeroki Bór na drodze nr 58.

Skrzyżowania płaczu
Ale najbardziej chyba drenują kieszenie kierowców systemy kontroli przejazdu na czerwonym świetle, które są instalowane w większych miastach. Być może dlatego, że są nieoznakowane i o przewinieniu kierowcy dowiadują się dopiero, gdy dostają list z GITD, że popełnili wykroczenie.

Od ponad roku taki system działa na skrzyżowaniu al. Sikorskiego z ul. Synów Pułku i ul. Tuwima w Olsztynie. I jest to już nie maszynka, ale prawdziwa maszyna do zarabiana pieniędzy. W ubiegłym roku system kontroli przejazdu na czerwonym świetle zarejestrował tu 2500 wykroczeń, co kosztowało kierowców dokładnie 1 mln 250 tys. zł, nie mówiąc już o tym, że każdy z nich dostał też jeszcze 15 punktów karnych. Co oznacza, że wystarczy, iż kierowca jeszcze raz popełni podobne wykroczenie, a pożegna się z prawem jazdy, bo dopuszczalny limit punktów to 24, a w przypadku młodych kierowców, czyli posiadających uprawnienia krócej niż rok, to tylko 20 punktów.

Z danych GITD wynika, że 47 systemów Red Light działających na skrzyżowaniach zarejestrowało w 2024 roku w Polsce 60 509 wykroczeń niezastosowania się do czerwonego sygnału świetlnego. Z tego najwięcej wykroczeń system Red Light zanotował w Łodzi (skrzyżowanie ul. Puszkina i ul. Rokocińskiej), bo ponad 6833, ale kamery Red Light w Olsztynie w tym rankingu skuteczności znalazły się na 6. miejscu w kraju.

[b]Andrzej Mielnicki