Polski ochotnik: czasami współczuję tej rosyjskiej babci, czasem nie

2024-09-26 08:30:00(ost. akt: 2024-09-26 16:25:08)
W marcu 2022 roku w Buczy rosyjscy żołnierze zamordowali ponad 400 nieuzbrojonych ukraińskich cywilów

W marcu 2022 roku w Buczy rosyjscy żołnierze zamordowali ponad 400 nieuzbrojonych ukraińskich cywilów

Autor zdjęcia: Facebook.com/UA.National.Police

O przeciwniku nie można myśleć jak o człowieku. „Nie możesz się zastanawiać, bo jeżeli zaczniesz myśleć, że to taka osoba jak ty, że czeka na nią jakieś dziecko, że ma żonę i rodzinę, to się zawahasz i tamten cię zabije. Lepiej, żeby to on o tym pomyślał” — to zdanie chyba najbardziej wryło mi się w pamięć. Może dlatego, że pokazuje, czym naprawdę jest wojna. Każda wojna.

To zdanie pochodzi z książki „Znaleźć i zniszczyć”, która jest zapisem rozmowy Wiktora Świetlika z Piotrem Mitkiewiczem, który od maja 2022 roku walczy jako ochotnik w Ukrainie. Walczy z Rosjanami, ale też i z sobą. Bo jest to książka o wojnie, ale też, a może przede wszystkim, o człowieku.

„W centrum tej książki jest człowiek: twardy i zdeterminowany, ale i balansujący na krawędzi rozpadu. Człowiek ewoluujący w miarę upływu czasu i doświadczający mnóstwa emocji: od uniesienia przez wściekłość i nienawiść po rozpacz. Człowiek brnący przez błota Ukrainy i szukający wśród morza cierpienia sensu swojego życia” — czytam w opisie książki zamieszczonej na stronie wydawnictwa Rebis.

„Pojechałem na Ukrainę w maju 2022 roku zginąć śmiercią bohaterską. Zamiast tego urodziłem się na nowo” — to pierwsze zdanie tej książki, które na milę pachnie, choć pięknym, ale banałem. Ale z każdym zdaniem wyczytanym w „Znaleźć i zniszczyć” przekonujesz się, że nie ma ono nic z banału. I tak jest do ostatniego słowa.


Zabijam z gniewu

„To jest moja wojna. I mój osobisty cel. Chcę tę wojnę skrócić o jedną sekundę” — podkreśla Piotr Mitkiewicz. Dlaczego poszedł na tę wojnę. W jego decyzji nie było żadnej polityki. Polityką się nie interesował. Prowadził z żoną restaurację w Warszawie, kiedyś był bokserem. Najpierw było słynne przemówienie Wołodmymyra Zełenskiego, w którym ten powiedział Rosjanom, że nie zobaczą ukraińskich pleców, ale „nasze twarze”. Wtedy zaangażował się w pomoc uchodźcom.

Bucza po ataku

Potem była Bucza. I decyzja o wyjeździe. Ale była to też chęć uporządkowania w ten sposób swoich osobistych spraw, rodzinnych relacji. Ten wątek przewija się przez całą książkę, w której opowieść o wojnie jest przeplatana na oddzielnych stronach korespondencją małżonków na komunikatorze.

„Wojna dużo mnie nauczyła, ale popsuła moją emocję gniewu. Jestem mordercą. Zabijam z gniewu. Nie rozumiem tej emocji w normalnym życiu. Dlatego ciągnie mnie na front. Bo jestem mordercą. Dwie natury i dwie zupełnie różne potrzeby. Potrzeba zabijania i potrzeba kochania. Sam sobie z tym nie radzę. Zabijanie jest łatwiejsze, bo robisz je w samotności w jedności z sobą. Do kochania potrzeba jedności dwojga ludzi” — pisał do żony bohater „Znaleźć i zniszczyć”.

„Jakie macie kontakty teraz?” — pyta Wiktor Świetlik. „Dużo lepsze niż przed wojną. Wtedy, przed wyjazdem, wszystko się sypało. Dziś jestem z żoną na poziomie nastoletniej miłości. Kiedy wracam do domu, rzucamy się na siebie. Chodzimy razem za ręce po sklepach. Otworzyłem się na miłość” — odpowiada Piotr Mitkiewicz.

Wojna jest ponura

Jaka jest wojna w jego opowiadaniu? Ponura, nie romantyczna, budząca bardzo skrajne emocje. Bo też obaj rozmówcy nie oszczędzają czytelnika, nie budują opowieści w stylu pieśni:

„Wojenko, wojenko
Cóżeś Ty za pani
Że za tobą idą, że za Tobą idą chłopcy malowani?”.

To nie znaczy, że nie ma w niej jasnej strony, jak choćby w opisie ofensywy na Kupiańsk, kiedy na wyzwolonych od Rosjan terenów „dzieci biły nam brawo, a kobiety rzucały się nam na szyję”. Częściej jednak spotkacie w niej takie opisy: „Ukraińcy byli wybijani przez artylerię rosyjską, która tłukła non stop. Po prostu artylerią zabijali, niszczyli ukraińskich żołnierzy... Ruscy nie mieli siły ludzkiej na froncie, by przeć do przodu, a Ukraińcy nie mieli dość artylerii i techniki, by atakować. Taki impas, ale krwawy”.


Tutaj warto przytoczyć jedno zdanie, które jest niestety bardzo, bardzo prawdziwe: „Stany Zjednoczone znowu dostarczą broń Ukrainie. Tyle, żeby ruscy nie mogli pójść dalej, ale nie tyle, żeby Ukraińcy ich przełamali. I znowu ten front będzie stał, granica się nie będzie przesuwać, a ludzie tysiącami będą umierać” — mówi bohater „Znaleźć i zniszczyć”.

Ale nie ma też złudzeń w innej sprawie. „Tutaj ta korupcja, zdrada, oszustwo wszędzie wychodzi... A ja jestem trochę jak wy, dziennikarze... Chcieliście dobrze... pragnęliście wspierać Ukraińców, ale z drugiej strony nie mówiliście do końca prawdy” — mówi.

Czasem współczuję tej babci, a czasem nie

Wojna to zabijanie. Czy potrzebna jest do tego nienawiść? Co jest w niej ważniejsze: zabijanie czy chronienie cywilów? »Gdy myślałem o rzeczach, które będę robił na wojnie, ciało dawało mi energię, szczęście. Potem spotkałem się z moim przyszłym dowódcą i mówię: „Duch, mnie coś tutaj popchnęło. Tylko nie wiem, co jest moi celem: ratowanie życia czy zabijanie”« — wspomina Piotr Mitkiewicz. I dodaje, że o przeciwniku nie można myśleć jak o człowieku. „Nie możesz się zastanawiać, bo jeżeli zaczniesz myśleć, że to taka osoba jak ty, że czeka na nią jakieś dziecko, że ma żonę i rodzinę, to się zawahasz i tamten cię zabije. Lepiej, żeby to on o tym myślał. Zwykły żołnierz nie powinien sobie nadmiernie wyobrażać przeciwnika”.

Porażające, nieludzkie? Nie, po prostu prawdziwe. Tak jak ten fragment książki:

— Białorusin, który był ze mną, pokazał mi nagranie z Biełgorodu, nad którym lecą rakiety i jakaś babcia płacze... a Białorusin śmiał się z tego. Powiedziałem, że to nie jest śmieszne i że nie jesteśmy po to, by skrzywdzić jakąś babcię. Tylko że to był chłopak, który nienawidził całej Rosji ze względu na to, że musiał opuścić swój dom na Białorusi... Była w im wielka nienawiść.
— A w tobie?
— Wtedy jeszcze nie. Potem tak. Zresztą to się zmienia. Czasem ta nienawiść jest bardzo silna, czasem współczuję tej babci, a czasem nie. Potem się zastanawiałem, czy ja też tak nie mam, że bym zabijał te wszystkie babcie rosyjskie, bo są wredne i życzą śmierci mi i moim przyjaciołom. Jakby mogły, toby mnie zabiły. Wydałyby moje stanowisko i chciały mojej śmierci, więc śmierć tym kurwom też. Na takich myślach też się czasem łapię.

Najgorszy jest głos cierpiącego przyjaciela

Piotr Mitkiewicz walczył między innymi jako zwiadowca i operator dronów. Był ranny. Zapytany o widok okaleczonych zwłok, rannych odpowiada: „Gorsze są krzyki. Krzyk po urwaniu ręki, nogi, wejściu na minę. Wojnie towarzyszy nieustanny krzyk przerażonych lub okaleczonych ludzi. To ryje głowę. Nie da się od tego uciec. Ten głos zostaje. Najgorszy jest głos cierpiącego przyjaciela”.
Czy się bał? „Jest taki bieżący strach. Automatyzm, żebyś się chronił, żebyś nie oberwał... Kiedy uderza obok rakieta lub pocisk, to jest generalnie szok, który wchodzi przez całe ciało: wstrząs, prąd, mordercza energia. To trzeba poczuć, by zrozumieć, co człowiek przeżywa, gdy uderza blisko pocisk, co przechodzi. Potworne podciśnienie, potworna siła. Organy wewnątrz się odbijają od ciała. Konsekwencją są często wstrząśnienia mózgu” — wyjaśnia Piotr Mitkiewicz.


Tak naprawdę ta książka nie jest opowieścią o wojnie w Ukrainie, ale po prostu opowieścią o wojnie. „Nie ma w niej patosu, ale i epatowania okrucieństwem. Pokazuje frontowe realia, które jednych zafascynują, a innych przerażą. Nikogo jednak nie pozostawią obojętnym” — ta opina prof. Antoniego Dudka jest chyba najlepszą dla niej rekomendacją.

Igor Hrywna

Wiktor Świetlik, Piotr Mitkiewicz, "Znaleźć i zniszczyć", Wydawnictwo Rebis, 2024

Ochotnicy z Polski, o których wspomina Piotr Mitkiewicz, którzy zginęli walcząc z Rosjanami:
Janusz Szeremeta (1981-4.12.2022)
Daniel Sztyber (1987-25.12. 2022)
Tomasz Walentek (1985-17.07.2022)
Michał Żurek (1977- 25.03.2023)

Fragment z książki
— A jak, nie daj Bóg, wojna dojdzie do nas.
— Będę pierwszy na nulu.
— Czyli przed linią wroga?
— Tak, będę tam pierwszy ze wszystkich.