Młody mistrz świata w fryzjerstwie poszedł w ślady ojca

2025-01-19 14:00:00(ost. akt: 2025-01-17 14:59:40)

Autor zdjęcia: Rafał Zdzieblowski

18-letni Aleksander Matracki z Olsztyna został mistrzem świata we fryzjerstwie. Zmagania odbywały się w Paryżu. Swój talent rozwija pod okiem ojca Andrzeja Matrackiego, jednego z najbardziej renomowanych światowych fryzjerów.
Aleksander Matracki to 18-letni fryzjer z Olsztyna. Mimo młodego wieku przebojem wdarł się na międzynarodową scenę tej branży. Na zakończonych właśnie mistrzostwach świata w Paryżu, jaki junior zdobył dwa złote medale. Okazał się najlepszy w dwóch kategoriach. To "włosy długie kręcone w kolorze" oraz "modne cięcia i stylizacja". Konkurencja była ogromna. Ta prestiżowa impreza zgromadziła ponad licznych uczestników z kilkudziesięciu krajów.

— Pierwszy raz wziąłem nożyczki do ręki w ósmej klasie, przed zakończenie szkoły — wspomina Aleksander. — Z czasem postanowiłem zostać fryzjerem. Jestem przekonany, że odpowiednio dobrana fryzura może wpłynąć na samopoczucie i pewność siebie zarówno kobiet, jak i mężczyzn — mówi Aleksander Matracki.

Tata zrobił wielkie oczy
A pomyśleć, że nie chciał być fryzjerem. — Przez chwilę myślałem, że zostanę mechanikiem samochodowym. Przyszedł jednak taki moment, że poczułem, że fryzjerstwo to jest coś, co chcę robić w życiu. Gdy powiedziałem o tym tacie, zrobił wielkie oczy. Nie spodziewał się, że pójdę w jego ślady. Dopiero w ósmej klasie dojrzałem do tej decyzji. Dziś wiem, że lubię uczyć się warsztatu. A poza tym mam najlepszego nauczyciela. I to w domu — podkreśla świeżo upieczony mistrz świata z Paryża.

Skąd bierze inspirację w swojej pracy? — Łączę swoją wizję fryzury z oczekiwaniami klientów — mówi.

To nie pierwszy sukces Aleksandra. W 2023 roku również wystartował na mistrzostwach świata OMC Hairworld w Paryżu w zawodach Young Talent zdobył złoto i brąz. Waga tych nagród jest jednak taka sama jak mistrzostwo. Aleksander wystartował w pierwszym dniu, w konkurencji, w której czesał włosy tylko palcami z użyciem suszarki. - Ta konkurencja uczy czucia włosów. Dłońmi można nadać strukturę, a fryzurze kształt. Włos jest bardzo plastyczny, a czesanie palcami pozwala nabyć umiejętności, które potem pozwalają rozwinąć kolejne, przydatne w salonie - mówił wtedy Andrzej Matracki, ojciec Aleksandra pod okiem którego nastolatek rozwija swój talent. — Aleksander okazał się najlepszy. Zdobył złoto. Ale zanim to się okazało, zauważyłem, że nie do końca zrobił to, co planowaliśmy na treningach. Odpowiedział mi wtedy, że ta fryzura była super, ale jeden element nie do końca mu pasował. Zmienił go po swojemu. Zadecydował o tym na samym starcie i nie mylił się. Dzięki temu wygrał. To pokazuje, że Aleksander nie tylko czuje fryzjerstwo w palcach, ale i w duszy.

Docenili też pana Andrzeja
W 2024 roku w Paryżu w szczególny sposób uhonorowano samego Andrzeja Matrackiego, który otrzymał tytuł Best World Trainer 2023. Doceniono w ten sposób jego wieloletnie zaangażowanie w szkolenie adeptów fryzjerstwa. Matracki ma światową renomę, czego dowodem jest fakt, że w w 2024 roku prowadził m.in. grupę fryzjerów z Mongolii. Pod jego kierunkiem Azjaci zdobyli puchar świata we fryzurach klasycznych.

Dziś Andrzej Matracki dodaje, że sukces Aleksandra to nie tylko osobisty triumf, ale także wspaniała promocja polskiego fryzjerstwa na arenie międzynarodowej.

— Aleksander nie od razu przejawiał zainteresowania fryzjerstwem. Ze swojej strony zabierałem syna na różnego rodzaju targi, eventy i podobne wydarzenia — mówi Andrzej Matracki. — Przełom nastąpił pod koniec ósmej klasie, kiedy jako początkujący fryzjer obciął swoich kolegów na krótko. Ci poczuli się mentalnie poczuli lepsi, inni. Zaobserwował to Aleksander. I właśnie świadomość, że fryzjerstwo to również wpływanie na innych, że można w ten sposób spowodować, że ktoś poczuje się lepiej, bardziej kreatywnie, zmieni podejście do życia. Stąd jego decyzja o pójściu do szkoły zawodowej, w czasie której praktyki miał w moim zakładzie.

Mistrzostwa w Paryżu to prawdziwa olimpiada fryzjerska, w której wzięło udział ponad 100 uczestników z 56 krajów. Zawodnicy nie strzygą ludzi, lecz manekiny z naturalnymi włosami. Jedna z konkursowych fryzur była inspirowana stylem Limahla, brytyjskiego muzyka rockowego z lat 80.

Grzegorz Szydłowski