Piotr Zychowicz: Sto lat przemocy i nienawiści

2024-12-09 07:51:00(ost. akt: 2024-12-09 08:44:45)
Zniszczony budynek w Tel Awiwie po nocnych atakach rakietowych Hamasu

Zniszczony budynek w Tel Awiwie po nocnych atakach rakietowych Hamasu

Autor zdjęcia: ISRAEL PALESTINIANS GAZA CONFLICT

Pewne jest jedno: to nie jest książka dla kogoś, kto popiera Izrael przez wzgląd na Holokaust i Rosję. Ale też przed stawianymi przez Piotra Zychowicza tezami nie da się uciec. Trzeba je poznać, żeby trwać wbrew nim przy Izraelu, choć jest to coraz trudniejsze.
Zacznijmy od Bismarcka

Kiedy czytałem „Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami”, to z każdą stroną topniało moje wspomniane wyżej przekonanie, ale jednocześnie coraz mocniej wiercił mi się w głowie kamień poświęcony Bismarckowi, który niegdyś wykopano w podkętrzyńskich Nakomiadach, a o który rozgorzała dyskusja na temat tego, co z nim zrobić. Trafił w końcu w prywatne ręce.
Sięgnąłem więc do tekstów z tamtego czasu. I wtedy znalazłem ten cytat, który jak ulał pasuje do tego, jak rządzące teraz Izraelem syjonistyczne elity postrzegają Palestyńczyków.

Tak, jak Bismarck Polaków, uwzględniając oczywiście historyczne różnice. Bismarck osobiście nie miał nic do Polaków, ale pisał: „Bijcie Polaków tak długo, dopóki nie utracą wiary w sens życia; współczuję im ich sytuacji, ale jeśli chcemy przetrwać, nie możemy zrobić nic innego, jak tylko ich wytępić. Wilk nic nie poradzi na to, że Bóg go stworzył, jakim jest, a jednak do wilka strzela się, kiedy tylko można”.
Tym cytatem zresztą mogłaby się posłużyć także przeciwna strona, bo przecież Palestyńczycy analogicznie postrzegają Izraelczyków.

„Tylko dla Żydów”


Piotr Zychowicz to jeden z bardziej kontrowersyjnych i odważnych autorów współczesnej literatury historycznej. Jego wcześniejsze książki wzbudziły tyleż entuzjazmu, co narzekań, ale tak czy inaczej było o nich głośno. Zapewne to samo czeka „Izrael na wojnie”, tym bardziej, że tematyka żydowska to w Polsce wyjątkowo gorący kartofel. Ale tym akurat Zychowicz niespecjalnie się przejmuje. I konsekwentnie broni przedstawionej w książce tezy, że „Żydzi z narodu prześladowanego przeistoczyli się w naród prześladujący”.

A przyczyn tego upatruje w doktrynie syjonistycznej, która początkowo zakładała, że Żydzi będą rządzić Palestyną jak np. Anglicy Indiami. Potem jednak to się zmieniło, bo „syjoniści nie chcieli rządzić Arabami na sposób kolonialny. Oni chcieli zastąpić Arabów”.

Konflikt początkowo się tylko tlił, jednak po I wojnie z czasem rozpalił się i momentami przypominał niebezpiecznie to, co działo się w Europie, gdzie nacjonaliści wzywali do bojkotu żydowskich sklepów. Tymczasem w Palestynie to Żydzi wprowadzili bojkot skierowany przeciwko Arabom.

„Okazuje się, że praktyki stosowane przez syjonistów w Palestynie nie różniły się niczym od ówczesnego bojkotowania Żydów przez narodowych radykałów w Europie” — uważa Zychowicz, choć chyba jednak czymś się różniły, bo w Europie to większość atakowała mniejszość, a w Palestynie na odwrót.

„Syjonizm nie różnił się od innych drapieżnych nacjonalizmów swojej epoki. Endecy stworzyli swoją wizję Polski dla Polaków, banderowcy Ukrainy dla Ukraińców, a syjoniści — Palestyny dla Żydów” — twierdzi autor „Izraela na wojnie”.

I podaje na to wiele przykładów, w tym taki: „W mieście Safed w 1940 roku za pieniądze amerykańsko-żydowskiej fundacji powstał plac zabaw. Szybko zakazano wstępu na niego arabskim dzieciom. Trudno nie zauważyć ponurej koincydencji. Gdy w Safedzie powstał plac zabaw »tylko dla Żydów«, niemieckie władze okupowanej Polski oznaczały place zabaw, parki i tramwaje tabliczkami »Nur für Deutsche«” — pisze Zychowicz.

My albo oni

„Jeżeli chcesz dać kraj ludziom bez kraju, to kompletną głupotą jest pozwolić mu być krajem dwóch narodów. To może tylko spowodować kłopoty. [...] Jedno z dwojga: trzeba znaleźć inne miejsce albo dla Żydów, albo dla ich sąsiadów” — pisał jeden z prominentnych syjonistów i zaproponował wypędzenie Arabów „za pomocą miecza”.

Tak brzmiało „logiczne” (trochę w bismarckowskim stylu) ideologiczne usprawiedliwienie dla czystek, które Izraelczycy przeprowadzili już w czasie pierwszej wojny izraelsko-palestyńskiej w 1948 roku. Izraelskie bojówki wygnały wtedy z miasta Hajfa większość jego arabskich mieszkańców (z 70 tysięcy zostały 4 tysiące). Swoją drogą 10 lat później pracował w miejscowym porcie Marek Hłasko, a Hajfa pojawiła się w jego pierwszej izraelskiej powieści „Brudne czyny”.

A tak wyglądało oczyszczanie innego miasta w tymże 1948 roku. „Śmierć największe żniwo zebrała w wypełnionym ludźmi meczecie. Syjoniści wrzucili do środka granaty i zasypali tłum gradem kul z broni maszynowej. Jeden z nich wystrzelił nawet do środka przeciwpancerny pocisk z wyrzutni PIAT. Potężna eksplozja rozerwała ludzi na strzępy” — pisze Zychowicz. Do sprzątnięcia ciał zapędzono arabskich robotników. Po tym, jak zakopali zwłoki, rozstrzelano ich.

Izrael miał prawo

Zychowicz sporo miejsca poświęca też ostatniej (jak na razie) odsłonie tej wojny, która zaczęła się w 2023 roku atakiem terrorystów z Hamasu na Izrael. Tutaj należy się małe wyjaśnienie: Zychowicz w żaden sposób ani nie usprawiedliwia palestyńskich terrorystów, ani nie ukrywa arabskich zbrodni wobec Żydów. Jednak jego książka traktuje o Izraelu na wojnie. Zatem Palestyńczykom poświęca mniej uwagi, choć częściej występują u niego w roli ofiar niż oprawców. W każdym razie o ataku Hamasu

Zychowicz pisze tak: „Izrael miał pełne prawo zidentyfikować, wytropić i zabić wszystkich Palestyńczyków odpowiedzialnych za zbrodnie na cywilach popełnione 7 października 2023 roku”. Izraelczycy mieli też według niego prawo zabić kierownictwo Hamasu. „Izraelczycy zdecydowali się jednak pójść diametralnie inną drogą. Zamiast ukarać winnych, postanowili zastosować barbarzyńską zasadę odpowiedzialności zbiorowej. I w zemście za atak Hamasu zaczęli masowo mordować zwykłych mieszkańców Strefy Gazy” — przekonuje.

„Mieszkańcy Gazy nie mieli dokąd uciec. Znaleźli się w gigantycznej śmiertelnej pułapce. Izraelczycy — najpierw za pomocą bomb, a potem czołgów — nieubłaganie spychali ich na południe. Według części ekspertów celem tego było wypędzenie wszystkich mieszkańców do Egiptu. »Ostateczne rozwiązanie« problemu Strefy Gazy przez pozbycie się 2,3 miliona ludzi” — pisze. Użycie w tym kontekście określenia „ostateczne rozwiązanie” nie może jednak nie budzić emocji.

Co dalej?

Dzisiaj wokół Izraela żyje około 6 milionów palestyńskich uchodźców, którzy marzą o własnym państwie.

„Ich powrót oznaczałby likwidację państwa żydowskiego” — podkreśla Zychowicz. A to znaczy, że ten konflikt jest nierozwiązywalny.
„Sto lat wojny. Sto lat przemocy i nienawiści” — to pierwsze zdania książki Piotra Zychowicza. „Bardzo chciałbym się mylić, ale ostatnie sto lat konfliktu na Bliskim Wschodzie nie nastraja optymistycznie. Ziemia Święta to ziemia przeklęta” — to ostatnie zdania.

Igor Hrywna

Gorąco polecam: Piotr Zychowicz, Izrael na wojnie. 100 lat konfliktu z Palestyńczykami, Dom Wydawniczy Rebis, 2024.