Przyjazd Kina Ruchomego do wsi był prawie świętem
2024-11-24 11:00:00(ost. akt: 2024-11-22 15:11:35)
— Praca mojego ojca była uciążliwa i pełna wyrzeczeń, przez cały tydzień, bez wolnych sobót, niedziel i świąt — wspomina Grażyna Mierzyńska z Nowego Miasta Lubawskiego. Był to początek lat sześćdziesiątych minionego wieku. Wówczas w dawnym powiecie nowomiejskim funkcjonowało tzw. kino objazdowe, którego kierowcą i kinooperatorem był Hubert Mierzyński, ojciec pani Grażyny. — Dla mnie tata był swego rodzaju bohaterem, człowiekiem budującym lokalną kulturę — dodaje.
W powiecie nowomiejskim, sprzed sześciu dekad, funkcjonowało kino objazdowe, którego przyjazd do wsi był swoistym świętem. Ludzie przychodzili do tablic ogłoszeniowych i wypatrywali plakatów kinowych, a następnie oczekiwali na przyjazd „Lublina” z ekipą Kina Ruchomego.
W teren wyjeżdżała ekipa „kinofryców”
Auto parkowało na rynku przy dawnym Kinie Harmonia w Nowym Mieście Lubawskim. Był to Lublin 51 z nadwoziem zaprojektowanym specjalnie dla kin objazdowych. W teren wyjeżdżała ekipa tzw. „kinofryców”, bo tak nazywano żartobliwie operatorów sprzętu kinowego.
Wóz z wymalowanym napisem „Kino Ruchome” na blaszanym nadwoziu „Lublinka” był zawsze oczekiwany przez mieszkańców. Ekipa odwiedzała najmniejsze wioski w rejonie nowomiejskim i poza nim, bez względu na porę roku i warunki atmosferyczne, a także trudne do przebycia polne drogi. Filmy wyświetlano również we wsiach w rejonie Iławy. Seanse organizowano w klubokawiarniach „Ruchu”, remizach, świetlicach wiejskich i niekiedy w plenerze — zawsze z kompletem widzów.
Skład Kina Ruchomego był trzyosobowy
Jednym z operatorów w Kinie Ruchomym nr 29 był nowomieszczanin Hubert Mierzyński, który pracował w nowomiejskim kinie od 1964 roku przez kolejnych 25 lat. Swojego ojca wspomina Grażyna Mierzyńska, dziś pracująca w służbie zdrowia.
— Wiadomo mi, że swoje stanowisko kierowcy tata objął po panu Wiedwaldzie i dołączył do grupy, gdzie kierownikiem był pan Poliwczak, a kinooperatorem Jerzy Resicki. W niedługim czasie stanowisko szefa objął pan Łukaszewski. Oprócz funkcji kierownika, był on również bileterem. Kolejną osobą z zespołu Kina Ruchomego był Jerzy Resicki, pełniący rolę kinooperatora. Mój tata — Hubert Mierzyński był najpierw kierowcą Lublina, a potem potem dwóch kolejnych „Nysek”. W 1968 roku mój ojciec zdobył uprawnienia kinooperatorskie i taki trzyosobowy skład pracował przez wiele lat, wspólnie wyjeżdżając do wsi całego powiatu nowomiejskiego — opowiada Grażyna Mierzyńska.
Plakaty wysyłano pocztą do szkół i sołtysów
O tym, że Kino Ruchome zawita do szkoły czy do wsi, informowały charakterystyczne plakaty z nagłówkiem KINO. Tytuł filmu, datę, godzinę i miejsce, gdzie wyświetlany będzie film, wypisywano ręcznie. Plakaty rozsyłano pocztą do szkół i sołtysów wsi. Ogłoszenia kinowe rozwieszano w świetlicach, tablicach ogłoszeń oraz kioskach.
O tym, że Kino Ruchome zawita do szkoły czy do wsi, informowały charakterystyczne plakaty z nagłówkiem KINO. Tytuł filmu, datę, godzinę i miejsce, gdzie wyświetlany będzie film, wypisywano ręcznie. Plakaty rozsyłano pocztą do szkół i sołtysów wsi. Ogłoszenia kinowe rozwieszano w świetlicach, tablicach ogłoszeń oraz kioskach.
Seanse były w Klubach Rolnika i świetlicach wiejskich
— Ojciec często, w wolnych chwilach, rozmawiał z nami o swojej pracy. Pamiętam jak opowiadał, że na wyposażeniu Kina Ruchomego były dwa rodzaje projektorów kinowych z taśmą 16 i 32 milimetrów. Aparat wąskotaśmowy 16 milimetrowy był sprzętem, który można było rozstawić nawet na stoliku, przez co nadawał się do projekcji filmów w małych pomieszczeniach.
Na tym aparacie tata wyświetlał lektury szkolne oraz filmy dla dzieci w szkołach. Seanse odbywały się na salach gimnastycznych lub klasach, najczęściej w godzinach przedpołudniowych, ale również wieczorem w Klubach Rolnika, świetlicach wiejskich. Przy dłuższych filmach, składających się z kilku szpul filmowych, trzeba było zrobić przerwę na zmianę taśmy. Aparat 32 milimetrowy był większy i składał się z 2 aparatów na trójnożnym stojaku. Filmy na tej aparaturze można było oglądać bez przerw. Seanse filmowe w okresie letnim również odbywały się w plenerze na terenie ośrodków wypoczynkowych Pojezierza Brodnickiego — w Partęczynach, Cichym, Zbicznie i wielu innych letniskowych miejscach — wspomina córka Huberta Mierzyńskiego.
Praca była uciążliwa i pełna wyrzeczeń
O nowości filmowe wchodzące na ekrany kin trzeba było niejednokrotnie zabiegać i czynić starania, by szybciej trafiły do nowomiejskiego kina. Dbała o to załoga Kina Ruchomego i widzowie mieli na ekranach sporo nowości. Zapakowane w metalowe skrzynie taśmy filmowe przyjeżdżały pociągiem na dworzec PKP w Nowym Mieście, skąd były odbierane i w wyznaczonym terminie musiały być odesłane pod wskazany adres.
— Praca mojego ojca była uciążliwa i pełna wyrzeczeń. Cała ekipa Kina Ruchomego działała przez cały tydzień bez wolnych sobót, niedziel i świąt, ponieważ właśnie w weekendowe dni miłośnicy kina chcieli się spotykać i oglądać filmy. Na tym też często cierpiała rodzina, a głównie dzieci. Do zaangażowania ojca w jego pracę podchodziliśmy ze zrozumieniem. Tkwiła w nas świadomość, że przynosi kulturę filmową mieszkańcom. Z chwilą, kiedy pojawił się sprzęt video i powstawały dobrze wyposażone kina, wówczas „instytucje” Kina Ruchomego przestały być atrakcyjne i powoli upadały — dodaje z nutką nostalgii pani Grażyna.
Ostatnie Kino Ruchome w regionie zostało zamknięte w 2002 roku, a w Nowym Mieście przestało istnieć w roku 1998.
Ostatnie Kino Ruchome w regionie zostało zamknięte w 2002 roku, a w Nowym Mieście przestało istnieć w roku 1998.
Stanisław R. Ulatowski
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez![FB](/i/icons/fb.png)
Cyranka #3116304 25 lis 2024 09:05
Tak, tak, doskonale pamiętam gdy kino ruchome przyjeżdżało albo do Nielbarka albo Bratuszewa i zwykle wyświetlano dwa filmy na raz. Rzeczywiście to było święto, zwłaszcza że wyświetlano również filmy zachodnie, najczęściej oczywiście komedie. Nie przypominam sobie jednak aby były to filmy kolorowe. Z jednej strony był w ogóle ruchomy obraz, z drugiej obraz innego, bardziej dostatniego świata. Do kina szło się jak na mszę do kościoła. Kino zabiła telewizja, która zaczęła na wsiach pojawiać się tak koło 63. r. Początkowo nie zdawaliśmy sobie sprawy z tego co tracimy gdyż telewizja to była szalona nowość, gdzie też wyświetlano filmy i to prawie codziennie. Przyznam, że dziś łezka w oku się kręci na wspomnienie zdarzeń z tamtego okresu. Dziękuję autorze tego wspomnienia.
odpowiedz na ten komentarz