Podczas napadu w Giżycku użyła tłuczka do mięsa. Usłyszała wyrok
2024-11-16 14:00:00(ost. akt: 2024-11-15 13:32:49)
Kuchenny tłuczek do mięsa użyty podczas napadu jest bez wątpienia niebezpiecznym narzędziem - ocenił Sąd Apelacyjny w Białymstoku. Utrzymał karę 4,5 roku więzienia dla młodej kobiety m.in. za napad na ekspedientkę sklepu w Giżycku.
Apelację składał obrońca. Chciał uznania, że tłuczek do mięsa nie jest niebezpiecznym narzędziem i w związku z tym - zmiany kwalifikacji prawnej i łagodniejszej kary dwóch lat i dwóch miesięcy więzienia. Sąd odwoławczy wyrok utrzymał; skazana ma też ekspedientce, która miała poważne obrażenia głowy i ręki, zapłacić 15 tys. zł zadośćuczynienia.
Do rozboju w sklepie spożywczo-monopolowym w Giżycku doszło blisko rok temu. Jak podawała wówczas miejscowa policja, młoda kobieta zaczęła rozmowę z ekspedientką, po czym z torebki wyciągnęła tłuczek do mięsa i uderzyła 56-latkę w głowę, potem zadawała jej ciosy po całym ciele. Doszło do szarpaniny, napadnięta kobieta uciekła ze sklepu. Wtedy napastniczka weszła za ladę i zabrała ze sklepowej kasy co najmniej 800 zł.
Kilka godzin później została zatrzymana i aresztowana. Postawiono jej zarzuty dokonania rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia i uszkodzenia ciała napadniętej kobiety. Oskarżona była też o drugie przestępstwo - kradzież zegarka wartego 1,5 tys. zł.
W swojej apelacji obrona argumentowała, że drewniany, kuchenny tłuczek do mięsa "nie posiada cech innego, podobnie niebezpiecznego przedmiotu" - chodzi o zapis w Kodeksie karnym dotyczący rozboju z użyciem niebezpiecznego narzędzia, gdzie wymieniona jest broń palna, nóż lub właśnie "inny podobnie niebezpieczny przedmiot".
— Założenie, że użycie przedmiotu decyduje o tym, że jest on niebezpieczny bądź nie, rodzi ryzyko, że ta grupa przedmiotów byłaby nieokreślona. Ponieważ, równie dobrze można byłoby przyjąć, że zwykły patyk, kij, mógłby być przedmiotem niebezpiecznym w sytuacji, gdyby był użyty jak w tej sprawie — mówił w mowie końcowej obrońca Wojciech Butrym.
Prokuratura chciała oddalenia apelacji. Prok. Weronika Rybnik zwracała uwagę, że tłuczek miał metalowe okucia.
— Mając na uwadze cechy tłuczka do mięsa, ale także normalne, codzienne zastosowanie (...) nie powinno budzić wątpliwości, że jest to inny, niebezpieczny przedmiot. Używamy go do rozbicia mięsa, którego nie możemy rozbić przy pomocy innych przedmiotów — mówiła. Podkreślała, że już to świadczy o tym, iż jest to - zastosowany inaczej niż zgodnie z przeznaczeniem - przedmiot niebezpieczny.
Oskarżona była doprowadzona na rozprawę, płakała, przepraszała, prosiła o łagodniejszy wyrok.
— Bardzo się wstydzę tego co zrobiłam i bardzo żałuję — mówiła w swoim ostatnim słowie.
Sąd odwoławczy zgodził się z oceną pierwszej instancji i wyrok utrzymał. Sędzia Jerzy Szczurewski mówił - uzasadniając to orzeczenie - że przestępstwo było zaplanowane i z pełną premedytacją zrealizowane, uderzenia były zadawane z dużą siłą w newralgiczne dla życia człowieka miejsca.
Sąd podkreślił, że tak użyty tłuczek do mięsa jest "bez wątpienia" niebezpiecznym narzędziem; odwoływał się m.in. do opinii biegłego. Jak mówił sędzia Szczurewski, decydującą kwestią było to, że tłuczek miał metalowe okucia i użyty w taki sposób, jak zrobiła to w czasie napadu 30-latka, stanowił niebezpieczne narzędzie już od pierwszego ciosu, a ciosów było wiele.
Odnosząc się do kary, sąd odwoławczy nie znalazł podstaw do jego złagodzenia.
— Jedynym elementem łagodzącym, który mógł być tak przez nas oceniony, były dzisiaj wylewane na sali rozpraw łzy. Ale takich łez nie było po zadaniu ciosów, po zaborze pieniędzy (...). Nie było też żadnej skruchy po zakończonym działaniu — uzasadniał sędzia.
Dodał, że co prawda kobieta przyznała się, ale okoliczności napadu były już znane z zapisu monitoringu. Wyrok jest prawomocny.
PAP/ga
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez