Sąd Rejonowy w Olsztynie odroczył proces opozycjonistów oskarżonych ws. wyłudzenia świadczeń

2025-01-21 18:30:00(ost. akt: 2025-01-21 14:35:49)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Do kwietnia sąd rejonowy w Olsztynie odroczył proces opozycjonistów z czasów PRL, oskarżonych w sprawie wyłudzenia świadczeń. W poniedziałek sąd przesłuchiwał świadków. Osiem osób odpowiada m.in. za niekorzystne rozporządzenie mieniem i za pomoc w popełnieniu przestępstwa.
Proces 8 osób trwa od maja ub. roku. W poniedziałek sąd przesłuchiwał świadków.

Oskarżeni to byli opozycjoniści w czasach PRL (biogramy niektórych znajdują się w Encyklopedii "Solidarności"). Główna oskarżona Władysława W. odpowiada za wyłudzenie 24 tys. zł. nienależnego jej - zdaniem prokuratury - dodatku za działalność opozycyjną w czasach PRL. Miała ona kolportować podziemną prasę. Ci, którzy to potwierdzili, są teraz współoskarżonymi w jej procesie.

Przed sądem w poniedziałek zeznawał były poseł PiS Jerzy Gosiewski, który potwierdził, że Władysława W. prowadziła działalność opozycyjną po wprowadzeniu stanu wojennego w 1981 roku.

— Otrzymywałem od niej ulotki, które następnie były powielane i dystrybuowane, widziałem ją jako uczestniczkę tak zwanych marszów głodowych w Olsztynie, widziałem ją jak brała udział w uroczystościach rocznicowych po śmierci olsztyńskiego studenta (zamordowanego przez milicję Marcina Antonowicza - PAP) oraz innych spotkaniach — powiedział były poseł PiS.

Jak dodał, nie ma żadnych dokumentów czy zdjęć z tamtych czasów, ponieważ wszystkie działania opozycji odbywały się w konspiracji.

Zeznawał też mąż głównej oskarżonej, który mówił, że jego żona rozklejała ulotki na budynkach. Podkreślił, że odbierała ulotki na dworcu kolejowym w Olsztynie i w innych miejscach. Jak mówił, podwoził ją samochodem. Zeznawał, że on tylko w ten sposób pomagał, bo bał się o dziecko, które wówczas miało 4,5 roku i w razie zatrzymania obojga rodziców mogło trafić do domu dziecka.

Główna oskarżona w procesie Władysława W. według ustaleń prokuratora od 1 października 2018 r. do 6 kwietnia 2023 r., działając w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, doprowadziła Urząd do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem Skarbu Państwa w łącznej kwocie 24,7 tys. zł.

Oskarżona złożyła do urzędu wniosek o potwierdzenie statusu działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych, przedstawiając we wniosku oraz na dalszym etapie postępowania prowadzonego przez urząd nieprawdziwe informacje co do okoliczności mających dowodzić jej rzekomego udziału w działalności organizacji podziemia antykomunistycznego w latach 1980-1989. W rzeczywistości współpracę z NSZZ "Solidarność" W. podjęła dopiero po roku 1990.

Aby udowodnić działalność w Solidarności, Władysława W. przekazała Urzędowi do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych oświadczenia od siedmiu osób. Potwierdzały one, że w czasach PRL kolportowała ona podziemną prasę i ulotki. Jedna z tych osób w trakcie postępowania prokuratorskiego przyznała się do winy, wyjaśniając m.in., że oświadczenie zostało napisane pod dyktando Władysławy W. Osoby, które przedłożyły nieprawdziwe pisemne oświadczenia i potem potwierdziły to w postępowaniu przed urzędem, usłyszały zarzuty pomocnictwa w popełnieniu przestępstwa i składania fałszywych zeznań.

Na Władysławie W. ciążą także zarzuty nakłonienia innych osób do udzielenia jej pomocy w popełnieniu przestępstwa poprzez podpisanie na jej rzecz oświadczeń zawierających nieprawdziwe informacje mające dowodzić zaangażowania oskarżonej w działalność opozycji w latach 80.

(PAP)