Te ronda w Olsztynie są mini, ale problem jest duży

2024-12-26 20:00:00(ost. akt: 2024-12-23 14:00:07)
Wymuszenie pierwszeństwa to jedna z przyczyn wypadków na mini rondach

Wymuszenie pierwszeństwa to jedna z przyczyn wypadków na mini rondach

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Minironda są coraz popularniejsze w miastach. Są też w Olsztynie. Mają usprawnić ruch, w czym na pewno pomagają. Ale czy przez to jest bezpieczniej? Tu wielu ma wątpliwości, patrząc na to, co wyprawiają na nich niektórzy kierowcy.
Pod koniec października na minirondzie na ul. Rataja i al. Sybiraków w Olsztynie doszło do bardzo groźnie wyglądającego wypadku. Nieznany kierowca wymusił pierwszeństwo, w wyniku czego doszło do wywrócenia pojazdu marki Kia. Sprawca uciekł z miejsca zderzenia. Na szczęście kierowcy Kii nic się nie stało.
Kwestia pierwszeństwa przejazdu to pięta achillesowa minirond? Idzie o to właśnie, kto ma pierwszeństwo na takim małym rondzie.

— Mam wrażenie, że kierowcy nagle zapomnieli o przepisach. Naprawdę trzeba mieć się na baczności, żeby nie doszło do jakiejś stłuczki — stwierdziła olsztynianka, która codziennie kilka razy pokonuje minirondo na al. Sybiraków i ul. Rataja, bo mieszka na Zatorzu.

Są znaki, są przepisy
Ktoś zapyta: są znaki, to w czym problem. To prawda, tu nic się nie zmieniło, jeśli chodzi o ronda, niezależnie od ich wielkości. Zwykle przed rondami są ustawione dwa znaki: C-12, czyli znak informujący o skrzyżowaniu z ruchem okrężnym, oraz A-7 nakazujący ustąpienie pierwszeństwa.

— Pierwszeństwo mają kierowcy, którzy zjeżdżają z ronda, a w sytuacji gdy kilku kierowców w tym samym momencie dojeżdża do ronda, to obowiązuje zasada prawej ręki, czyli pierwszeństwo wjechania na rondo ma ten, kto znajduje się po prawej stronie — wyjaśnia podkom. Tomasz Markowski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie.

Jak dodaje rzecznik, do kolizji na obszarze rond dochodzi, bo często kierowcy, wjeżdżając na nie, kontrolują sytuację po swojej lewej stronie, a już niekoniecznie baczą na to, co dzieje się przed nimi. A bywa, że pojazd zjeżdżający z ronda nagle zatrzymuje się, żeby ustąpić pierwszeństwa pieszym wchodzącym na przejście, i dochodzi do stłuczki.

Noga z gazu
Są znaki, są przepisy, więc wszystko wydaje się być jasne, tyle że kierowcy nie zawsze patrzą na znaki i mają dziwną manierę, która może prowadzić do nieszczęścia.

— Problemem jest to, że kierujący, którzy jadą w ich przekonaniu główną drogą, bo szerszą, np. al. Sybiraków, wjeżdżają na skrzyżowanie tak, jakby mieli pierwszeństwo — zauważa Marcin Kiwit, egzaminator nadzorujący w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Olsztynie. — Zbliżając się do skrzyżowania, nie patrzą na znaki, które informują, że jest to skrzyżowanie o ruchu okrężnym. A pierwszeństwo na tym skrzyżowaniu, jak na każdym innym skrzyżowaniu oznakowanym w ten sposób, czyli znakami „Ustąp pierwszeństwa” i „Ruch okrężny”, ma pojazd znajdujący się na rondzie, poruszający się po obwiedni wokół wyspy, przed pojazdem wjeżdżającym na to skrzyżowanie — podkreśla egzaminator nadzorujący.

Jak dodaje Marcin Kiwit, problematyczne na minirondach ze względu na ich wielkość jest to, kto na tym skrzyżowaniu znalazł się pierwszy. I może się okazać, że kierujący wjechali prawie równocześnie na to skrzyżowanie. A jaka jest na to rada? Tu trzeba przypomnieć sobie o podstawowej zasadzie, że dojeżdżając do skrzyżowania, trzeba zwiększyć uwagę. Mamy obowiązek patrzeć na znaki, no i trzeba zdjąć nogę z gazu. I wówczas nie będzie cienia wątpliwości, kto wjechał pierwszy, bo prawdopodobnie nie będziemy to my.

Kiedy kierunkowskaz?
Musimy też pamiętać, że na rondzie, jak na każdym innym skrzyżowaniu, kierowca każdorazowo powinien zasygnalizować zamiar zmiany kierunku jazdy lub pasa ruchu, zwłaszcza w momencie opuszczania tego skrzyżowania.

W przypadku minirond wielu kierowców, skręcając w lewo, włącza lewy kierunkowskaz, a dopiero tuż przed opuszczeniem ronda zmieniają go na prawy kierunkowskaz. Ich zdaniem poprawia to płynność ruchu. Użycie kierunkowskazu jest zbędne, bo wjeżdżając na rondo, nie używa się żadnego kierunkowskazu (z wyjątkiem sytuacji, gdy na rondzie skręcamy od razu w prawo, w pierwszy zjazd). Robi się to dopiero podczas zjazdu z niego. Jednak w przypadku minirond ze względu na ich rozmiar takie zachowanie kierowcy nie wydaje się błędem, to po prostu dodatkowa informacja dla innych kierowców.

Historia rond jest długa, bo pierwsze powstało w amerykańskim stanie Ohio w 1893 roku. Kolejne w 1905 roku w Nowym Jorku, a dwa lata później na placu wokół Łuku Triumfalnego w Paryżu. I choć ich historia ma już grubo ponad sto lat, to jak widać, wciąż sprawiają problemy wielu kierowcom, choć obecnie raczej za sprawą coraz większej złożoności ich konstrukcji.

Andrzej Mielnicki