Katarzyna Stefańska z Marzęcic koło Nowego Miasta Lubawskiego sprzedaje chlebową pasję

2024-07-27 18:30:00(ost. akt: 2024-07-26 14:34:57)

Autor zdjęcia: Stanisław R. Ulatowski

Konkurencja na rynku chleba jest przeogromna. Piekarni w ostatnich latach lawinowo przybyło. Półki uginają się od bogatego asortymentu „chleba naszego powszedniego”, ale nie wszyscy dadzą się skusić na wypieki z przemysłowej piekarni. Katarzyna Stefańska z Marzęcic koło Nowego Miasta Lubawskiego do perfekcji opanowała sztukę pieczenia chleba i wokół „sprzedaje” swoją pasję.
— Moje hobby związane z pieczeniem domowego chleba rozpoczęło się dość prozaicznie. Podczas wizyty u koleżanki zobaczyłam zdjęcie bochenka chleba wypieczonego na zakwasie — opowiada pani Katarzyna. — Było to niespełna trzy lata temu. Wówczas moje dzieci, dziś czteroletnie bliźniaki, prawie wchodziły w etap rozszerzenia diety. Pomyślałam, że dobrze byłoby zacząć wypiekać domowy chleb. Moje postanowienie zaczęłam realizować i do dzisiaj nie kupuję sklepowego chleba. Trzymam się tego i gdzie tylko się da, „sprzedaję” moją pasję — dodaje mieszkanka Marzęcic.

Wypieczenie dobrego chleba zależy od doskonałego zakwasu.
Domowe chleby pani Katarzyny są pieczone na zakwasie, który w światku piekarzy uważany jest prawie za świętość. Nasza rozmówczyni jest podobnego zdania i twierdzi, że wypieczenie dobrego, domowego chleba zależy głównie od doskonałego zakwasu, który trzeba traktować jak własne dziecko.

— Zakwas trzeba regularnie karmić i zapewniać odpowiednie ciepełko. Potem już tylko mąka, woda, sól, wspomniany zakwas i pozostaje upieczenie chleba. Nie należy przejmować się zbytnio niepowodzeniami, tylko piec i piec do skutku — śmieje się pani Katarzyna.

Jakie rodzaje chleba wypieka mieszkanka Marzęcic?
Mówi, że lubi poeksperymentować i bochenki są z mąk mieszanych i jednorodnych. Głównie do wypieków używa mąki żytniej, pszennej, orkiszowej, która zawiera wartościowe witaminy i minerały, a także samopszy, która pochodzi z najstarszej odmiany pszenicy. Jest to mąka, która wręcz obfituje w witaminy, minerały oraz białko i pozytywnie wpływa na funkcjonowanie układu nerwowego, pokarmowego, a także ma zbawienny wpływ na krążenie.

Młyn z tradycjami gwarantuje dobrą mąkę do wypieków
— Mieszkając w Marzęcicach mam ten komfort, że zaledwie kilkanaście kilometrów dalej, w miejscowości Rynek, funkcjonuje rodzinny młyn prowadzony przez Zdzisława Przyborowskiego i stamtąd nabywam mąkę do wypieku swojskiego chleba. Właśnie Młyn w Rynku, bodajże z tradycjami sięgającymi czasów krzyżackich, daje mi gwarancję dobrej jakości mąki — mówi pasjonatka.
Prawie każdy bochenek, który wychodzi z piekarnika pani Katarzyny, jest nie tylko smaczny i pożywny, ale to prawdziwe dzieło sztuki zdobniczej.

— Uwielbiam bawić się w zdobienia. Układam na powierzchni bochenków przestrzenne wzory, robię fantazyjne nacięcia tradycyjną żyletką. Dość często wycinam szablony, przez które obsypuję chleby mąką bądź kakao. Kocham moją chlebową pasję i wszystkie moje wyroby fotografuję — dodaje.

Piecze bułeczki z rodzynkami, zwane żulikami
W rodzinnym domu pani Katarzyny wszyscy polubili jej swojski chleb i się nim na co dzień delektują. Ale nie samym chlebem człowiek żyje i z domowego piekarnika wychodzą także inne, słodkie smakołyki — ciasta, ciasteczka, bułeczki z rodzynkami o tureckim rodowodzie, zwane żulikami i pyszne pierniczki. Ze swoimi wypiekami mieszkanka Marzęcic nie zamyka się w czterech ścianach swojego domu. Kiedy zdobywała wiedzę i startowała ze swoją pasją, spróbowała swoich sił i przygotowała chleb na konkurs zorganizowany z okazji Festiwalu Chleba Ziemi Lubawskiej, który odbywał się w Muzeum Lokalnym w Łąkorzu koło Biskupca Pomorskiego. Wówczas jurorzy oceniający chleby, pod względem wyglądu, aromatu i smaku, nie mieli wątpliwości, komu przyznać pierwsze miejsce.

— Byłam wówczas mile zaskoczona i jednocześnie utwierdzona, że robię to dobrze. Postanowiłam wówczas skorzystać z innej okazji wystawienia chleba w kolejnym konkursie. Jadąc w ubiegłym roku na Jarmark Dominikański do Gdańska dowiedziałam się, że jest tam organizowany konkurs na najlepszy chleb. Zabrałam z domu bochenek prosto z naszej kuchni, który nie był przygotowany specjalnie na konkurs. Wielka była wówczas radość, bo w sporej konkurencji zdobyłam piąte miejsce. W tym roku też jedziemy na jarmark do Gdańska i przygotuję na konkurs chleb bardziej „profesjonalny” — śmieje się pani Katarzyna.

Marzy o kąciku z chlebowym piecem w rodzinnym domu
Nasza rozmówczyni podkreśla, że w chlebową pasję wkłada całe serducho i swoją wiedzą chętnie dzieli się z innymi.

— Nawet kiedy zdarzy się, że mam komuś za coś podziękować, to odwdzięczam się chlebem mojej roboty. Wiem, że każdy obdarowany jest w tej chwili przeszczęśliwy. Mieszkamy w nowym domu w Marzęcicach już cztery lata i przyznam, że moim marzeniem jest zbudowanie kącika z piecem chlebowym, gdzie mogłabym z jeszcze większym zaangażowaniem kontynuować moją chlebowa pasję. Liczę, że z pomocą małżonka uda się urzeczywistnić mój pomysł — podsumowuje Katarzyna Stefańska.

Stanisław R. Ulatowski