Fotografka gwiazd - dziś sam talent się nie obroni

2024-09-28 08:00:00(ost. akt: 2024-09-27 14:30:55)
 Aleksandra Zaborowska, fotografka, której prace możemy oglądać w Galerii Dobro.

Aleksandra Zaborowska, fotografka, której prace możemy oglądać w Galerii Dobro.

Autor zdjęcia: Aleksandra Zaborowska

Ostatecznie jednak w osiągnięciu sukcesu i tak główną rolę odgrywa wytrwałość, a nie fakt, że mamy za sobą udane sesje z udziałem gwiazd — mówi Aleksandra Zaborowska, fotografka, której prace możemy oglądać w Galerii Dobro.
— W jednym z wywiadów wspomniałaś, że chciałabyś mieć supermoc spowalniania czasu. Nie jest tak, że to fotograf ma wyjątkową umiejętność zatrzymywania czasu w kadrze?
— Myślę, że fotograf ma taką moc, choć w przypadku tej wypowiedzi chodziło mi bardziej o to, że fotograf pracuje bardzo intensywnie. To zawód pełen wyzwań, zmieniających się postaci, bardzo kolorowych, których jest wiele. To praca wymagająca nieustannej uważności, ale też elastyczności. To życie w biegu, w którym brakuje chwili, by zatrzymać się, mieć czas na refleksję i docenić to, co ma się na co dzień.

— Gdybyś jednak nie miała w sobie potrzeby ciągłego poszukiwania, rozwoju, nie byłabyś w tym punkcie, w którym jesteś dziś? Nie każdy fotograf ma okazję robić zdjęcia Kasi Smutniak, Meli Koteluk czy Robertowi Lewandowskiemu.
— Miało na to wpływ wiele czynników, wśród nich były to lata budowania swojej marki jako profesjonalistki. To recepta na bycie dostrzeżonym przez gwiazdy, które są bardzo wymagające i starannie dobierają osoby, które mają je fotografować. Moje wieloletnie doświadczenie i praca na wielu planach zdjęciowych, sprawiły, że ludzie czują się ze mną bezpiecznie i mi ufają. Oczywiście, staram się doceniać to, co już udało mi się osiągnąć, ale jednocześnie mam też niedosyt. To poczucie napędza mnie do dalszej pracy.

— W fotografii, podobnie jak we wszystkich dziedzinach sztuki mówi się, że za sukcesem stoi jeden procent talentu i 99 procent pracy. Zgadzasz się z tym stwierdzeniem?
— Tak, choć dodałabym jeszcze, że na sukces składa się 80 procent wytrwałości, 19 procent samodoskonalenia się i 1 procent talentu. Talent jest bardzo ważny, ale w mojej opinii nie jest niezbędny, by osiągnąć sukces. Ludzie, którzy z ogromną cierpliwością pracowali nad warsztatem, wytrwale zdobywali umiejętności, również mogą wypracować swoją markę. Nie popieram stwierdzenia: „talent sam się obroni”. Dziś to zdanie jest nieaktualne w obliczu zmieniającego się świata, dostępności do informacji, czy chociażby całego zasobu mediów społecznościowych. Wystarczy otworzyć Instagram, a za chwilę możemy wybierać spośród tysięcy fotografów. Ostatecznie jednak w osiągnięciu sukcesu i tak główną rolę odgrywa wytrwałość, a nie fakt, że mamy za sobą udane sesje z udziałem gwiazd.

— A nie trzeba w tym świecie mieć umiejętności rozpychania się łokciami?
— To też się zmieniło. Kiedy zaczynałam pracę w fotografii rzeczywiście mówiono mi, że trzeba przepychać się, by coś osiągnąć. To jednak nigdy nie było moje. Czuję się źle, kiedy mam coś wymuszać, czy mam poczucie, że muszę wejść oknem, kiedy nie wpuszczają mnie drzwiami. Stwierdziłam, że będę budować swoją karierę, ale na własnych warunkach. Będę na tyle wytrwała w dążeniu do celu, że te drzwi zaczną same się otwierać. Mam ten przywilej, a może szczęście, że tak się stało. Uważam też, że jeśli ktoś jest pracowity i dobry w tym, co robi, to ma szansę na powodzenie. Świat kreatywny nieustannie potrzebuje nowych talentów.

— I określonej wrażliwości? Ty mówisz, że każda fotografia jest osobistym spotkaniem z konkretnym człowiekiem.
— Celnie podsumował to Łukasz Pepol, kurator wystawy, którą można właśnie oglądać w olsztyńskiej Galerii Dobro - „Pod powiekami jest zawsze ciemno”. Napisał, że mimo tego, że prezentuję różne fotografie, z różnych okresów, łączy je jedno – wszystkie są rodzajem autoportretu. Nikt nigdy wcześniej tego nie dostrzegł, ja sama uświadomiłam sobie, że rzeczywiście wszystkie te zdjęcia łączy moja własna wrażliwość.

— Fotografujesz gwiazdy. Każde takie spotkanie wzbogaca?
— Tak, bardzo lubię powtarzać, że nie grozi mi wypalenie zawodowe, bo za każdą fotografowaną przeze mnie osobą kryje się zupełnie inna historia. Kiedy idę na sesję zawsze wiem, że pojawi się coś nowego. Czasem jest to przyjemne, czasem trudne, ale zawsze jest rozwijające. I zawsze jest ciekawe.

— Trzeba mieć w sobie ciekawość?
— Tak, i czułość w stosunku do drugiego człowieka, a także umiejętność słuchania i otwartość, by mógł pozostać sobą.

— Przez kilka lat wykładałaś fotografię portretową w Szkole Filmowej w Łodzi, która uważana jest za jedną z najlepszych szkół artystycznych w Europie. Zostałaś zaproszona do kadry nauczycielskiej jako jedna z najmłodszych osób w historii uczelni. Teraz dalej szkolisz młodych adeptów fotografii.
— Tak, prowadzę szkolenia i prelekcje oraz szkolenia w całym kraju, także kurs online. Mam wrażenie, że chcę przekazać moim kursantom to, co chciałam usłyszeć mając 20 lat

— Czyli?
— Chciałabym wtedy wiedzieć, że nie zawsze będzie łatwo i przyjemnie, ale też jak radzić sobie z porażkami, odrzuceniem, jak mimo tego nie zatrzymywać się i iść do przodu. Ja wszystkiego musiałam uczyć się sama. A czasem przydałaby się taka wiedza, dzięki której pewne rzeczy osiągnęlibyśmy szybciej. Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale jest warto.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Aleksandra Zaborowska (ur. 1991) jest absolwentką uczelni PWSFTviT w Łodzi, na której obroniła tytuł magistra sztuki. Od czternastu lat zajmuje się zawodowo fotografią. Jej obszarem specjalizacji jest portret, ale z powodzeniem realizuje się również na planach reklamowych oraz modowych. Jej prace publikują gazety w kraju i za granicą. Jest autorką portretów m.in. Martyny Wojciechowskiej, Kasi Stankiewicz, Andrzeja Chyry czy Roberta Lewandowskiego.