Pijani kierowcy z Warmii i Mazur sieją śmierć

2025-02-02 15:00:01(ost. akt: 2025-01-31 14:48:47)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Adobe Stock

Nigdy nie jeżdżę po alkoholu — to najlepszy sposób na uniknięcie ogromnych kłopotów na drodze. Bo inaczej mądry Polak po szkodzie, tak jak niemal 100 tysięcy rodaków przyłapanych w ubiegłym roku na jeździe na dwóch gazach.
Zero alkoholu za kierownicą — tak może wkrótce wyglądać rzeczywistość na polskich drogach. Dziś dopuszczalny limit to poniżej 0,2 promila. I zaczyna się kalkulowanie: czy już można jechać, czy jeszcze trzeba odczekać. To się skończy, jeśli rządzący pójdą za radą... producentów piwa. Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego w Polsce wystąpił do rządu i parlamentu z inicjatywą wprowadzenia zerowego limitu alkoholu dla kierujących pojazdami.

— "Nigdy nie jeżdżę po alkoholu” to wciąż aktualne hasło, które zasługuje na wprowadzenie w życie w sposób dosłowny. Dlatego proponujemy wprowadzenie zmian polegających na obniżeniu dopuszczalnego limitu z obecnych 0,2 promila do 0 promili — mówi Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie.

Jak podkreśla, każdy kierowca powinien mieć jasność, że nie wolno mu wsiadać za kierownicę po spożyciu alkoholu. Czas skończyć z liczeniem, ile trzeba odczekać albo czy można prowadzić rano po spożywaniu alkoholu w dużych ilościach poprzedniego wieczoru.

— Ważne jest to, aby w tym względzie przekaz i przepisy były jednoznaczne: jeśli piłeś — nie wolno jechać! Wśród tysięcy zatrzymanych przez policję kierowców zapewne wielu było błędnie przekonanych, że mieszczą się w dozwolonym limicie. Gdyby wynosił on 0 promili, być może uniknęliby stworzenia zagrożenia na drodze i późniejszych przykrych konsekwencji — dodaje dyrektor Morzycki.

Polska nie byłaby pierwszym krajem, gdzie obowiązywałby zerowy limit alkoholu za kierownicą. Tak jest dziś chociażby w Czechach, Rumunii, Estonii, na Słowacji i Węgrzech. W większości państw europejskich limit dopuszczalnej zawartości alkoholu mieści się w przedziale od 0,2 do 0,5 promila, choć w Wielkiej Brytanii czy na Malcie jest to aż 0,8 promila.

Trzeba jednak pamiętać, że w wielu krajach są też wyjątki od tych limitów i ten wynosi 0 promili chociażby dla kierowców, którzy mają prawo jazdy krócej niż 2 lata. Tak jest w Niemczech i na Litwie. We Włoszech zero alkoholu za kierownicą obowiązuje kierowców mających prawo jazdy krócej niż 3 lata, a w Chorwacji wszystkich, którzy nie mają skończonych 25 lat.

Próbny okres

W Polsce ma być podobnie. Projekt zmian w przepisach przedstawiony przez Ministerstwo Infrastruktury zakłada bowiem wprowadzenie próbnego okresu dla młodych kierowców. Tu należy przypomnieć, że od ponad 10 lat te przepisy oczekują na wejście w życie.

I tak osoby, które po raz pierwszy uzyskały prawo jazdy kategorii B, będą objęte okresem próbnym trwającym 2 lata. Natomiast w przypadku nieletniego posiadacza prawa jazdy kategorii B (jedna z proponowanych zmian przywraca możliwość zdobycia prawa jazdy kategorii B przez osoby, które osiągnęły wiek 17 lat) okres próbny będzie trwał od dnia uzyskania prawa jazdy do ukończenia 18 roku życia i następnie 2 lata jak u pozostałych kierowców (w sumie do 3 lat). W okresie próbnym kierowców ma obowiązywać m.in. zerowy limit alkoholu za kierownicą.

To jest plaga

Choć kary za kierowanie po alkoholu są surowe, bo dziś w Polsce grozi za to więzienie, to pijani kierowcy są wciąż wielkim problemem na naszych drogach.
Z danych KWP w Olsztynie wynika, że w 2024 roku policjanci na Warmii i Mazurach w trakcie prowadzonych kontroli zatrzymali 3033 kierowców będących pod wpływem alkoholu. W 1374 przypadkach kierujący odpowiedzieli za popełnione wykroczenie (od 0,2 do 0,5 promila), a w 1659 przypadkach za przestępstwo (powyżej 0,5 promila).

Jednak w porównaniu do 2023 roku liczba ujawnionych nietrzeźwych za kółkiem była o 6,6 proc. niższa. Przy czym istotne jest to, że w ubiegłym roku policjanci przeprowadzili prawie 591 tys. kontroli stanu trzeźwości kierujących, a więc o 10,2 proc. kontroli więcej niż w 2023 roku.

Czy spadek zatrzymywanych pijanych kierowców to wynik surowych kar, czy może wzrostu świadomości kierowców, że nie można jeździć po alkoholu?

— Mamy nadzieję, że to wynika ze wzrostu świadomości kierowców — mówi podkom. Tomasz Markowski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie. — Ale nie tylko kierowców, bo wiele osób nam pomaga, zgłaszając takie przypadki czy też samemu zatrzymując pijanych kierowców. Cieszy, że z roku na rok jest ich coraz mniej, i to przy 10-procentowym wzroście przeprowadzanych kontroli. Kierowcy zdają sobie sprawę z tego, że kontrolujemy i tu nie ma pobłażania. To też jest czynnik, który demotywuje do tego, by wsiadać po alkoholu za kierownicę.

Tak jak na Warmii i Mazurach, tak też w kraju spadła liczba zatrzymywanych nietrzeźwych kierowców. W ubiegłym roku policjanci zatrzymali 91 300 kierowców będących pod wpływem alkoholu, zarówno w stanie po spożyciu alkoholu, jak i w stanie nietrzeźwości, podczas gdy w 2023 roku — 95 639, a w 2022 roku — 104 467.

A więc jest znaczna poprawa. To może nie ma problemu? Według danych Komendy Głównej Policji w 2024 roku doszło w Polsce do 1201 wypadków spowodowanych przez kierowców znajdujących się pod wpływem alkoholu. Zginęło w nich 151 osób. Jednak tu trzeba podkreślić, że w porównaniu z 2023 rokiem mamy spadek liczby zdarzeń o 9,8 proc. oraz liczby ofiar o 28,8 proc.
Ze statystyk wynika, że w 2024 roku pijani kierowcy spowodowali 6,1 proc. wszystkich wypadków, tak więc dalej są realnym zagrożeniem na drodze i nie powinno być dla nich żadnej taryfy ulgowej.

Pijane kilometry

Nie tylko my mamy problem z kierowcami na dwóch gazach, choć różnie to wygląda w poszczególnych krajach. Kilka dni temu w Warszawie Europejska Rada Bezpieczeństwa Transportu oraz Instytut Transportu Samochodowego zorganizowały międzynarodowe seminarium „Safe & Sober” poświęcone problematyce alkoholu w ruchu drogowym. Każdego roku bowiem na drogach Unii Europejskiej ponad 20 000 osób traci życie. A jednym z najpoważniejszych zagrożeń na drodze jest prowadzenie pojazdów pod wpływem alkoholu, co jest przyczyną około jednej czwartej wszystkich wypadków.

Statystyki są alarmujące, szczególnie że badania pokazują, iż od 1,5 proc. do 2 proc. wszystkich przejechanych kilometrów w Europie jest pokonywanych przez kierowców, którzy mają poziom alkoholu we krwi przekraczający dopuszczalne normy. W Europie odsetek kierowców, którzy zgłaszają prowadzenie pojazdu po spożyciu alkoholu, znacznie się różni i waha się od 5 proc. na Węgrzech do 34 proc. w Portugalii.

Tak wynika z trzeciej edycji międzynarodowego projektu ESRA (badanie opinii społecznej w różnych krajach świata), w której uczestniczył Instytut Transportu Samochodowego. Badaniu poddanych zostało 37 000 osób z 39 krajów.

Na pytanie, czy prowadziłeś pojazd pod wpływem alkoholu w ciągu ostatnich 30 dni, 6,8 proc. Polaków odpowiedziało twierdząco, podczas gdy średnia unijna wyniosła 20,6 proc. Największy odsetek osób deklarujących jazdę pod wpływem alkoholu zanotowano w Portugalii (34 proc.), Szwajcarii (34 proc.) i Belgii (33 proc.).

Jeśli chodzi o płeć, to mężczyźni 2 razy częściej przyznawali się do prowadzenia samochodu pod wpływem alkoholu. Młodzi kierowcy (18-24 lata) najczęściej deklarowali prowadzenie pojazdu po wypiciu alkoholu (choć to nietrzeźwi kierowcy w wieku 25-39 lat powodują najwięcej wypadków). Jednak na pytanie, czy akceptujesz prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu, 1,9 proc. Polaków odpowiedziało twierdząco i jest to wynik poniżej średniej europejskiej.

Andrzej Mielnicki