Dzieci rodzi się jak na lekarstwo
2025-01-04 16:30:00(ost. akt: 2025-01-03 14:03:19)
Zdrowia, szczęścia i narodzin dzieci, tego powinniśmy sobie życzyć w nowym roku. Bo, jak na razie, żadne zabiegi mające poprawić sytuacje demograficzną Polski nie przynoszą efektu. Jesteśmy na równi pochyłej i staczamy się w niebyt.
Jak tak dalej będą rządzili politycy, to niebawem nie będą mieli kim rządzić. To oczywiście nie dziś, nie jutro, ale ta wizja staje się coraz bardziej realna. Sytuacja demograficzna Polski jest bowiem coraz bardziej dramatyczna. To wynik spadającej liczby urodzeń dzieci. A rok 2024 przyniósł kolejny spadek. Z danych GUS wynika, że od stycznia do października 2024 roku w Polsce przyszło na świat ok. 213,7 tys. dzieci, czyli o 18,7 tys. mniej niż w tym samym okresie 2023 roku. W październiku 2024 roku urodziło się w Polsce 21,5 tys. dzieci, podczas gdy liczba zgonów wyniosła 36 tys. Stąd ujemny przyrost naturalny (różnica między liczbą urodzeń́ żywych i zgonów), który w październiku wyniósł minus 14,5 tys. Ten zresztą od 2013 roku jest ujemny, co wynika z małej liczby urodzeń dzieci przy stosunkowo dużej liczbie zgonów.
Dzieci coraz mniej
W 2023 roku urodziło się 272,5 tys. dzieci, czyli mniej o 32,6 tys. niż w 2022 roku i najmniej w całym okresie powojennym. Wszystko wskazuje na to, że 2024 rok pod tym względem będzie jeszcze gorszy, bo liczba urodzeń w Polsce będzie oscylować w granicach ćwierć miliona. To są fatalne wieści.
W 2023 roku urodziło się 272,5 tys. dzieci, czyli mniej o 32,6 tys. niż w 2022 roku i najmniej w całym okresie powojennym. Wszystko wskazuje na to, że 2024 rok pod tym względem będzie jeszcze gorszy, bo liczba urodzeń w Polsce będzie oscylować w granicach ćwierć miliona. To są fatalne wieści.
Niestety, Warmia i Mazury pod tym względem nie są jakimś wyjątkiem, a wręcz przeciwnie. Demografia coraz bardziej nas dusi. Na Warmii i Mazurach w 2022 roku urodziło się 9913 dzieci, a w 2023 roku — 8487. Dla porównania w 2000 roku w regionie urodziło się ponad 15 tys. dzieci.
Nie ma jeszcze pełnych danych za ubiegły rok, ale z informacji Urzędu Statystycznego w Olsztynie wynika, że w pierwszym półroczu 2024 roku w województwie warmińsko-mazurskim urodziło się 3937 dzieci. To sporo mniej niż w ciągu pierwszych sześciu miesięcy 2023 roku, kiedy na świat przyszło 4378 dzieci.
Liczba zgonów w pierwszym półroczu 2024 roku wyniosła 7110, co spowodowało, że przyrost naturalny wyniósł minus 3173. Dwa lata temu przyrost naturalny za cały rok wyniósł minus 6107.
Liczba zgonów w pierwszym półroczu 2024 roku wyniosła 7110, co spowodowało, że przyrost naturalny wyniósł minus 3173. Dwa lata temu przyrost naturalny za cały rok wyniósł minus 6107.
Jakby mało tego, mamy też dużą migrację — więcej osób wyjeżdża, niż przyjeżdża do naszego regionu. W efekcie liczba mieszkańców Warmii i Mazur na koniec pierwszego półrocza 2024 roku wynosiła 1,353 mln. To o ponad 9 tys. osób mniej niż w pierwszym półroczu 2023 roku.
To tylko statystyki
To prawda, ale za nimi kryje się katastrofa, depopulacja niektórych regionów, całych gmin. Bo w 2023 roku nie było w regionie powiatu, który nie zanotował ujemnego przyrostu naturalnego. Warmińsko-Mazurskie, podobnie jak Świętokrzyskie, jest województwem o najmniejszej liczbie urodzeń na 1000 mieszkańców. W 2023 roku wskaźnik ten wyniósł 6,2 przy średniej w kraju 7,2. Najwięcej dzieci w przeliczeniu na 1000 mieszkańców urodziło się w 2023 roku w gminach wiejskich Nowe Miasto Lubawskie (10,0), Kozłowo (9,7) i Świętajno w powiecie oleckim (9,0). Na 116 gmin, które mamy w regionie, są takie, które zanotowały w 2023 roku dodatni przyrost naturalny, czyli liczba urodzeń była wyższa niż zgonów. Były to gminy Stawiguda (plus 35), Nowe Miasto Lubawskie (plus 8) i Lubawa (plus 3) oraz miasto Wielbark (plus 1).
To prawda, ale za nimi kryje się katastrofa, depopulacja niektórych regionów, całych gmin. Bo w 2023 roku nie było w regionie powiatu, który nie zanotował ujemnego przyrostu naturalnego. Warmińsko-Mazurskie, podobnie jak Świętokrzyskie, jest województwem o najmniejszej liczbie urodzeń na 1000 mieszkańców. W 2023 roku wskaźnik ten wyniósł 6,2 przy średniej w kraju 7,2. Najwięcej dzieci w przeliczeniu na 1000 mieszkańców urodziło się w 2023 roku w gminach wiejskich Nowe Miasto Lubawskie (10,0), Kozłowo (9,7) i Świętajno w powiecie oleckim (9,0). Na 116 gmin, które mamy w regionie, są takie, które zanotowały w 2023 roku dodatni przyrost naturalny, czyli liczba urodzeń była wyższa niż zgonów. Były to gminy Stawiguda (plus 35), Nowe Miasto Lubawskie (plus 8) i Lubawa (plus 3) oraz miasto Wielbark (plus 1).
Natomiast najmniej dzieci na 1000 mieszkańców przyszło na świat w gminie Lubomino (2,7) oraz Tolkmicku i Fromborku (3,5). W liczbach bezwzględnych wygląda to naprawdę nieciekawie, bo jeśli w gminie, która ma ponad 3 tys. mieszkańców, rodzi się 9-11 dzieci w roku, to ich przyszłość rysuje się w ciemnych barwach.
Kluczem są dzieci
A urodzenia są kluczem do przyszłości. Aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, to w danym roku na każde 100 kobiet w wieku 15-49 lat powinno przypadać średnio co najmniej 210-215 urodzonych dzieci, a obecnie przypada 116. Dziś poziom dzietności w Polsce, który jest jednym z najniższych na świecie, wynosi dokładnie 1,158. Na Warmii i Mazurach jest jeszcze gorzej, bo wskaźnik wynosi 1,058 i jest najniższy w Polsce. A żeby mówić o zastępowalności pokoleń, wskaźnik powinien być na poziomie 2,1-2,15.
A urodzenia są kluczem do przyszłości. Aby zapewnić stabilny rozwój demograficzny kraju, to w danym roku na każde 100 kobiet w wieku 15-49 lat powinno przypadać średnio co najmniej 210-215 urodzonych dzieci, a obecnie przypada 116. Dziś poziom dzietności w Polsce, który jest jednym z najniższych na świecie, wynosi dokładnie 1,158. Na Warmii i Mazurach jest jeszcze gorzej, bo wskaźnik wynosi 1,058 i jest najniższy w Polsce. A żeby mówić o zastępowalności pokoleń, wskaźnik powinien być na poziomie 2,1-2,15.
Dlaczego tak nie jest? To wynika przede wszystkim z odkładania na później przez młodych ludzi decyzji o założeniu rodziny (proces ten został zapoczątkowany w latach 90. XX wieku), a następnie o posiadaniu mniejszej liczby dzieci lub nawet o samotnym życiu.
A dzieci nad Wisłą byłoby jeszcze mniej, gdyby nie cudzoziemki. Od 2015 roku liczba urodzeń przez matki bez polskiego obywatelstwa na stałe mieszkające w Polsce wzrosła dziesięciokrotnie. W ubiegłym roku kobiety z niepolskim obywatelstwem urodziły 18,2 tys. dzieci. Wśród nich najwięcej było Ukrainek, które urodziły prawie 14,8 tys. dzieci. Z azjatyckich krajów najczęściej w Polsce rodziły obywatelki Wietnamu, Indii, Gruzji i Filipin.
Co nas czeka?
Skutki będą katastrofalne, bo to oznacza mniej rąk do pracy czy większe wydatki na opiekę nad starszymi osobami, bo trzeba pamiętać, że żyjemy coraz dłużej (długość życia w 2023 roku na Warmii i Mazurach wyniosła w przypadku mężczyzn 74 lata, zaś w przypadku kobiet 81,7 roku). Rośnie grupa osób w wieku 65 lat i więcej. Dziś co piąty Polak ma ponad 65 lat, podczas gdy jeszcze w 1990 roku starsze osoby stanowiły jedną dziesiątą ludności.
Skutki będą katastrofalne, bo to oznacza mniej rąk do pracy czy większe wydatki na opiekę nad starszymi osobami, bo trzeba pamiętać, że żyjemy coraz dłużej (długość życia w 2023 roku na Warmii i Mazurach wyniosła w przypadku mężczyzn 74 lata, zaś w przypadku kobiet 81,7 roku). Rośnie grupa osób w wieku 65 lat i więcej. Dziś co piąty Polak ma ponad 65 lat, podczas gdy jeszcze w 1990 roku starsze osoby stanowiły jedną dziesiątą ludności.
Czy jest szansa na poprawę naszej sytuacji demograficznej? Zdaniem socjologów, z którymi nieraz na ten temat rozmawialiśmy, trudno będzie zahamować depopulację Polski. Chociażby z uwagi na to, że obecnie dzieci rodzą kobiety z niżu demograficznego, więc siłą rzeczy dzieci będzie mniej. W latach 2000-2023 nastąpiły bowiem niekorzystne zmiany w liczbie kobiet w wieku rozrodczym (15-49 lat). W Warmińsko-Mazurskiem populacja kobiet w wieku prokreacyjnym zmniejszyła się o 20,6 proc. (w kraju o 14,7 proc.).
Musimy przyzwyczaić się do tego, że jesteśmy społeczeństwem, które populacyjnie się kurczy. Ale to nie znaczy, że nie możemy próbować poprawić naszej sytuacji, wzorując się choćby na Czechach, gdzie wskaźnik dzietności wynosi ponad 1,7. Ale tu trzeba mądrej polityki rodzinnej. Samo 800 plus to, jak widać po efektach, mało. Tych elementów powinno być wiele, począwszy od in vitro, żłobków, przedszkoli, realnego wspierania kobiet w ciąży, a nie pustych deklaracji, tanich mieszkań do wynajęcia, a skończywszy na otwarciu na imigrantów. Bo tu nie ma jednego leku na tę naszą przypadłość.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez