Czy Chiny przejmą niemiecką dumę?

2024-11-26 13:45:17(ost. akt: 2024-11-26 14:23:49)

Autor zdjęcia: pixabay

Okres prosperity Niemiec dobiegł końca. Niemieckie firmy skoncentrowały się na technologiach i produktach z przeszłości, przez co nie nadążają za konkurencją z USA i Chin. Wolfgang Munchau, autor książki "Kaputt: koniec niemieckiego cudu", ostrzega w rozmowie z money.pl, że Niemcom grozi rola, jaką dziś pełni Polska dla Niemiec – stania się peryferyjnym rynkiem dla potęg technologicznych.
Grzegorz Siemionczyk w rozmowie dla money.pl spytał Wolfganga Munchau, dlaczego gospodarka Niemiec, która w latach 2000-2010 rozwijała się szybciej niż inne kraje strefy euro, teraz zmaga się z stagnacją, podczas gdy gospodarka Francji rośnie.

Munchau tłumaczy, że szybki rozwój Niemiec w pierwszych latach XXI wieku wynikał z połączenia odpowiednich reform i korzystnych okoliczności. Wspomina o reformach rynku pracy, które obniżyły tempo wzrostu płac w Niemczech w porównaniu do innych krajów strefy euro. Dodatkowo, dzięki rozszerzeniu UE i globalizacji, niemieckie firmy przeniosły część produkcji do krajów Europy Środkowo-Wschodniej i Azji. Kluczowym elementem było również wdrożenie strategii just-in-time, co pozwoliło firmom zredukować koszty i poprawić konkurencyjność.

W wywiadzie Wolfgang Munchau omawia sytuację niemieckiej gospodarki w kontekście łańcuchów dostaw i globalnych zmian. Zauważa, że choć niemieckie firmy mogą przenieść część produkcji do Europy Środkowo-Wschodniej, to nie opuszczą Chin, gdzie rynek wewnętrzny jest kluczowy. Produkcja skierowana na tamtejszy rynek pozostanie w Chinach, ponieważ jest to dla wielu firm istotny rynek zbytu. Zmiany w łańcuchach dostaw nie rozwiążą jednak podstawowego problemu Niemiec, którym jest specjalizacja firm w technologiach z XX wieku.

Munchau podkreśla, że wydatki Niemiec na badania i rozwój nie wystarczą do modernizacji gospodarki, ponieważ te inwestycje wciąż koncentrują się na technologiach, w których Niemcy straciły przewagę. Chiny, które kiedyś były odbiorcą niemieckich maszyn, teraz same produkują urządzenia o porównywalnej jakości, co zmniejsza popyt na niemiecki eksport. Niemieckie firmy stają w obliczu rosnącej konkurencji, podobnie jak Włochy 20 lat temu, gdy chińska produkcja zaczęła zagrażać ich rynkom. W efekcie Niemcy doświadczają deficytu w handlu z Chinami, gdzie kiedyś miały nadwyżkę.

Poruszając temat starzenia się ludności, Munchau zauważa, że zmiany demograficzne mają duży wpływ na niemiecką gospodarkę. Reforma z 2003 roku była skuteczna, gdyż baby boomers preferowali bezpieczeństwo zatrudnienia w zamian za umiarkowany wzrost płac. Dziś jednak, przy niskim poziomie bezrobocia i rosnących kosztach pracy, firmy zmuszone są do podwyżek płac, zwłaszcza w branży motoryzacyjnej. Munchau podkreśla, że tylko wysoko wyspecjalizowane firmy, oferujące unikalne produkty, mogą przetrwać w tym środowisku, ale takie rynki są mniejsze niż te, na których działają giganty takie jak Volkswagen.

Grzegorz Siemionczyk (money.pl) pyta, czy Niemcom uda się ponownie przeprowadzić reformy, które poprawią konkurencyjność gospodarki.

Wolfgang Munchau wyraża wątpliwości, twierdząc, że choć Friedrich Merz, jeśli zostanie kanclerzem, może próbować podobnych reform jak przed 20 laty, ich efekty będą ograniczone. Może próbować stłumić wzrost płac, ale to nie przyniesie dużych rezultatów. Kluczową różnicą między dzisiejszą sytuacją Niemiec a tą sprzed dwóch dekad jest technologia. Munchau podaje przykład Volkswagena, który kiedyś produkował świetne samochody, ale obecnie nie jest liderem w produkcji samochodów elektrycznych.

Rozmówca omawia problematyczną sytuację Niemiec w kontekście nowoczesnej motoryzacji i technologii. Zauważa, że Europa, w tym Niemcy, zostały daleko w tyle za Chinami w produkcji baterii do samochodów elektrycznych, a dopiero teraz zaczynają rozwijać oprogramowanie, które jest kluczowe, zwłaszcza dla samochodów autonomicznych. Zaległości w tej dziedzinie będą trudne do nadrobienia, ponieważ przepisy w Europie są nieprzyjazne sztucznej inteligencji, która odgrywa coraz większą rolę w motoryzacji. Samochody elektryczne, choć mniej skomplikowane mechanicznie niż spalinowe, wymagają zaawansowanego oprogramowania i usług, w których dominują Chiny i USA. Nawet jeśli niemieckie firmy obniżą koszty produkcji, nie będą w stanie konkurować z chińskimi producentami, co może skutkować tym, że Volkswagen stanie się partnerem chińskiego giganta.

Poruszono także kwestię przyszłości gospodarki Niemiec. Rozmówca twierdzi, że Niemcy muszą przeformułować swój model gospodarczy, zamiast tłumić płace, pozwolić na ich wzrost, by zwiększyć popyt wewnętrzny. Z kolei, choć rząd niemiecki powinien zwiększyć inwestycje, nie ma pewności, że to rozwiąże fundamentalny problem utraty łączności z cyfrowym światem, który dotyczy całej Europy. Rozwój technologii cyfrowych odbywa się głównie w Chinach i USA, a Niemcy stają się coraz bardziej zależne od tych krajów, stając się poddostawcą i montownią.

Rozmówca komentuje również niemiecką postawę wobec Chin. Niemcy nie poparły podwyżki ceł na samochody elektryczne z Chin, obawiając się pogorszenia stosunków z Pekinem. Twierdzi, że niemiecki rząd, w tym kanclerz Olaf Scholz, ignoruje ryzyko geopolityczne związane z inwestycjami niemieckich firm w Chinach. W obliczu zaostrzenia konfliktu między Chinami a Tajwanem, USA mogłyby wymagać od Europy ograniczenia współpracy z Chinami, na co UE mogłaby być zmuszona odpowiedzieć, biorąc pod uwagę amerykański parasol nuklearny. Rozmówca uważa, że Scholz kontynuuje tradycję oddzielania interesów biznesowych od politycznych, co jest niebezpieczną postawą.

Wolfgang Munchau w wywiadzie dla money.pl omawia także sytuację niemieckiej gospodarki w kontekście łańcuchów dostaw i globalnych zmian. Zauważa, że choć niemieckie firmy mogą przenieść część produkcji do Europy Środkowo-Wschodniej, to nie opuszczą Chin, gdzie rynek wewnętrzny jest kluczowy. Produkcja skierowana na tamtejszy rynek pozostanie w Chinach, ponieważ jest to dla wielu firm istotny rynek zbytu. Zmiany w łańcuchach dostaw nie rozwiążą jednak podstawowego problemu Niemiec, którym jest specjalizacja firm w technologiach z XX wieku.

Munchau podkreśla, że wydatki Niemiec na badania i rozwój nie wystarczą do modernizacji gospodarki, ponieważ te inwestycje wciąż koncentrują się na technologiach, w których Niemcy straciły przewagę. Chiny, które kiedyś były odbiorcą niemieckich maszyn, teraz same produkują urządzenia o porównywalnej jakości, co zmniejsza popyt na niemiecki eksport. Niemieckie firmy stają w obliczu rosnącej konkurencji, podobnie jak Włochy 20 lat temu, gdy chińska produkcja zaczęła zagrażać ich rynkom. W efekcie Niemcy doświadczają deficytu w handlu z Chinami, gdzie kiedyś miały nadwyżkę.

Poruszając temat starzenia się ludności, Munchau zauważa, że zmiany demograficzne mają duży wpływ na niemiecką gospodarkę. Reforma z 2003 roku była skuteczna, gdyż baby boomers preferowali bezpieczeństwo zatrudnienia w zamian za umiarkowany wzrost płac. Dziś jednak, przy niskim poziomie bezrobocia i rosnących kosztach pracy, firmy zmuszone są do podwyżek płac, zwłaszcza w branży motoryzacyjnej. Munchau podkreśla, że tylko wysoko wyspecjalizowane firmy, oferujące unikalne produkty, mogą przetrwać w tym środowisku, ale takie rynki są mniejsze niż te, na których działają giganty takie jak Volkswagen.

Według niego W najbliższych latach niemiecką gospodarkę czeka dalsza dezindustrializacja, będąca długoterminowym trendem. Choć cykliczne wahania koniunktury są możliwe, nowy, bardziej kompetentny rząd mógłby poprawić sytuację. Niemcom przydałoby się ograniczenie biurokracji oraz poluzowanie przepisów, ponieważ obecnie kraj nie sprzyja nowoczesnemu biznesowi. Stare metody poprawy konkurencyjności, jak ograniczenie wzrostu płac, przyniosą korzyści dla firm eksportowych, ale mogą zahamować konsumpcję. Munchau sugeruje poluzowanie reguł fiskalnych i zwiększenie inwestycji publicznych, jednak nie sądzi, by te zmiany wystarczająco wpłynęły na fundamentalną strukturę niemieckiej gospodarki, która nadal opiera się na technologiach z XX wieku i globalizacji.

Źródło: Money.pl