Długie ręce Kremla
2024-12-30 10:13:16(ost. akt: 2024-12-30 10:15:13)
— Musimy mieć świadomość, że rosyjska propaganda ma długie ręce, jest zasobna finansowo i gotowa opłacić każdego, kto będzie realizować jej interesy, także w zachodnioeuropejskich mediach — ostrzega Tadeusz Baryła, ekspert Instytutu Północnego im. W. Kętrzyńskiego w Olsztynie.
— Co mieszkańcy obwodu królewieckiego wiedzą o toczącej się wojnie w Ukrainie? Dalej w tamtejszych mediach rosyjska napaść na sąsiada przedstawiana jest jako specjalna operacja wojskowa?
— Musi być tak przedstawiana, bo tak jest skodyfikowana w rosyjskiej propagandzie i polityce zagranicznej oraz wewnętrznej. Po decyzji o włączeniu czterech obwodów (donieckiego, ługańskiego, chersońskiego i zaporoskiego) należących do Ukrainy w skład Federacji Rosyjskiej nie może być innego poglądu na to, co Rosjanie chcą osiągnąć i jak będą nazywali tę operację.
— Ale obwód królewiecki to nie głęboka Rosja. Codziennie wielu mieszkańców Królewca przekracza granicę z Polską w Grzechotkach. Mają więc dostęp do innych źródeł informacji niż tylko rządowe kanały.
— Ci, którzy chcą więcej i lepiej wiedzieć, zawsze zdobędą informację. Nie musi ona pochodzić tylko z jednego źródła, ale można ją konfrontować z innymi źródłami, także zagranicznymi. Takiej woli jednak nie ma. Dlatego że Rosja i jej obywatele są przeświadczeni, że słuszność jest pod stronie Rosji, i będą robili wszystko, żeby osiągnąć główny cel, jakim jest zebranie dawnych ziem ruskich, jak to oficjalnie rosyjska propaganda i historiografia przedstawia.
— Ci, którzy chcą więcej i lepiej wiedzieć, zawsze zdobędą informację. Nie musi ona pochodzić tylko z jednego źródła, ale można ją konfrontować z innymi źródłami, także zagranicznymi. Takiej woli jednak nie ma. Dlatego że Rosja i jej obywatele są przeświadczeni, że słuszność jest pod stronie Rosji, i będą robili wszystko, żeby osiągnąć główny cel, jakim jest zebranie dawnych ziem ruskich, jak to oficjalnie rosyjska propaganda i historiografia przedstawia.
— A w tym pewnie przeszkadza im Polska?
— Nie tylko Polska, ale wszystkie kraje ościenne, które były częścią imperium rosyjskiego lub znalazły się pod okupacją w następstwie II wojny światowej, są traktowane jako obszary wpływów, jeśli nie potencjalne obszary włączenia w skład imperium rosyjskiego. To jest odwoływanie się do historii, które cały czas wisi nad nami w postaci bezpośredniego zagrożenia. Widząc to, co dzieje się na Ukrainie, trzeba mieć świadomość, że to może także dotyczyć Polaków mieszkających w granicach ustalonych po II wojnie światowej.
— Nie tylko Polska, ale wszystkie kraje ościenne, które były częścią imperium rosyjskiego lub znalazły się pod okupacją w następstwie II wojny światowej, są traktowane jako obszary wpływów, jeśli nie potencjalne obszary włączenia w skład imperium rosyjskiego. To jest odwoływanie się do historii, które cały czas wisi nad nami w postaci bezpośredniego zagrożenia. Widząc to, co dzieje się na Ukrainie, trzeba mieć świadomość, że to może także dotyczyć Polaków mieszkających w granicach ustalonych po II wojnie światowej.
— To jak rosyjska propaganda maluje obraz Polski, Polaków w Królewcu?
— Nie ma tematu Polski jako wrogiego państwa, chociaż jesteśmy na liście państw nieprzyjaznych Rosji. Większość portali, nawet w Królewcu, podaje informacje, że za 1000-1600 euro można kupić polskie obywatelstwo i Kartę Polaka, nie mając żadnych polskich korzeni. A z drugiej strony zamieszczane są informacje, że nieprzyjazne kroki ze strony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii prowadzą do coraz większego ograniczenia możliwości swobodnej podróży dla przeciętnego Rosjanina do i z obwodu królewieckiego. Podają, że zostały narzucone limity, że polityka sankcyjna krajów UE musi ulec zmianie, że jest to podstawowy warunek, który będzie rozpatrywany przy ewentualnych rozmowach na temat pokoju w Ukrainie.
— Nie ma tematu Polski jako wrogiego państwa, chociaż jesteśmy na liście państw nieprzyjaznych Rosji. Większość portali, nawet w Królewcu, podaje informacje, że za 1000-1600 euro można kupić polskie obywatelstwo i Kartę Polaka, nie mając żadnych polskich korzeni. A z drugiej strony zamieszczane są informacje, że nieprzyjazne kroki ze strony Polski, Litwy, Łotwy i Estonii prowadzą do coraz większego ograniczenia możliwości swobodnej podróży dla przeciętnego Rosjanina do i z obwodu królewieckiego. Podają, że zostały narzucone limity, że polityka sankcyjna krajów UE musi ulec zmianie, że jest to podstawowy warunek, który będzie rozpatrywany przy ewentualnych rozmowach na temat pokoju w Ukrainie.
— Według rosyjskiej propagandy Polska jest zła.
— Tak, żerująca na dobrej woli Zachodu w imię własnych interesów. Od początku tego konfliktu, wywołanego przez Rosję, rosyjscy politycy próbowali zasugerować Ukraińcom, że ta spontaniczna pomoc Polski jest spowodowana tym, że na pewno chcemy odzyskać dawne ziemie Rzeczpospolitej, łącznie ze Lwowem. Musimy mieć świadomość, że rosyjska propaganda ma długie ręce, jest zasobna finansowo i gotowa opłacić każdego, kto będzie realizować jej interesy, także w zachodnioeuropejskich mediach.
— Tak, żerująca na dobrej woli Zachodu w imię własnych interesów. Od początku tego konfliktu, wywołanego przez Rosję, rosyjscy politycy próbowali zasugerować Ukraińcom, że ta spontaniczna pomoc Polski jest spowodowana tym, że na pewno chcemy odzyskać dawne ziemie Rzeczpospolitej, łącznie ze Lwowem. Musimy mieć świadomość, że rosyjska propaganda ma długie ręce, jest zasobna finansowo i gotowa opłacić każdego, kto będzie realizować jej interesy, także w zachodnioeuropejskich mediach.
— Sankcje są reakcją na rosyjską napaść na Ukrainę. Czy te ograniczenia dotknęły mieszkańców Królewca? Obniżył się ich poziom życia, np. w sklepach brakuje towarów?
— Na pewno ten poziom życia się obniżył, ale nie w taki sposób, który czyniłby wojnę z Ukrainą dolegliwą, odbijającą się na ogólnym poziomie życia. W sklepach jest wszystko; co prawda ceny rosną (we wrześniu inflacja była w granicach 8 proc.), ale pula niezbędnych towarów jest nadal dostępna. Trudno więc powiedzieć, że nastąpiło gwałtowne załamanie poziomu życia przeciętnego Rosjanina. Nie jest ono zapewne spowodowane samym charakterem walk prowadzonych przez Rosję na terenie Ukrainy, ale po części jest to wynik polityki sankcyjnej i niemożliwości sprzedaży ropy, gazu, węgla i metali szlachetnych na rynkach trzecich. Rosyjski eksport poważnie ucierpiał w wyniku sankcji. Być może dopiero na przełomie roku Rosjanie odczują skutki wojny, która trwa już ponad dwa lata.
— Na pewno ten poziom życia się obniżył, ale nie w taki sposób, który czyniłby wojnę z Ukrainą dolegliwą, odbijającą się na ogólnym poziomie życia. W sklepach jest wszystko; co prawda ceny rosną (we wrześniu inflacja była w granicach 8 proc.), ale pula niezbędnych towarów jest nadal dostępna. Trudno więc powiedzieć, że nastąpiło gwałtowne załamanie poziomu życia przeciętnego Rosjanina. Nie jest ono zapewne spowodowane samym charakterem walk prowadzonych przez Rosję na terenie Ukrainy, ale po części jest to wynik polityki sankcyjnej i niemożliwości sprzedaży ropy, gazu, węgla i metali szlachetnych na rynkach trzecich. Rosyjski eksport poważnie ucierpiał w wyniku sankcji. Być może dopiero na przełomie roku Rosjanie odczują skutki wojny, która trwa już ponad dwa lata.
— Rosjanie podjęli decyzję o budowie kolejnych promów, by drogą morską dostarczać towary do obwodu.
— Ale ich wejście do eksploatacji nastąpi najwcześniej za dwa lata. Na Bałtyku obecnie dużym zagrożeniem są statki widma, których Rosja używa do transportu, głównie swojej ropy. Wypływają z rosyjskich portów bałtyckich i stanowią poważne zagrożenie ze względu na stan techniczny. Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że któryś z tych statków podczas jesiennych sztormów ulegnie awarii i może dojść do katastrofy ekologicznej na Bałtyku.
— Ale ich wejście do eksploatacji nastąpi najwcześniej za dwa lata. Na Bałtyku obecnie dużym zagrożeniem są statki widma, których Rosja używa do transportu, głównie swojej ropy. Wypływają z rosyjskich portów bałtyckich i stanowią poważne zagrożenie ze względu na stan techniczny. Nie trzeba być prorokiem, żeby przewidzieć, że któryś z tych statków podczas jesiennych sztormów ulegnie awarii i może dojść do katastrofy ekologicznej na Bałtyku.
— Czy mieszkańcy obwodu królewieckiego walczą w Ukrainie?
— Tak, ale sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. W obwodzie królewieckim zawsze było dużo wojska, choć obecnie oczywiście jest go dużo mniej niż w okresie zimnej wojny, bo teraz jest to 38-39 tys. żołnierzy. W obwodzie szkolą się elitarne jednostki, np. piechoty morskiej. Jednak sam pobór do wojska jest tak zorganizowany, że mieszkańcy obwodu królewieckiego zazwyczaj służą w innych regionach Rosji, zwykle w jednostkach w głębi kraju, które to biorą udział w wojnie w Ukrainie.
Co do strat, to nie ma informacji o poległych z Królewca. Sporadycznie ukazują się informacje o nabożeństwach czy uroczystościach pogrzebowych. Tu warto zwrócić uwagę też na to, że na wojnę w Ukrainie wysyłane są głównie jednostki stacjonujące w najbiedniejszych regionach Rosji.
— Tak, ale sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. W obwodzie królewieckim zawsze było dużo wojska, choć obecnie oczywiście jest go dużo mniej niż w okresie zimnej wojny, bo teraz jest to 38-39 tys. żołnierzy. W obwodzie szkolą się elitarne jednostki, np. piechoty morskiej. Jednak sam pobór do wojska jest tak zorganizowany, że mieszkańcy obwodu królewieckiego zazwyczaj służą w innych regionach Rosji, zwykle w jednostkach w głębi kraju, które to biorą udział w wojnie w Ukrainie.
Co do strat, to nie ma informacji o poległych z Królewca. Sporadycznie ukazują się informacje o nabożeństwach czy uroczystościach pogrzebowych. Tu warto zwrócić uwagę też na to, że na wojnę w Ukrainie wysyłane są głównie jednostki stacjonujące w najbiedniejszych regionach Rosji.
— Są to ochotnicy?
— I z poboru, i ochotnicy. Służba kontraktowa w armii rosyjskiej jest niezwykle korzystna. Jeśli średnio w Rosji zarabiało się miesięcznie 47 tys. rubli, a będąc na kontrakcie w armii dostaje się dziesięć razy więcej, to służba w armii dla mieszkańców szczególnie biednych regionów jest bardzo atrakcyjna.
— I z poboru, i ochotnicy. Służba kontraktowa w armii rosyjskiej jest niezwykle korzystna. Jeśli średnio w Rosji zarabiało się miesięcznie 47 tys. rubli, a będąc na kontrakcie w armii dostaje się dziesięć razy więcej, to służba w armii dla mieszkańców szczególnie biednych regionów jest bardzo atrakcyjna.
— Wojna w Ukrainie trwa już niemal tysiąc dni. Jak jest cel Putina? Całkowite zniszczenie państwa ukraińskiego czy też wasalizacja Ukrainy?
— I jedno i drugie, skoro zawiódł element radośnie witanej armii rosyjskiej wkraczającej na terytorium Ukrainy, na co Rosjanie liczyli. Ukraina otrząsnęła się z tego okresu oligarchicznego i przystąpiła do obrony swojego państwa, a jednocześnie wojna jakby na nowo kształtuje poczucie patriotyzmu i zaangażowania Ukraińców. Dlatego postanowiono zniszczyć Ukrainę. Strona rosyjska zakłada, że Ukraina nie stanie się częścią NATO i o tę kwestię, która jest przedmiotem wielu spekulacji dyplomatycznych, rozbijały się pierwsze próby rozmów w Stambule, o tym rozmawia grupa Rammstein (międzynarodowa platforma współpracy, która koordynuje pomoc zbrojeniową dla Ukrainy), o tym rozmawia się w Parlamencie Europejskim w i NATO.
— I jedno i drugie, skoro zawiódł element radośnie witanej armii rosyjskiej wkraczającej na terytorium Ukrainy, na co Rosjanie liczyli. Ukraina otrząsnęła się z tego okresu oligarchicznego i przystąpiła do obrony swojego państwa, a jednocześnie wojna jakby na nowo kształtuje poczucie patriotyzmu i zaangażowania Ukraińców. Dlatego postanowiono zniszczyć Ukrainę. Strona rosyjska zakłada, że Ukraina nie stanie się częścią NATO i o tę kwestię, która jest przedmiotem wielu spekulacji dyplomatycznych, rozbijały się pierwsze próby rozmów w Stambule, o tym rozmawia grupa Rammstein (międzynarodowa platforma współpracy, która koordynuje pomoc zbrojeniową dla Ukrainy), o tym rozmawia się w Parlamencie Europejskim w i NATO.
— Ale to właśnie zaproszenie Ukrainy do członkostwa w NATO jest pierwszym punktem planu zwycięstwa w wojnie z Rosją, który przedstawił prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Drugim punktem jest wzmocnienie ukraińskiej obrony i odwrócenie wojny w kierunku Rosji.
— Ukraina chce atakować cele w Rosji, które są ważne ze względów wojskowych, np. składy amunicji, po to, żeby osłabić zdolności bojowe armii rosyjskiej. Trzeba mieć też na uwadze to, że poglądowi, iż wejście Ukrainy w struktury NATO towarzyszyłoby zapewnienie trwałego pokoju, Rosjanie przeciwstawiają tezę, że są zdolni wyobrazić sobie sytuację, w której Ukraina jest neutralna; przypominałoby to taki model Finlandii — finlandyzacja problemu ukraińskiego w nieco zmienionych okolicznościach i oczywiście warunkach. Zresztą podobny scenariusz sugerują wobec Polski. Poza tym obszary zajęte przez nich w czasie specjalnej operacji wojskowej, czyli wojny w Ukrainie, zostaną uznane jako część składowa Federacji Rosyjskiej przez społeczność międzynarodową. To jest nie do przyjęcia, bo jest to element planu postępującej agresji wobec państw europejskich ze strony Rosji.
— Ukraina chce atakować cele w Rosji, które są ważne ze względów wojskowych, np. składy amunicji, po to, żeby osłabić zdolności bojowe armii rosyjskiej. Trzeba mieć też na uwadze to, że poglądowi, iż wejście Ukrainy w struktury NATO towarzyszyłoby zapewnienie trwałego pokoju, Rosjanie przeciwstawiają tezę, że są zdolni wyobrazić sobie sytuację, w której Ukraina jest neutralna; przypominałoby to taki model Finlandii — finlandyzacja problemu ukraińskiego w nieco zmienionych okolicznościach i oczywiście warunkach. Zresztą podobny scenariusz sugerują wobec Polski. Poza tym obszary zajęte przez nich w czasie specjalnej operacji wojskowej, czyli wojny w Ukrainie, zostaną uznane jako część składowa Federacji Rosyjskiej przez społeczność międzynarodową. To jest nie do przyjęcia, bo jest to element planu postępującej agresji wobec państw europejskich ze strony Rosji.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez