Może ktoś przeczyta nazwisko i wpisze je do Google
2024-09-09 08:30:00(ost. akt: 2024-09-09 08:34:19)
„Cierpienia i udręki, które przeżył w walce o sprawiedliwość i wolność Kościoła, niech pozostaną w pamięci Ludu i całej Polski” — napisał o nim Prymas Tysiąclecia. Dzisiaj mija 55. rocznica śmierci księdza Wojciecha Zinka.
Funkcjonariusze Urzędu Bezpieczeństwa przyszli po niego w nocy 2 października 1953 roku. Rewizja w mieszkaniu przy olsztyńskiej ulicy Staszica trwała kilka godzin. Potem zabrali go do więzienia. Przesiedział tam 16 miesięcy. Trochę krócej niż u Rosjan, którzy więzili go w Iławce Pruskiej od stycznia 1945 roku do marca 1946 roku.
Czym zawinił polskim komunistom ksiądz Zink? Był wierny Kościołowi i jako jedyny członek Episkopatu zaprotestował w 1953 roku przeciwko aresztowaniu prymasa Stefana Wyszyńskiego.
Kardynał Stefan Wyszyński, będąc w Olsztynie w 1967 roku, podczas spotkania w seminarium Hosianum powiedział do zebranych: „W 1953 roku bronili mnie Niemiec i pies”. Tym Niemcem był ksiądz Wojciech Zink, a psem Baca, owczarek prymasa, który podczas aresztowania ugryzł jednego z ubeków w rękę.
Kim był Adalbert Zink? Jego mama była Warmiaczką z podolsztyńskich Woryt, ojciec Niemcem z Berlina. Po maturze wstąpił do seminarium Hosianum w Braniewie. Trafił na posługę do parafii w Gietrzwałdzie. Tutaj uczył się języka polskiego. Przed wojną został proboszczem w Lesinach Wielkich koło Szczytna.
W styczniu 1945 roku zamieszkał u swojego wuja w Podlejkach koło Gietrzwałdu. To tam aresztowali go Rosjanie. Po uwolnieniu został skierowany do parafii w Gietrzwałdzie. Prawdopodobnie wtedy zmienił imię z Adalberta na Wojciech. W 1951 roku został rządcą diecezji warmińskiej. Funkcję tę sprawował do wspomnianego aresztowania w październiku 1953 roku.
Po powrocie na Warmię został mianowany wikariuszem generalnym. Zmarł 9 września 1969 roku. „Całą swoją istotą, całym sercem i z bezgranicznym oddaniem starałem się spełniać te zadania, do których w pewnym okresie Opatrzność Boża i zaufanie Waszej Eminencji mnie powołały. Tym bardziej uważałem i do końca życia będę uważał za jedną z największych łask Bożych, że zostałem godny razem z Najukochańszym Księdzem Prymasem coś niecoś wycierpieć dla Królestwa Bożego, za jego wolność, swobodę jurysdykcji i autorytet” — napisał tuż przed śmiercią do prymasa Wyszyńskiego.
Na wiadomość o jego śmierci prymas przesłał telegram, w którym napisał: „Niech dobry Bóg nagrodzi jego prawy charakter Kapłana oddanego służbie Kościołowi i jego prawom na polskiej Warmii. Cierpienia i udręki, które przeżył w walce o sprawiedliwość i wolność Kościoła, niech pozostaną w pamięci Ludu i całej Polski”.
Pogrzeb księdza Zinka odbył się 11 września 1969 roku w Gietrzwałdzie. Został pochowany obok swojej matki. Na swoje upamiętnienie kapłan czekał wiele lat. Jego pomnik przed olsztyńską konkatedrą postawiono dopiero w 2018 roku.
— Ksiądz Zink to postać zasłużona dla Kościoła i wiernych, to również wzór do naśladowania — mówił wtedy Władysław Kałudziński, przewodniczący Społecznego Komitetu Budowy Pomnika ks. inf. Wojciecha Zinka. — Żył w ciężkich, komunistycznych i stalinowskich czasach. Był jak żołnierz wyklęty. Siedział w więzieniu, bo stanął w obronie prymasa Polski. To wzór dla wielu hierarchów kościelnych — dodał.
— Dzięki temu pomnikowi przed olsztyńską katedrą wszyscy będą mogli dowiedzieć się, kim był ksiądz Zink. Młodzież przejdzie koło pomnika, przeczyta nazwisko, a potem w domu wpisze sobie je w wyszukiwarkę internetową. Dzięki temu młodzi ludzie dowiedzą się, kim była ta postać — mówił wtedy Władysław Kałudziński, wtedy i teraz pełnomocnik wojewody warmińsko-mazurskiego do spraw kombatantów i osób represjonowanych
opr. Igor Hrywna
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez