Powrót ulewnych deszczy dwa tygodnie po tragicznych powodziach

2024-11-14 10:08:01(ost. akt: 2024-11-14 10:18:12)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Dwa tygodnie po powodziach w Hiszpanii, które spowodowały śmierć ponad 220 osób, ulewne deszcze wracają nad południową i wschodnią część kraju. W niektórych prowincjach obowiązuje najwyższy poziom alarmowy.
Państwowa agencja meteorologiczna (AEMET) ogłosiła czerwony alarm pogodowy dla części Katalonii i Andaluzji, w tym dla większości prowincji Malaga na południu kraju.

— Hiszpania wstrzymuje oddech w obliczu nowych ostrzeżeń — komentuje dziennik „El Pais”.

W środę (13 listopada) rano odnotowano intensywne opady deszczu w prowincjach Walencja i Alicante na wschodzie kraju; w nocy zamknięty został również walencki port. W Castellon na wybrzeżu Morza Śródziemnego spadło ponad 40 litrów na metr kwadratowy, skutkując zalanymi ulicami i podtopieniami.

Szkoły i uniwersytety w Maladze odwołały zajęcia, a kluby sportowe - treningi. Wiele instytucji zawiesiło zaplanowane wydarzenia, a praca odbywa się w dużej mierze zdalnie; to samo dotyczy zagrożonych terenów w Katalonii. Jak podaje dziennik „El Pais”, w związku z ostrzeżeniami pogodowymi na ulicach Malagi „nie ma prawie ruchu”.

W miejscowościach położonych nad brzegiem głównej rzeki w tej prowincji, Guadalhorce, prewencyjnie ewakuowano ok. 3 tys. osób.

Deszcze mogą potrwać kilka dni.

Najnowszy bilans śmiertelnych ofiar powodzi sprzed dwóch tygodni to 223 osoby. Nadal trwają poszukiwania zaginionych.

W środę agencja EFE poinformowała o odnalezieniu w Torrent w Walencji ciał dwóch chłopców w wieku trzech i pięciu lat, którzy zostali porwani przez wodę.

Gwałtowne burze, powodzie i podtopienia to skutek zjawiska atmosferycznego określanego jako DANA (depresion aislada en niveles altos). Powstaje, gdy zimne powietrze styka się nad Morzem Śródziemnym z ciepłym i wilgotnym. Prowadzi to do ekstremalnych zjawisk pogodowych, takich jak burze, tornada i powodzie. Eksperci uważają, że jest to wynik zachodzących zmian klimatycznych.

PAP