Członek polskiej ekipy młociarskiej interweniował w sprawie medalu dla Anity Włodarczyk

Anita Włodarczyk, trzykrotna mistrzyni olimpijska, zajęła czwarte miejsce w konkursie rzutu młotem na igrzyskach olimpijskich w Paryżu 2024. Przegrała brązowy medal o zaledwie cztery centymetry z Chinką Jie Zhao. Włodarczyk uzyskała odległość 74,23 m, podczas gdy Zhao rzuciła 74,27 m. Zacięta rywalizacja pomiędzy Polką a Chinką była jednym z głównych punktów emocji tego konkursu, jednak wyraźnie dominowały Kanadyjka Rogers (76,97 m) oraz Amerykanka Echikunwoke (75,48 m), które zdobyły odpowiednio złoto i srebro.

Rzut srebrnej medalistki wzbudził kontrowersje, ponieważ lider techniczny polskiej drużyny, Filip Moterski, zasugerował, że Amerykanka mogła nadepnąć na obrzeże koła, co powinno skutkować spaleniem rzutu. Po konkursie poprosił on sędziów o analizę wideo. Dlaczego? Sport.pl wyjaśniło, że gdyby rzut rzeczywiście został spalony, nie byłoby sprawiedliwe unieważnienie go po fakcie, ponieważ zawodniczka nie miałaby szansy na poprawienie się. Z drugiej strony, należałoby przyznać medal Chince oraz awansować Włodarczyk na trzecie miejsce, co zapewniłoby jej brązowy medal.

Sport. pl przypomina, że podobny precedens miał miejsce na Mistrzostwach Świata w 2019 roku, kiedy to po konkursie Wojciech Nowicki został przeniesiony z czwartego miejsca na trzecie.

Niestety dla polskiej zawodniczki, po dokładnej analizie wideo, sędziowie uznali rzut Amerykanki za prawidłowy. Moterski potwierdził, że nie było podstaw do spalania rzutu, co ostatecznie zamknęło dyskusję na temat możliwego przesunięcia Anity Włodarczyk na medalową pozycję.

Źródło: Sport.pl