Po prostu sznur się przetarł, więc wymienili go na nowy
2025-02-19 08:06:00(ost. akt: 2025-02-19 09:18:41)
„ Moja ojczyzna błyskawicznie przekształciła się (...) w straszliwą, zawziętą, paranoidalną, jakby zarażoną wścieklizną Koreę Północną, której oczy wiecznie zasnuwa krwawa zasłona, głodną, rozgorączkowaną, z kapiącą z kłów śliną” — pisze o Rosji człowiek, którego ta skazała na 8 lat więzienia.
Jak bym nie wysilał mojej pamięci, to lista moich lektur współczesnych rosyjskich pisarzy jest bardzo krótka. To oczywiście „Moskwa-Pietuszki” Wieniedikta Jerofiejewa, Siergiej Dowłatow i zbiór jego opowiadać „Jak pragnę wolności” i oczywiście Władimir Wojnowicz z bardzo aktualną antyutopią „Moskwa 2042” z 1986 roku.
To także „Metro 2033” Dmitrija Głuchowskiego (Dmitry'ego Glukhovsky'ego), jedyna w tym towarzystwie książka, która przebiła się do świata popkultury i osiągnęła międzynarodowy sukces. Jej autor od lat mieszka poza Rosją, po rosyjskiej agresji wsparł Ukrainę. Rosyjski sąd skazał go na 8 lat więzienia.
Teraz w wydawnictwie Insignis ukazał się wybór jego komentarzy dotyczących Rosji, a właściwie Rosjan, „My. Kronika upadku”. Dlaczego „my” w tytule? To nawiązanie do głośnej książki Eugeniusza Zamiatina z 1920 roku. To jedno z pierwszych dzieł literackich pokazujących totalitarną przyszłość, w której jednostka jest całkowicie podporządkowana państwu. Ludzie żyją w niej pod nieustającym nadzorem, a zamiast nazwiskami są oznaczani numerami.
Dlaczego tęsknią za batem?
Zebrane w książce „My. Kronika upadku” felietony pochodzą z lat 2012-2024. Co ciekawe i ważne, są opatrzone tekstem wyjaśniającym kontekst opisywanego wydarzenia i współczesnym komentarzem do niego. Dlatego możemy zobaczyć, jak zmieniało się myślenie autora na przestrzeni lat i jak dzisiaj ocenia swoje poglądy dotyczące Ukrainy i Ukraińców sprzed 10 lat.
Przede wszystkim jednak jest to próba odpowiedzi na pytanie zadane przez Głuchowskiego na początku książki: „Dlaczego naród, który wyszedł z niewoli egipskiej na spotkanie wolności, zatęsknił na pustyni za batem i sam powlókł się z powrotem do swoich nadzorców?”.
Jego zdaniem bowiem jeszcze „ledwie parę lat przed zajęciem i aneksją Krymu w Rosji panowały jednak zupełnie inne nastroje — tylko nieliczni obywatele pragnęli odzyskać dawne ziemie radzieckie czy imperialne, natomiast większość marzyła o modernizacji i dalszym dryfowaniu na zachód”. Czy tak było rzeczywiście, tego ocenić nie umiem, ale bliżej mi do przeciwstawnej opinii innego rosyjskiego emigranta (wyrok: 8,5 roku) Michaiła Zygara.
Chcemy mieć wspólną uprząż
„Musimy tę lekcję odrobić. Przestać wierzyć w naszą własną wyjątkowość. Przestać czerpać dumę z naszego rozległego terytorium. Przestać uważać się za szczególnych. Przestać wyobrażać sobie nas samych jako centrum świata, jego sumienie i źródło duchowości. To wszystko banialuki” — pisze Zygar do Rosjan w swojej książce „Wojna i kara”. I dodaje: „Ja również odpowiadam za wojnę Rosji przeciwko Ukrainie. Podobnie jak moi rówieśnicy i nasi antenaci. Za to, że te wszystkie okropieństwa mogły się wydarzyć, winić należy niestety również rosyjską kulturę”.
Choć trzeba przyznać, że Głuchowski nie jest w swoich sądach konsekwentny i ocenia swoich rodaków dość ostro. W innym bowiem miejscu pisze, że „człowiek rosyjski nigdy nie był prawdziwie wolny, najwyżej w życiu osobistym, a i to nie zawsze. I nigdy nie był syty. I nigdy państwo nie pozwalało mu poczuć szacunku do samego siebie. We wszystkich epokach szacunek ten zastępowała duma z własnego kraju. Oparta, rzecz jasna, na propagandzie”. „Dlaczego, pytam sam siebie, mieszkańcy Rosji z taką ochotą i radością wyrzekają się wolności?” — pisze. I sam sobie odpowiada: „Okazało się, że nie wiemy, co robić z tą wolnością. Zresztą wcale o nią nie prosiliśmy: po prostu sznur, którym byliśmy uwiązani, się przetarł. A my chcemy mieć pana i wspólną uprząż”.
Obcy wśród swoich
Jak wspomniałem, każdy tekst poprzedza wyjaśnienie kontekstu jego powstania i aktualny komentarz. Te ostatnie są szczególnie ciekawe tam, gdzie autor „My. Kronika upadku” odnosi się do relacji rosyjsko-ukraińskich. I zdarza mu się nie zgadzać z tym, co pisał o nich 10 lat temu, kiedy to w 2014 roku próbował obarczyć Ukrainę jakąś częścią winy za rosyjski atak. Wtedy to przypisywał ukraińskim nacjonalistom z Prawego Sektora współodpowiedzialność za to, że Putin zdecydował się zająć Krym w 2014 roku. W komentarzu do tego felietonu z 2024 roku odżegnuje się od tego i wyjaśnia, że była to „na wpół świadoma chęć, by nie oddalać się zbytnio od większości skłonnej dawać wiarę propagandzie, by nie wydawać się całkiem obcym”. Tu trzeba jasno powiedzieć, że po tych 10 latach z obecnymi poglądami w Rosji na pewno „byłby obcym wśród swoich”. Głuchowski przeszedł bowiem całkowicie na jasną stronę mocy Jego rodacy w swojej masie stoją tam, gdzie stali w 2014 roku, a może i „ciemna strona mocy” sięga im dzisiaj już nie po kolana, ale po szyję...
W każdym razie w 2105 roku Głuchowski powtarzał propagandowe kłamstwo, że Rosjanie i Ukraińcy to bratnie narody: „Nasze losy zrosły się jak bliźnięta syjamskie i nie wiadomo jeszcze, czy można je rozdzielić, nie zabijając jednego albo drugiego”. W 2024 roku uważał już, że „dziś wydaje się, że jeżeli stosunki rosyjsko-ukraińskie były kiedyś braterskie, to były to stosunki między Kainem i Ablem”.
Nie pochodzi od matki i ojca
Autora „My. Kronika upadku” zajmuje jednak głównie Rosja. A jej symbolem jest przede wszystkim Putin. „Putin w jakiś zaskakujący sposób przestał być dla ludzi prezydentem i stał się ich niekwestionowanym carem. A carowie łączą się w narodowej świadomości ze swoim carstwem. Putin, rzecz jasna, już od dawna nie jest dla narodu osobą fizyczną (...), ale czymś innym, istotą transcendentalną i na wpół boską” — uważa Głuchowski. „On już jakby nie jest człowiekiem, ale symbolem Rosji i jej duchem, nie pochodzi od swojej matki i ojca, lecz od całego narodu naraz” — podkreśla. I uważa, że Putinowi tak naprawdę nie zależy ani na Rosji, ani na Rosjanach.
Co ciekawe, odmawia Putinowi wiary w to, czym ten zatruwa umysły Rosjan i pożytecznych idiotów w innych częściach świata. „Oni nie mają żadnego celu oprócz tego, by dalej rządzić Rosją aż do śmierci we własnym łóżku, oprócz tego, by przekazać Rosję w spadku swoim dzieciom” — twierdzi. „Dzisiejszego świata nie dzielą sprzeczne ideologie. Rosja mimo swojego ostentacyjnego imperialnego rewanżyzmu nie jest rządzona przez ideologów, ale przez cynicznych graczy i całkowitych pragmatyków, którzy ani na jotę nie wierzą w to, co przekazują ludności (...). A i Ameryka, choć często wydaje się krajem napędzanym przez ideologię, na arenie międzynarodowej kieruje się poczuciem interesu narodowego — czyli raczej korzyściami niż zasadami” — wyjaśnia.
Rosja ma swoje fakty
Jego książka aż się skrzy od przykładów, jak nierzeczywistość odurza Rosjan. Swojego czasu na oficjalnej stronie rosyjskiej Cerkwi prawosławnej pojawiło się zdjęcie patriarchy Cyryla ze śladami nieumiejętnego retuszu. Z jego nadgarstka zniknął zegarek marki Breguet o wartości 30 tysięcy euro. Jednak jego odbicie w blacie stołu nie zostało usunięte. Jak na niepełne wygumkowanie zegarka oficjalnie zareagowała RCP? Ano ustami swojego rzecznika wyjaśniła, że doszło do „rażącego błędu retuszera”.
Ale to nic w porównaniu z umysłowa gimnastyką rządowej propagandy. „»Wzięli trzyletnie dziecko (...) i jak Jezusa przybili je do tablicy ogłoszeń (...). I to wszystko na oczach mamy« — mówiła przez łzy kobieta w reportażu w rosyjskim Pierwszym Kanale” — pisze Głuchowski. „Według kobiety działo się to w Słowiańsku po odbiciu go przez Ukraińców. Potem okazało się, że to żona rosyjskiego bojówkarza, a widzieć nic nie mogła, bo wyjechała ze Słowiańska przed zajęciem miasta.
I co? I nic. Prezenterka Kanału Pierwszego, Irada Zejmałowa, stwierdziła, że nawet jeżeli ta historia nie znajduje potwierdzenia w faktach, to ważne jest co innego: »Są to autentyczne słowa samej uchodźczyni«”.
Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez