Kulinarna Maniusia z miłości do smaków dzieciństwa
2024-09-16 20:00:00(ost. akt: 2024-09-16 14:29:39)
Marzena Szkodzińska, czyli autorka bloga Kulinarna Maniusia, właśnie wydała debiutancką książkę kulinarną „Drożdżowe love”. — Gotowanie to moja wielka pasja, moja miłość i sposób na relaks i odpoczynek — mówi.
— Jestem ciekawa, czy zaczyna pani dzień od drożdżówki?
— Przyznaję, że tak. Zdecydowanie lubię zacząć dzień od drożdżowych bułeczek bądź chleba.
— Przyznaję, że tak. Zdecydowanie lubię zacząć dzień od drożdżowych bułeczek bądź chleba.
— Zawsze tak było?
— Ciasto drożdżowe towarzyszy mi od najmłodszych lat. W moim domu odkąd pamiętam, zawsze się je piekło. Babcia i dziadek piekli wspaniałą drożdżówkę z rodzynkami w prodiżu. Dziadek przygotowywał też pyszne pączki. Co to był za smak! Były przepyszne. Moja mama piekła chałkę z kruszonką, drożdżowe strucle z dżemem, drożdżówki z budyniem i owocami. U nas w każdy weekend pachniało wypiekami drożdżowymi.
— Ciasto drożdżowe towarzyszy mi od najmłodszych lat. W moim domu odkąd pamiętam, zawsze się je piekło. Babcia i dziadek piekli wspaniałą drożdżówkę z rodzynkami w prodiżu. Dziadek przygotowywał też pyszne pączki. Co to był za smak! Były przepyszne. Moja mama piekła chałkę z kruszonką, drożdżowe strucle z dżemem, drożdżówki z budyniem i owocami. U nas w każdy weekend pachniało wypiekami drożdżowymi.
— Ten smak zatem nieodłącznie kojarzy się więc pani z dzieciństwem?
— Ależ tak! Pamiętam, jak razem z siostrą czekałyśmy, siedząc tuż przy piekarniku, aż ciasto się upiecze i będzie można je jeść. Uwielbiałyśmy jeść drożdżowe bułeczki, jeszcze lekko ciepłe. Jak dla mnie nie ma nic pyszniejszego. Po założeniu rodziny kontynuowałam tradycję pieczenia ciasta. Próbowałam, kombinując i tworząc coraz to nowe wypieki, zarówno słodkie, jak i wytrawne. Potem pojawił się pomysł na wydanie książki „Drożdżowe love”. Powstawała bardzo długo, bo niemal dwa lata. W tym czasie gromadziłam przepisy, próbowałam. Niektóre wypieki powtarzałam po kilka razy. Można powiedzieć, że drożdżowe pojawiło się u mnie w dzieciństwie, a później wciąż było obecne. Doszłam do takiej perfekcji, że dziś drożdżowe wypieki nie są dla mnie problemem. Postanowiłam więc podzielić się moim doświadczeniem.
— Ależ tak! Pamiętam, jak razem z siostrą czekałyśmy, siedząc tuż przy piekarniku, aż ciasto się upiecze i będzie można je jeść. Uwielbiałyśmy jeść drożdżowe bułeczki, jeszcze lekko ciepłe. Jak dla mnie nie ma nic pyszniejszego. Po założeniu rodziny kontynuowałam tradycję pieczenia ciasta. Próbowałam, kombinując i tworząc coraz to nowe wypieki, zarówno słodkie, jak i wytrawne. Potem pojawił się pomysł na wydanie książki „Drożdżowe love”. Powstawała bardzo długo, bo niemal dwa lata. W tym czasie gromadziłam przepisy, próbowałam. Niektóre wypieki powtarzałam po kilka razy. Można powiedzieć, że drożdżowe pojawiło się u mnie w dzieciństwie, a później wciąż było obecne. Doszłam do takiej perfekcji, że dziś drożdżowe wypieki nie są dla mnie problemem. Postanowiłam więc podzielić się moim doświadczeniem.
— Nie bez powodu więc w książce znalazło się zdanie: „ciasto drożdżowe wymaga uwagi, cierpliwości i miłości”.
— Tak, bo jeżeli chcemy, by nasze ciasto drożdżowe było pyszne, musimy poświęcić mu troszeczkę uwagi. Musi być bardzo dobrze wyrobione, co możemy uzyskać wygniatając je ręcznie, ale możemy posiłkować się robotem z nakładką z hakiem, co ułatwi nam pracę. Jest taka zasada, że ciasto drożdżowe powinno być wyrabiane od pięciu do dziesięciu minut. Musi też mieć czas, by wyrosnąć. Najlepiej, jeśli jest to 1,5 czy nawet dwie godziny. Trzeba też pamiętać, by było to ciepłe miejsce. Jeśli zastosujemy się do tych zasad, ciasto wyjdzie puszyste i mięciutkie.
— Tak, bo jeżeli chcemy, by nasze ciasto drożdżowe było pyszne, musimy poświęcić mu troszeczkę uwagi. Musi być bardzo dobrze wyrobione, co możemy uzyskać wygniatając je ręcznie, ale możemy posiłkować się robotem z nakładką z hakiem, co ułatwi nam pracę. Jest taka zasada, że ciasto drożdżowe powinno być wyrabiane od pięciu do dziesięciu minut. Musi też mieć czas, by wyrosnąć. Najlepiej, jeśli jest to 1,5 czy nawet dwie godziny. Trzeba też pamiętać, by było to ciepłe miejsce. Jeśli zastosujemy się do tych zasad, ciasto wyjdzie puszyste i mięciutkie.
— Niektórzy rezygnują na początku, bo ciasto drożdżowe wydaje im się zbyt trudne. Może przełamią ten strach po lekturze pani książki? Jest tam mnóstwo porad. A jaki błąd popełniamy najczęściej?
— Ciastu drożdżowemu najbardziej szkodzi pośpiech. Nie możemy pominąć poszczególnych etapów. Ciasto trzeba dobrze wyrobić. Przyczyną nieudanego wypieku mogą być też nieświeże drożdże. Zawsze sprawdzajmy datę do spożycia, także drożdży suchych. Te ostatnie, po otwarciu, muszą być przechowywane w lodówce. Ważne też, by w czasie zagniatania ciasta nie używać zbyt gorącej wody czy mleka, bo w ten sposób zabijamy drożdże. Temperatura płynu w przypadku drożdży świeżych to maksymalnie 37 stopni Celsjusza, w przypadku suchych – maksymalnie 40 stopni. Jeśli temperatura będzie zbyt wysoka , ciasto nie wyrośnie, będzie twarde lub z zakalcem.
— Ciastu drożdżowemu najbardziej szkodzi pośpiech. Nie możemy pominąć poszczególnych etapów. Ciasto trzeba dobrze wyrobić. Przyczyną nieudanego wypieku mogą być też nieświeże drożdże. Zawsze sprawdzajmy datę do spożycia, także drożdży suchych. Te ostatnie, po otwarciu, muszą być przechowywane w lodówce. Ważne też, by w czasie zagniatania ciasta nie używać zbyt gorącej wody czy mleka, bo w ten sposób zabijamy drożdże. Temperatura płynu w przypadku drożdży świeżych to maksymalnie 37 stopni Celsjusza, w przypadku suchych – maksymalnie 40 stopni. Jeśli temperatura będzie zbyt wysoka , ciasto nie wyrośnie, będzie twarde lub z zakalcem.
— Przyda się więc termometr?
— Nie przesadzajmy, bo to mleko powinno być lekko ciepłe, a nie gorące. Po prostu.
— Nie przesadzajmy, bo to mleko powinno być lekko ciepłe, a nie gorące. Po prostu.
— Mnie zaskoczyła liczba rodzajów mąki. Nie wiedziałam, że jest ich tak dużo.
— Jest ich naprawdę mnóstwo, ale do wypieków drożdżowych potrzebujemy mąki typu 500 czy 550, 650. To popularne mąki, których możemy używać do wypieków. Pole do popisu mamy wtedy, kiedy decydujemy się na bułeczki czy chleb drożdżowy. Wtedy możemy mieszać różne rodzaje, które dają określony efekt. Można na przykład zastąpić mąkę pszenną mąką orkiszową jasną. Ma cudowne właściwości, a ciasto zawsze nam wyjdzie. Myślę, że w mojej książce każdy znajdzie coś dla siebie, jest w niej mnóstwo przepisów, bo aż 120. I to nie tylko na słodko, ale też wytrawnie. Pokutuje fałszywe przekonanie, że drożdżowe to tylko na słodko. Ależ skąd. Właśnie chodzi o to, że możliwości są nieograniczone. Mogą to być na przykład drożdżowe naleśniki na śniadanie czy gofry, nie wspominając o przeróżnych bułkach z wieloma nadzieniami. Nie ma co się zniechęcać, trzeba próbować.
— Jest ich naprawdę mnóstwo, ale do wypieków drożdżowych potrzebujemy mąki typu 500 czy 550, 650. To popularne mąki, których możemy używać do wypieków. Pole do popisu mamy wtedy, kiedy decydujemy się na bułeczki czy chleb drożdżowy. Wtedy możemy mieszać różne rodzaje, które dają określony efekt. Można na przykład zastąpić mąkę pszenną mąką orkiszową jasną. Ma cudowne właściwości, a ciasto zawsze nam wyjdzie. Myślę, że w mojej książce każdy znajdzie coś dla siebie, jest w niej mnóstwo przepisów, bo aż 120. I to nie tylko na słodko, ale też wytrawnie. Pokutuje fałszywe przekonanie, że drożdżowe to tylko na słodko. Ależ skąd. Właśnie chodzi o to, że możliwości są nieograniczone. Mogą to być na przykład drożdżowe naleśniki na śniadanie czy gofry, nie wspominając o przeróżnych bułkach z wieloma nadzieniami. Nie ma co się zniechęcać, trzeba próbować.
— Warto przekazywać te przepisy z pokolenia na pokolenie?
— Ja tak uważam. Spotykam wiele osób, które po zjedzeniu drożdżówek nagle ożywiają się i mówią: „pamiętam, jak moja babcia robiła takie bułeczki”. To smaki dzieciństwa, które tkwią w nas bardzo głęboko.
— Ja tak uważam. Spotykam wiele osób, które po zjedzeniu drożdżówek nagle ożywiają się i mówią: „pamiętam, jak moja babcia robiła takie bułeczki”. To smaki dzieciństwa, które tkwią w nas bardzo głęboko.
— Od dziesięciu lat prowadzi pani blog Kulinarna Maniusia, właśnie nakładem wydawnictwa Purple Book ukazała się pani książka „Drożdżowe love”. To musi być prawdziwa pasja.
— Od zawsze kochałam gotować. Mój dziadek był z zawodu cukiernikiem, choć co prawda nie pracował w zawodzie. Tę miłość otrzymałam w genach. Gotowanie jest dla mnie relaksem, odpoczynkiem, ale i procesem twórczym. W kuchni mija zmęczenie i mogłabym w niej spędzać godziny. Do prowadzenia bloga zachęcił mnie mój mąż, który stwierdził, że muszę przekazać to, co umiem, w świat. Potem miałam marzenie o książce, które właśnie się spełniło.
— Od zawsze kochałam gotować. Mój dziadek był z zawodu cukiernikiem, choć co prawda nie pracował w zawodzie. Tę miłość otrzymałam w genach. Gotowanie jest dla mnie relaksem, odpoczynkiem, ale i procesem twórczym. W kuchni mija zmęczenie i mogłabym w niej spędzać godziny. Do prowadzenia bloga zachęcił mnie mój mąż, który stwierdził, że muszę przekazać to, co umiem, w świat. Potem miałam marzenie o książce, które właśnie się spełniło.
— Bo gotowanie łączy.
— Też tak uważam. Dziś widzę, że mój blog odwiedza bardzo dużo osób, które korzystają z przepisów. Mam wiele wiadomości, w których ludzie dziękują za inspirację, za receptury. I to właśnie jest dla mnie największą nagrodą. To, że mogę dzielić się moją pasją z innymi i są ludzie, którzy zaczynają dostrzegać, że pieczenie, gotowanie, sprawia im radość. Uczą się celebrować wspólne posiłki i to jest wspaniałe. Cieszmy się jedzeniem, wspólnym gotowaniem i spędzonym czasem. A jeśli ja mam w tym swój udział, to jest to dla mnie źródłem radości.
— Też tak uważam. Dziś widzę, że mój blog odwiedza bardzo dużo osób, które korzystają z przepisów. Mam wiele wiadomości, w których ludzie dziękują za inspirację, za receptury. I to właśnie jest dla mnie największą nagrodą. To, że mogę dzielić się moją pasją z innymi i są ludzie, którzy zaczynają dostrzegać, że pieczenie, gotowanie, sprawia im radość. Uczą się celebrować wspólne posiłki i to jest wspaniałe. Cieszmy się jedzeniem, wspólnym gotowaniem i spędzonym czasem. A jeśli ja mam w tym swój udział, to jest to dla mnie źródłem radości.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Marzena Szkodzińska – autorka bloga i profilu na Instagramie kulinarna_maniusia. Od wielu już lat karmi bliskich, znajomych i przyjaciół pysznymi daniami, które tworzy w swojej czerwonej kuchni. Pełna optymizmu, uśmiechu i pozytywnie nastawiona do życia kobieta, matka i żona. Poza gotowaniem kocha spacery z mężem i psem, zwiedzanie różnych zakątków świata oraz czytanie książek a także sport.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez