Konfiskata jednak coś dała. Mniej nietrzeźwych kierowców na Warmii i Mazurach?

2024-08-11 12:00:00(ost. akt: 2024-08-09 14:46:36)

Autor zdjęcia: KPP

Na razie nie będzie złagodzenia przepisów w sprawie obowiązkowej konfiskaty aut pijanym kierowcom. Bo wbrew wielu opiniom, nowe przepisy jednak podziałały. Policja zatrzymuje mniej nietrzeźwych kierujących. Tak jest na Warmii i Mazurach.
Przynajmniej do końca wakacji nie będzie zmian w przepisach dotyczących odbierana aut pijanym kierowcom. Propozycjami nowelizacji przepisów miał zająć się w ubiegłym tygodniu rząd, ale premier Donald Tusk zaproponował zdjęcie tego punktu z porządku obrad Rady Ministrów.

Dlaczego? To szef rządu wyjaśnił później na konferencji. Otóż, jak powiedział, czeka do końca wakacji na raport w tej sprawie, przypominając, że prawo dotyczące przepadku pojazdów działa od kilku miesięcy.

Premier podkreślił, że szef MSWiA poinformował go o dramatycznym wzroście zatrzymanych nietrzeźwych kierowców.

— Jest ich więcej, a nie mniej. (…) Będę prosił pod koniec okresu wakacyjnego o precyzyjny raport, jeśli chodzi także o skutki tej ustawy, i wtedy z panem ministrem (sprawiedliwości) Bodnarem wrócimy do oceny i ewentualnej rewizji tej ustawy — dodał szef rządu.

Jak jest dziś?

Od 14 marca policja może konfiskować auta kierowcom, którzy prowadzili po pijanemu. Zgodnie z przepisami przepadek auta ma być stosowany w przypadkach, gdy kierowca ma co najmniej 1,5 promila lub jeśli spowoduje wypadek przy zawartości co najmniej 1 promila alkoholu we krwi. W przypadku gdy sprawca prowadził pojazd stanowiący własność jego pracodawcy, to sąd orzeka nawiązkę w wysokości co najmniej 5 tys. zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Gdy pojazd nie stanowi wyłącznej własności sprawcy albo po wypadku nadaje się już tylko do kasacji, to wówczas orzekany ma być przepadek równowartości pojazdu określonej w polisie ubezpieczeniowej, a w razie jej braku – średniej wartości rynkowej. Podobnie w przypadku gdy kierowca jechał nie swoim autem. Konfiskata zostanie zamieniona na grzywnę w wysokości aktualnej wartości rynkowej pojazdu.

Co ma się zmienić?

Jednak pojawiły się zarzuty o niekonstytucyjność tych przepisów, co mogłoby skutkować koniecznością wypłaty odszkodowań przez Skarb Państwa kierowcom, których samochody zostały zlicytowane. Dlatego Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało ich korektę. Zgodnie z projektem MS konfiskata dalej byłaby możliwa, ale nie byłaby ona już obligatoryjna, lecz fakultatywna. Decyzja o konfiskacie ma należeć do sądu.

Projekt zakłada też, że nie będzie można orzec przepadku pojazdu, gdy jest to niemożliwe lub niecelowe z uwagi na jego zbycie, utratę, zniszczenie lub znaczne uszkodzenie albo jeżeli pojazd w czasie popełnienia przestępstwa nie stanowił wyłącznej własności sprawcy. Wtedy sąd mógłby orzec nawiązkę na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej. Uchylony miałby też być przepis nakładający na organy ścigania obowiązek dokonania tymczasowego zajęcia pojazdu.

Bat smaga

Konfiskata to miał być bat na pijanych kierowców, bo ci są plagą. W ubiegłym roku policjanci zatrzymali prawie 96 tys. pijanych kierowców, z tego ponad połowa to byli kierowcy w stanie nietrzeźwości, czyli mający powyżej 0,5 promila alkoholu w organizmie.

Nietrzeźwi kierowcy są ogromnym zagrożeniem na drodze. W ubiegłym roku tylko pijani kierowcy aut osobowych spowodowali 825 wypadków (w 2022 roku – 923), w których zginęło 156 osób (w 2022 roku – 134).
Jednak eksperci od początku podnosili, że konfiskata samochodów nie jest skutecznym środkiem odstraszającym. I nigdzie się nie sprawdziła, bo kara działa na trzeźwych, a nie pijanych. Czy zatem zaostrzenie kar coś dało? Ostatnie dane pokazują na spadek zatrzymywanych nietrzeźwych kierowców na Warmii i Mazurach.

Jak powiedział nam asp. Tomasz Markowski, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Olsztynie, w pierwszym półroczu tego roku policja w naszym regionie zatrzymała 1392 kierowców pod wpływem alkoholu, w tym 812, którzy mieli powyżej 0,5 promila. Dla porównania w ciągu 6 miesięcy zeszłego roku ujawniono 1618 pijanych kierowców, w tym 900 z nich miało powyżej 0,5 promila. Mamy więc spory spadek i co ważne, kontroli policyjnych było teraz o kilka procent więcej niż w ubiegłym roku. Niemniej zawsze znajdą się tacy, którzy za nic mają nawet surowe kary. Od 14 marca do połowy czerwca na Warmii i Mazurach swoje auta straciło ok. 80 kierowców.

Jak podał rankomat.pl w oparciu o dane KGP do 19 lipca zatrzymano w całym kraju 2938 samochodów, co oznacza, że w ręce policji trafia ponad 20 samochodów dziennie. A od początku roku do końca czerwca policja zatrzymała w Polsce 43,7 tys. pijanych kierowców, podczas gdy w I półroczu 2023 roku 47,9 tys.

Nie koniec zmian

To pokazuje, że jest więc mniej pijanych kierowców. Być może jednak ten spadek nie jest tak wielki, jak liczyli rządzący. Toteż najpierw raport co do skutków konfiskaty aut, a potem ewentualne złagodzenie przepisów to rozsądna decyzja, bo ostatnio w przypadku kierowców jest dużo pośpiechu. Są zmiany, a za chwilę zmiany w zmianach albo ich zapowiedzi.

Ledwo we wrześniu ubiegłego roku zostały przywrócone kursy, które umożliwiają dwa razy w roku redukcję 6 punktów na koncie kierowcy, a już słychać, że to ma się zmienić. Jeszcze jesienią lub na początku 2025 roku mają zostać wprowadzone przepisy, które uniemożliwią redukcję punktów za przekroczenie prędkości o więcej niż 30 km/h oraz wykroczenia wobec pieszych i rowerzystów. Chodzi tu o nieustępowanie pierwszeństwa przed przejściami dla pieszych oraz wyprzedzanie innych pojazdów ustępujących pierwszeństwa.

To nie koniec. Ministerstwo Infrastruktury chce rozszerzenia obowiązku zatrzymywania prawa jazdy na okres 3 miesięcy za kierowanie pojazdem z prędkością przekraczającą dopuszczalną na danym obszarze o więcej niż 50 km/h na drogach jednojezdniowych dwukierunkowych poza obszarem zabudowanym. Podobne przepisy już obowiązują, ale dotyczą tylko obszaru zabudowanego.
Idea jest słuszna, bo chodzi o poprawę bezpieczeństwa, ale czy równie niebezpieczna nie jest jazda na autostradzie z prędkością ponad 190 km/h, czyli o ponad 50 km więcej niż wolno? Albo ponad 170 km na drodze ekspresowej? W ubiegłym roku na autostradach zginęło 56 osób, a na drogach ekspresowych — 58.

Skoro chcemy piętnować piratów drogowych, to nie powinno być wyjątków, niezależnie od kategorii drogi. Bo za chwilę znowu będziemy poprawiali przepisy.

Andrzej Mielnicki