Kosiniak-Kamysz o dronach nad Litwą i Rumunią: odpowiedź powinna być sojusznicza

2024-09-09 13:07:08(ost. akt: 2024-09-09 13:09:23)

Autor zdjęcia: PAP/Albert Zawada

Sobotnie incydenty, kiedy rosyjskie drony wleciały w przestrzeń powietrzną Łotwy i Rumunii, pokazuje, „jak trudna jest sytuacja, jak jest niebezpiecznie” - ocenił wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Według niego odpowiedź na takie zdarzenia powinna być „zawsze sojusznicza, nie jednego państwa”.
Kosiniak-Kamysz pytany w poniedziałek przez dziennikarzy w Tarnowie o incydenty dotyczące naruszenia przestrzeni powietrznej Polski i innych sojuszniczych państw przez rosyjskie obiekty latające przypomniał, że „możemy na to reagować, będąc państwem w czasie pokoju, ale trzeba spełnić określone kryteria”.

„Przepisy bardzo precyzyjnie definiują, kiedy można zestrzelić taki obiekt” - zaznaczył Kosiniak-Kamysz.

„Odpowiedź powinna być w tym względzie zawsze sojusznicza, nie jednego państwa” - wskazał szef MON, zaznaczając, że rozmowy w tej sprawie toczą się wśród państw członkowskich NATO, ale nie ma jeszcze żadnych konkluzji.

„Dlatego też musimy uzupełniać i kupować najlepszy sprzęt obrony przeciwlotniczej, żeby być lepiej przygotowanym, z każdym dniem będziemy lepiej przygotowani” - podkreślił wicepremier.

Rosyjski dron rozbił się w sobotę w rejonie miasta Rezekne (Rzeżyca) we wschodniej Łotwie. Według wstępnych danych maszyna wleciała w łotewską przestrzeń powietrzną z terytorium Białorusi. Łotewskie siły zbrojne podały, że wykryły wlot drona na terytorium kraju, monitorowały jego ruch i zlokalizowały miejsce katastrofy. Wojsko i policja prowadzą dochodzenie w sprawie incydentu. Siły zbrojne Łotwy powiadomiły o nim państwa członkowskie NATO.

Również Rumunia poinformowała, że w nocy z soboty na niedzielę w trakcie ataku Rosji na Ukrainę rosyjski dron wleciał w rumuńską przestrzeń powietrzną. Trwa poszukiwanie maszyny.

Już wcześniej zdarzało się, że w przygranicznych regionach Rumunii w delcie Dunaju spadały fragmenty rosyjskich dronów. Według władz w Bukareszcie były to drony używane przez Rosję w atakach na Ukrainę, a Rumunia nie była celem ataku.
PAP/ag