Policja potwierdza. Ciała odnalezione w Jeziorze Mikołajskim to rodzice 4-letniej dziewczynki

2024-08-01 08:23:40(ost. akt: 2024-08-02 08:55:46)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: OSP Mikołajki

Dwie osoby, których ciała odnaleziono w Jeziorze Mikołajskim, to poszukiwani od wtorku rodzice czteroletniej dziewczynki - poinformowała prokuratura. Do tragedii doszło, gdy rodzina płynęła motorówką. Dziecku, które miało na sobie kapok, nic się stało.
— Na miejscu był członek rodziny tych osób, po wydobyciu ciał potwierdził tożsamość obojga. To poszukiwane od wtorku małżeństwo, rodzice czteroletniej dziewczynki — przekazał w środę (31 lipca) rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Olsztynie Daniel Brodowski.

Ciała dwojga poszukiwanych zostały zlokalizowane w środę na dnie jeziora przy pomocy sonaru i wydobyte przez nurka ze specjalistycznej strażackiej grupy ratownictwa wodnego. Jak podała policja, odnaleziono je na głębokości ok. 11 metrów.

Do tragicznego zdarzenia doszło we wtorek około południa w przesmyku łączącym jezioro Mikołajskie z Bełdanami i Śniardwami. Służby ratunkowe dostały zgłoszenie o trzech osobach znajdujących się w wodzie. Przepływający w pobliżu żeglarze wydobyli z wody czteroletnią dziewczynkę w kamizelce ratunkowej. Dziecko było przytomne. Zostało odwiezione do szpitala na obserwację, skąd odebrał je dziadek.

Zaraz po zdarzeniu wszczęto akcję ratunkowo-poszukiwawczą za dwiema dorosłymi osobami, które zniknęły pod wodą. Na jeziorze odnaleziono pustą łódkę motorową, którą płynęli. Policja podawała, że zaginieni to małżeństwo z woj. mazowieckiego, 32-letni mężczyzna i 30-letnia kobieta - rodzice czteroletniej dziewczynki.

Jak informował prezes MOPR Jarosław Sroka, dziecko, które miało na sobie kapok, wypadło z motorówki do wody. Rodzice próbowali mu pomóc.

— Najpierw wskoczył za nim ojciec, potem matka — mówił.

W poszukiwaniach brali udział policjanci, ratownicy MOPR, strażacy z sonarem i płetwonurkowie. W środę - do czasu zakończenia akcji - zamknięto dla żeglugi tę część jeziora, żeby przepływające w pobliżu jednostki nie tworzyły fal, które zakłócały pracę sonaru.

Szczegółowe okoliczności tragedii ma wyjaśnić śledztwo prowadzone przez Prokuraturę Rejonową w Mrągowie.

(PAP)