Mnożą się teorie o wybuchu w Poznaniu

2024-08-28 08:31:17(ost. akt: 2024-08-28 08:44:50)

Autor zdjęcia: PAP

Trwa śledztwo w sprawie wybuchu w kamienicy przy ul. Kraszewskiego. Pojawia się coraz więcej teorii odnośnie tego, co mogło być powodem tragedii, w której zginęło dwóch strażaków. Swoimi relacjami z Onetem podzielili się również świadkowie wybuchu.
W nocy z soboty na niedzielę (24 i 25 sierpnia) strażacy z Poznania zostali wezwani do pożaru, który wybuchł w kamienicy przy ul. Kraszewskiego 12, położonej w sercu Jeżyc, jednej z najruchliwszych dzielnic miasta. W tej tętniącej życiem okolicy, pełnej barów i restauracji, sytuacja początkowo wydawała się rutynowa, choć wymagająca. Niestety, ta akcja ratunkowa zakończyła się tragedią. Dwóch młodych strażaków straciło życie w piwnicy płonącego budynku.

Wiadomość o tragedii dotarła do poznańskiej straży pożarnej zaledwie kilka minut po północy. Wówczas akcja była jeszcze w toku, a strażacy próbowali ratować swoich kolegów, którzy jako pierwsi weszli do budynku. Eksplozja, która nastąpiła w piwnicy, okazała się fatalna w skutkach, niszcząc strukturę budynku i uniemożliwiając ewakuację.

Mieszkańcy okolicy relacjonowali Onetowi, że po północy usłyszeli dwa głośne wybuchy. Jeden z mieszkańców w sąsiedniej kamienicy, opowiedział portalowi o chwilach grozy, gdy na spacerze z psem usłyszał eksplozje. Choć początkowo pożar wydawał się niegroźny, sytuacja szybko wymknęła się spod kontroli, a płomienie zaczęły obejmować kolejne kondygnacje budynku.

Strażacy, którzy uczestniczyli w akcji, mają nieco inną wersję wydarzeń. Według nich wybuchy, które mieszkańcy uznali za dźwięk tłukących się szyb, były prawdopodobnie wynikiem potężnej eksplozji w piwnicy. Eksplozja ta, spowodowana tzw. zjawiskiem "ognistego podmuchu", zniszczyła okna nie tylko w płonącej kamienicy, ale również w sąsiednich budynkach.

Przyczyny tragedii są wciąż nieznane, a odpowiednie służby czekają na możliwość przeprowadzenia szczegółowych oględzin w zgliszczach budynku. Na razie jednak nie można tam wejść z powodu niestabilnej konstrukcji kamienicy, która może grozić zawaleniem.

Ofiarami tego tragicznego zdarzenia byli dwaj młodzi strażacy: 33-letni Łukasz Włodarczyk, mąż i ojciec dwojga dzieci, oraz 34-letni Patryk Michalski, były sportowiec, który zostawił narzeczoną. Obaj należeli do różnych jednostek straży pożarnej w Poznaniu. Gdy zginęli, byli jednymi z pierwszych ratowników, którzy weszli do płonącej piwnicy, próbując zlokalizować źródło ognia.

Według relacji ocalałego strażaka, który znajdował się w piwnicy podczas wybuchu, eksplozja była tak potężna, że rzuciła go na odległość. Niestety, dwaj jego koledzy nie mieli tyle szczęścia. Jeden z nich prawdopodobnie stracił przytomność, a drugi, choć przeżył eksplozję, nie miał szans na ucieczkę z powodu wysokiej temperatury, braku powietrza oraz zasypania gruzami.

Poszukiwania ciał obu strażaków trwały do niedzieli przed południem, kiedy to pożar został opanowany, a do budynku mogła wejść grupa poszukiwawcza. Przyczyna ich śmierci wciąż nie została oficjalnie potwierdzona, a prokuratura czeka na wyniki badań histopatologicznych, które mają pomóc w ustaleniu szczegółów tragedii.

Eksplozja w kamienicy była na tyle silna, że raniła również osoby znajdujące się na zewnątrz budynku. Jeden ze strażaków, stojący na zewnątrz, doznał poważnych obrażeń, gdy odłamki szkła przebiły jego mundur i zraniły klatkę piersiową. Inni ratownicy doznali poparzeń twarzy. Gdyby nie szybka reakcja jednego z nich, który przegonił gapiów spod płonącej kamienicy tuż przed wybuchem, liczba ofiar mogłaby być znacznie większa.

W związku z tą tragedią, poznańska prokuratura wszczęła śledztwo, które ma na celu wyjaśnienie przyczyn pożaru. Przedstawiciele straży pożarnej zwracają uwagę na specyficzną konstrukcję budynku, która mogła przyczynić się do szybkiego rozprzestrzeniania się ognia. Drewniane stropy, wypełnione gliną i słomą, stanowiły dodatkowe utrudnienie w walce z pożarem.

Wiceszef wielkopolskich strażaków, Tomasz Wiśniewski, podkreślał, że strażacy nie znali dokładnej topografii budynku, co mogło mieć wpływ na przebieg akcji ratunkowej. Wyraził również nadzieję, że w przyszłości budynki mieszkalne będą poddawane regularnym przeglądom pod kątem bezpieczeństwa pożarowego, co mogłoby zapobiec podobnym tragediom.

Wśród hipotez dotyczących przyczyn pożaru pojawia się m.in. wersja o możliwej eksplozji gazu w restauracji "Święty" lub w sklepie z bateriami, który znajdował się na parterze budynku. Jednak ostateczne ustalenia będą możliwe dopiero po przeprowadzeniu oględzin zgliszcz, co może potrwać nawet kilka tygodni.

Pożar przy ul. Kraszewskiego 12 spowodował również poważne utrudnienia w codziennym życiu mieszkańców Jeżyc. Część ulicy została wyłączona z ruchu, a mieszkańcy kamienic sąsiadujących ze spalonym budynkiem muszą liczyć na pomoc miasta lub swoich bliskich, ponieważ ich domy zostały uznane za niezdatne do zamieszkania. Z kolei mieszkańcy budynków po drugiej stronie ulicy powrócą do swoich domów dopiero wtedy, gdy zagrożenie ze strony zniszczonej kamienicy zostanie całkowicie wyeliminowane.

Rozbiórka zniszczonego budynku, która jest nieunikniona, zostanie przeprowadzona przez właścicieli kamienicy lub, w razie ich niemożności, przez miasto, co może potrwać jeszcze kilka tygodni. Do tego czasu mieszkańcy będą musieli zmagać się z trudnościami wynikającymi z tej tragicznej nocy, która na zawsze zmieniła życie wielu osób w Poznaniu.

Źródło: Onet

sj