Nieprawidłowości przy rozliczaniu unijnych projektów? Ruszył proces WOPR w Olsztynie

2025-01-23 18:00:00(ost. akt: 2025-01-23 14:02:02)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: WOPR Iława

Przed Sądem Okręgowym w Olsztynie rozpoczął się proces pięciu osób, w tym prezesa WOPR w Olsztynie, którzy są oskarżeni o nieprawidłowości przy rozliczaniu unijnych projektów dotyczących aktywizacji społeczno-zawodowej. Na te projekty uzyskano wsparcie w wysokości 2,4 mln zł.
Chodzi o projekty realizowane przez stowarzyszenie Wodne Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe w Olsztynie, które dotyczyły przeprowadzania różnego rodzaju szkoleń zawodowych, w tym: z kwalifikowanej pierwszej pomocy, instruktora pływania, sternika motorowodnego, obsługi klimatyzacji, stażów zawodowych, czy warsztatów dla rodziców. Uczestnikami tych szkoleń z założenia miały być osoby zagrożone ryzykiem ubóstwa, wykluczenia społecznego, w tym osoby bezrobotne.

Na przeprowadzenie tych szkoleń, w których miało uczestniczyć 200 osób w wieku od 15 do 64 lat z Olsztyna i przyległych gmin, WOPR dostał dofinansowanie z urzędu marszałkowskiego w łącznej wysokości 2,4 mln zł. Umowy podpisywano w 2017 i 2018 roku.

Zdaniem prokuratury w rzeczywistości szkolenia nie odbywały się zgodnie z dokumentacją, którą WOPR przedłożył Urzędowi Marszałkowskiemu, dzięki czemu uzyskał dofinansowanie. W śledztwie ustalono m.in., że podrabiane były podpisy rzekomych uczestników szkoleń, którzy w rzeczywistości w nich nie uczestniczyli, a wystawiane faktury VAT były niezgodne z prawdą. Do szkoleń byli kwalifikowani czynni zawodowo pracownicy, m.in. policji lub znajomi kierownictwa WOPR.

Prezes Warmińsko-Mazurskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Sławomir G. nie przyznał się do winy. Zarzucono mu, że "działając wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągnięcia korzyści majątkowej w postaci uzyskania unijnego dofinansowania w łącznej kwocie ponad 2,4 mln zł od Urzędu Marszałkowskiego Województwa Warmińsko-Mazurskiego, wprowadzili w błąd pracowników tego urzędu, poprzez sporządzanie nierzetelnej dokumentacji w zakresie prawidłowości realizacji projektu".

Przed sądem Sławomir G. przyznał, że organizacja, którą kieruje nieprzerwanie od 2002 roku (obecnie społecznie, bo jest emerytem) prowadziła wiele różnych projektów, a sam WOPR od wielu lat utrzymywał się z dotacji marszałkowskich. Zapewniał, że projekty były rzetelnie realizowane ale nie wszystkie kursy zakończono z powodu pandemii.

Przed sądem Sławomir G. mówił, że za realizację projektu odpowiadały dwie inne osoby, które także są w tej sprawie oskarżone. "Wnioski były zawiłe, te dwie wyznaczone osoby zajmowały się pomocą zainteresowanym uczestnictwem w projekcie" - mówił G. Pytany przez sąd o to, dlaczego w kursach dla bezrobotnych uczestniczyli policjanci zatrudnieni w komendach przyznał, że nie wie dlaczego ich zakwalifikowano. "Ci, którzy starali się o pracę w policji mieli z kursem ratownictwa większe szanse na pracę, niektórzy z nich do dziś są ratownikami WOPR, pracują dodatkowo za zgodą komendanta oczywiście" - mówił Sławomir G. Dodał, że szkolenia organizowane przez WOPR były atrakcyjne, bo uczestnikom płacono za udział w zajęciach, a jak ktoś potrzebował np. opieki nad dziećmi to w ramach projektu zapewniano takową.

W tej sprawie jedną z głównych ról miała odegrać księgowa Ewa Ż., która na co dzień jest główną księgową w jednej ze szkół podstawowych w Olsztynie oraz prowadzi własną firmę księgową. Kobieta jest oskarżona m.in. o sporządzanie nierzetelnej dokumentacji projektów. Ewa Ż. przed sądem nie przyznała się do winy i zapewniła, że do jej pracy nigdy nie było żadnych zastrzeżeń, mimo że przechodziła wiele kontroli. Ż. mówiła sądowi, że uczestnicy szkoleń byli "trudni", nie stawiali się na umówione spotkania, nie odbierali telefonów w związku z czym i ona, i inne osoby kierujące projektami osobiście szukali uczestników w różnych miejscach miasta (uczelnie, ośrodki pomocy społecznej).

Ewa Ż. powiedziała sądowi, że 40 osób uczestniczących w projektach dostało się do pracy do służb mundurowych, co w jej ocenie świadczy o tym, że szkolenia były przeprowadzone prawidłowo.

"Do dziś współpracuję z urzędem marszałkowskim, rozliczam projekty, piszę wnioski" - wyliczała Ewa Ż.

Oskarżony w tej sprawie policjant Piotr Ż. (syn Ewy Ż.), który odpowiada za wystawianie nieprawdziwych faktur, także nie przyznał się do winy. Sądowi powiedział, że faktury, za które odpowiada sądownie, zostały wystawione zanim został policjantem - był wówczas uczniem technikum.

Na rozprawę w czwartek nie stawiło się dwoje oskarżonych, sąd przesłucha ich na kolejnej rozprawie.

Akt oskarżenia w tej sprawie sporządziła w październiku 2024 roku Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. (PAP)