Solenizantka lubi gotować i ma pogodne usposobienie
2024-08-18 00:23:31(ost. akt: 2024-08-18 00:35:02)
Jadwiga Osowska, mieszkanka Kurzętnika, świętuje swoje 90. urodziny. Zacną rocznicę obchodziła w gronie rodziny. Na uroczystości była także delegacja Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów.
Pani Jadwiga mówi, że lubi gotować i jest bardzo dokładną osobą.
Z dumą opowiada, że pochodzi ze Skarlina. Wspomina, że w jej wiosce pielęgnowano tradycje, niegdyś działał teatr oraz chór, w którym osobiście śpiewała.
— Z domu nazywam się Laskowska, to prawdziwie polskie nazwisko. Kiedy wyszłam za mąż, przyjęłam nazwisko męża Zawadzka. Mieliśmy wspólnie czworo dzieci — opowiada seniorka.
Seniorka żywo ma w pamięci czas, kiedy prowadziła wspólnie z pierwszym małżonkiem gospodarstwo w Kurzętniku i nadeszły trudne chwile dla rolnictwa. Wówczas udała się do Nowego Miasta Lubawskiego i tam znalazła pracę w Szpitalu Powiatowym. Były to lata siedemdziesiąte minionego stulecia. Okazało się, że było to zatrudnienie w przyjaznym miejscu.
— Pracowało wielu znanych lekarzy, których nie sposób dziś wymienić. Zaczynałam pracę od sprzątania i szybko „awansowałam” na funkcję salowej. Starałam się dobrze wykonywać swoje obowiązki, chwalono mnie za sumienną i dokładna pracę, nawet dostałam dyplom uznania. Z tej racji powierzono mi szkolenie młodych pracowników, których przyjmowano do pracy. Potem przeszłam do pracy w rentgenie. Byliśmy tam jak jedna rodzina. Czas pracy w szpitalu wspominam bardzo mile.
Po śmierci pierwszego męża pani Jadwiga wyszła po raz drugi za mąż i zamieszkała w Kurzętniku. Jej małżonek Karol Piotr Osowski pochodził z pobliskich Mikołajek i był zatrudniony w miejscowym zakładzie Prefabet jako kierowca w dyrekcji fabryki.
— Niestety mąż już nie żyje, zmarł w kwietniu 2012 roku. Mieszkam sama, ale odwiedza mnie rodzina i opiekunka, która codziennie jest u mnie w domu. Przyznam, że moje hobby to gotowanie, którego nikt mnie nie uczył i wszystkie przepisy są mojego autorstwa. W gotowaniu jestem bardzo dokładna, wszystko musi być aromatycznie i smacznie doprawione. Od czasu do czasu staram się też upiec jakieś ciasto. Kogo poczęstuję chwali, że bardzo smaczne. Sama nie jem mięsa i wędlin, być może to recepta na długowieczność? — przypuszcza nasza rozmówczyni.
Jadwiga Osowska do niedawna była czynną członkinią nowomiejskiego oddziału rejonowego Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów. Niestety problemy związane z poruszaniem się uniemożliwiają czynny udział seniorki w spotkaniach i innych imprezach organizowanych przez oddział związku. Na uroczystości z okazji urodzin obecna była delegacja PZERiI — Kazimierz Przybylski, szef nowomiejskiego oddziału wraz z Janiną Tykarską z zarządu, którzy oświadczyli, że pani Jadwiga została honorowym członkiem stowarzyszenia. Podczas uroczystości nie obyło się bez serdecznych rozmów i wspomnień oraz gromkiego 200 lat....
Do wszystkich serdeczności dołącza się redakcja „Gazety Nowomiejskiej”.
Stanisław R. Ulatowski

Z dumą opowiada, że pochodzi ze Skarlina. Wspomina, że w jej wiosce pielęgnowano tradycje, niegdyś działał teatr oraz chór, w którym osobiście śpiewała.
— Z domu nazywam się Laskowska, to prawdziwie polskie nazwisko. Kiedy wyszłam za mąż, przyjęłam nazwisko męża Zawadzka. Mieliśmy wspólnie czworo dzieci — opowiada seniorka.
Seniorka żywo ma w pamięci czas, kiedy prowadziła wspólnie z pierwszym małżonkiem gospodarstwo w Kurzętniku i nadeszły trudne chwile dla rolnictwa. Wówczas udała się do Nowego Miasta Lubawskiego i tam znalazła pracę w Szpitalu Powiatowym. Były to lata siedemdziesiąte minionego stulecia. Okazało się, że było to zatrudnienie w przyjaznym miejscu.
— Pracowało wielu znanych lekarzy, których nie sposób dziś wymienić. Zaczynałam pracę od sprzątania i szybko „awansowałam” na funkcję salowej. Starałam się dobrze wykonywać swoje obowiązki, chwalono mnie za sumienną i dokładna pracę, nawet dostałam dyplom uznania. Z tej racji powierzono mi szkolenie młodych pracowników, których przyjmowano do pracy. Potem przeszłam do pracy w rentgenie. Byliśmy tam jak jedna rodzina. Czas pracy w szpitalu wspominam bardzo mile.
Po śmierci pierwszego męża pani Jadwiga wyszła po raz drugi za mąż i zamieszkała w Kurzętniku. Jej małżonek Karol Piotr Osowski pochodził z pobliskich Mikołajek i był zatrudniony w miejscowym zakładzie Prefabet jako kierowca w dyrekcji fabryki.
— Niestety mąż już nie żyje, zmarł w kwietniu 2012 roku. Mieszkam sama, ale odwiedza mnie rodzina i opiekunka, która codziennie jest u mnie w domu. Przyznam, że moje hobby to gotowanie, którego nikt mnie nie uczył i wszystkie przepisy są mojego autorstwa. W gotowaniu jestem bardzo dokładna, wszystko musi być aromatycznie i smacznie doprawione. Od czasu do czasu staram się też upiec jakieś ciasto. Kogo poczęstuję chwali, że bardzo smaczne. Sama nie jem mięsa i wędlin, być może to recepta na długowieczność? — przypuszcza nasza rozmówczyni.
Jadwiga Osowska do niedawna była czynną członkinią nowomiejskiego oddziału rejonowego Polskiego Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów. Niestety problemy związane z poruszaniem się uniemożliwiają czynny udział seniorki w spotkaniach i innych imprezach organizowanych przez oddział związku. Na uroczystości z okazji urodzin obecna była delegacja PZERiI — Kazimierz Przybylski, szef nowomiejskiego oddziału wraz z Janiną Tykarską z zarządu, którzy oświadczyli, że pani Jadwiga została honorowym członkiem stowarzyszenia. Podczas uroczystości nie obyło się bez serdecznych rozmów i wspomnień oraz gromkiego 200 lat....
Do wszystkich serdeczności dołącza się redakcja „Gazety Nowomiejskiej”.
Stanisław R. Ulatowski

Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez