Co burmistrz Nidzicy Jacek Kosmala mówił o powstaniu kompostowni?

2024-08-08 19:00:00(ost. akt: 2024-08-08 19:11:51)

Autor zdjęcia: gotv

W czwartek, 8 sierpnia, mieszkańcy Nidzicy i okolicznych miejscowości licznie przybyli do ratusza na spotkanie dotyczące budowy kompostowni przy oczyszczalni ścieków i omówienia planów związanych z tym przedsięwzięciem.
Do poprowadzenia spotkania zostali wyznaczeni: Halina Piotrkowska - kierownik wydziału techniczno-inwestycyjnego Urzędu Miejskiego w Nidzicy oraz Artur Wojdowski - prezes Miejskich Wodociągów i Kanalizacji w Nidzicy,

— Z powodu obowiązków służbowych, wyjazdu do Warszawy pan burmistrz nie może uczestniczyć w dzisiejszym spotkaniu — powiedziała Halina Piotrkowska. Informacja spotkała się z niezadowoleniem przybyłych mieszkańców, którzy wnioskowali o zmianę terminu. Halina Piotrkowska zaznaczyła, że oczywiście przekaże burmistrzowi tę informację, jednocześnie zachęcając mieszkańców do pozostania na sali. — Rozwiejemy chociaż państwa wątpliwości — powiedziała.

Do tematu kompostowni wrócimy. Przypominamy, co na temat kompostowni mówił 2 tygodnie temu burmistrz Jacek Kosmala podczas rozmowy w studiu telewizyjnym Gazety Olsztyńskiej.



— Zacznijmy od gorącego w ostatnim czasie tematu, a mianowicie od farm fotowoltaicznych w gminie Nidzica. Wiem, że do urzędu wpływają wnioski od firm energetycznych, które chcą budować kolejne farmy fotowoltaiczne na terenie gminy. Z drugiej strony wpływają petycje, chociażby ta Łyńskiego Centrum Rozwoju AŁNA o zatrzymanie inwestycji polegających na budowie farm fotowoltaicznych w pobliżu Rezerwatu Źródeł Rzeki Łyny. Jestem ciekawa co Pan o tym myśli, czy te ziemie to dobre miejsca na farmy fotowoltaiczne a jeżeli nie czy gmina rzeczywiście posiada narzędzia, żeby tego typu inwestycje zablokować?
— Na czerwcowej sesji przyjęliśmy uchwałę o podjęciu działań w kierunku planu ogólnego, do czego obliguje nas ustawa, wobec tego wszystkie firmy energetyczne, które mają wstępne umowy z rolnikami złożyły wnioski o objęcie obszarów, na których chcą wybudować farmy fotowoltaiczne miejscowym planem. Czy mamy narzędzia do blokowania takich inwestycji? Takim narzędziem właśnie będzie ten plan. Moje stanowisko jest takie, że farmy fotowoltaiczne muszą gdzieś powstać, natomiast nie mogą utrudniać życia ludziom, ale też nie mogą niszczyć krajobrazu. Dlatego wspólnie z radnymi uzgodnimy, w których miejscach te farmy mogą być, a w których nie chcielibyśmy żeby były. Wyznaczymy tereny tak, żeby to zoptymalizować - by wilk był syty i owca cała.
Gorzej jest z wiatrakami. Obecnie buduje się dużo większe wiatraki niż wcześniej. Nie są to już jednostki o mocy dwóch megawatów, lecz sięgające nawet jedenastu megawatów. Wiele firm ma podpisane wstępne umowy z rolnikami. Paradoks polega na tym, że rolnicy posiadający słabe ziemie przechodzą na inny rodzaj zarabiania. Płody rolne nie zwrócą im kosztów produkcji przy niskich cenach i imporcie z Ukrainy. Natomiast w przypadku farm fotowoltaicznych, rolnicy mogą otrzymywać znaczne sumy, na przykład dwadzieścia pięć tysięcy złotych od hektara rocznie, bez ponoszenia dodatkowych nakładów, gdyż podatki są po stronie firm.
Pojawiały się pytania o utylizację farm fotowoltaicznych. Politechnika Gdańska opracowała już sposób ich utylizacji. Jest to pionierski recykling, w którym sto procent paneli jest rozbieranych i ponownie przetwarzanych. Temat jest gorący, bo nikt nie chciałby mieć farmy czy wiatraków koło domu, ale każdy chciałby mieć dostęp do energii. Państwo również dąży do powstawania jak największej liczby takich przedsięwzięć. Niektórzy mówią, że atom jest przyszłością, podczas gdy Niemcy odchodzą od energetyki jądrowej. Nie ma tu złotego środka. Jak powiedziałem na wstępie, te farmy muszą powstać, ale tak, aby nie przeszkadzały mieszkańcom, nie szkodziły przyrodzie, a rolnicy mogli zyskać dodatkowe dochody.

— Jednym z tematów, który był poruszany na ostatniej sesji rady miejskiej był wniosek, który również wpłynął do urzędu miejskiego a który dotyczył budowy kompostowni za oczyszczalnią ścieków. Na jakim etapie jest ta sprawa i jakich decyzji w tej kwestii mogą spodziewać się mieszkańcy?
— Jeśli chodzi o kompostownie to są dwa tematy. Pierwszy pojawił się w 2010 roku, kiedy była modernizowana oczyszczalnia i powstał projekt takiej kompostowni na terenie oczyszczalni.Ten projekt uważam za potrzebny z tego względu, że już w niedalekiej przyszłości, a w zasadzie w przyszłym roku, nie będzie można wywozić osadu z oczyszczalni na pola, tylko trzeba go zagospodarować i zutylizować. 500 zł od tony są to niezwykle ogromne koszty. Słyszeliśmy kilka dni temu, że sejm chce z powrotem przywrócić ustalanie ceny wody i za ścieki radom gminy. W przypadku gdybyśmy musieli utylizować te osady, woda musiałaby pójść przynajmniej 30% w górę. W momencie kiedy te osady zagospodarujemy na terenie oczyszczalni, co polega na wymieszaniu ze słomą, trawą, liśćmi, gałęziami, ze zrębkami i powstaje z tego nawóz ogrodniczy, wówczas tych kosztów nie mamy, a wręcz możemy mieć mały zysk. Oczywiście zysk byłby przeznaczony w 100% na płacę dla pracowników tej spółki, bo nie zarabiają za dużo i mamy wyrzuty sumienia, że nie możemy im tej płacy podnieść ze względu na taryfy jakie mamy na wodę i ścieki. To jest niewielka inwestycja i ten mały system działałby wyłącznie na terenie oczyszczalni ścieków.
Drugi temat to jest złożony wniosek przez właściciela gruntów, który chciał pobudować większą kompostownię. Mieliśmy spotkanie z radnymi, sołtysami miejscowości przyległych, był inwestor, był też projektant, który wytłumaczył, że to są zamknięte bioreaktory - komory, w których przetwarza się również ten osad. Społeczeństwo spodziewa się, że będą przywożone duże ilości odpadów z masarni i z mleczarni. To jest nieprawdą, tam nie mogą przyjechać takie odpady, zabraniają tego przepisy, natomiast mogą przyjechać osady z oczyszczalni tych obiektów. Niemniej na pewno to nie pachnie, o co mieszkańcy mają obawy. Natomiast ten temat chyba jest już zamknięty w związku z tym, że marszałek wydał negatywną decyzję na temat możliwości przyjmowania tego rodzaju odpadów, więc inwestor chyba będzie musiał poszukać innego miejsca.

— Od wielu lat trwają rozmowy o budowie obwodnicy Nidzicy, właściwie 2 obwodnic - północnej i południowej. Czy coś w tym temacie ruszyło bądź ruszy w najbliższym czasie?
— Myślę że mieszkańcy odetchną już w przyszłym roku. Zarząd Dróg Wojewódzkich będzie budował dwie obwodnice. Obwodnica Południowa ma już pełną dokumentację, w zasadzie jest chyba na końcówce rozstrzygnięcie przetargu. Na ostatnim spotkaniu dyrektor ZDW powiedział, że bardzo by chciał jeszcze tego lata podpisać umowę z wykonawcą. Nie ma tam obiektów mostowych, wobec tego budowa będzie na pewno w krótkim terminie, i myślę że końcówka 2025, może początek 2026 roku i wszystkie ciężarowe samochody z trasy 604 - to jest Wielbark pojadą obwodnicą Nidzicy. Dodatkowo przy tej obwodnicy na pewno powstaną kolejne tereny inwestycyjne, gdzie przedsiębiorcy będą widzieli możliwość zarabiania. Jeżeli chodzi o drugą obwodnicę, północą, to toczą się jeszcze sprawy. Ona będzie budowana nieco później, z kolei jej przebieg to droga 545 w kierunku Jedwabna od miejscowości Nibork Drugi do węzła północnego, ale ZDW nie wycofuje się, także mamy nadzieję, że pewnie rok, może półtora roku później, ale też powstanie. Wówczas cały tabor ciężarowy nie będzie już przejeżdżał przez Nidzicę.

— Jakich inwestycji mogą spodziewać się w najbliższych latach mieszkańcy Nidzicy?
— Na flipcharcie, który znajduje się w moim gabinecie wypisane są wszystkie inwestycje i jest to bardzo ambitny plan. Zarząd Dróg Wojewódzkich chce, aby miasto Nidzica było przykładowym miastem w województwie warmińsko-mazurskim odnośnie ścieżek rowerowych. 2 sierpnia odbędzie się podpisanie umowy na pierwsze dwa odcinki, następnie mamy złożyć wnioski o budowę kolejnych ścieżek rowerowych. Dwa planowane odcinki to Nidzica na Napiwodę, wzdłuż drogi wojewódzkiej, który jest szczególnie niebezpieczny z powodu częstych wypadków, oraz trasa Robaczewo przez Grzegórzki do miejscowości Módłki, a także kilometr dalej do Zdrojek. Wójt Janowa złoży wniosek o ścieżkę od Zdrojka do Wickowa. Naszym zadaniem jest projektowanie, natomiast Zarząd Dróg Wojewódzkich zajmie się budową.
Mamy również projekty na sieć ścieżek turystycznych oraz dojazdowych do pracy. Jeśli dojdzie do realizacji, chcielibyśmy zbudować ścieżkę rowerową od Napiwody do jeziora Omulew, biegnącą pasem ogniowym – tańszą, ale niezwykle potrzebną dla mieszkańców Nidzicy. Planujemy także ścieżkę rowerową do jeziora Szkotowo wspólnie z wójtem gminy Kozłowo. Projekt jest już pod patronatem starosty, co zwiększa szanse na realizację.
Będziemy również kontynuować współpracę z powiatem w zakresie budowy dróg powiatowych, co dobrze układało się w poprzedniej kadencji, mam nadzieję, że w tej nie będzie gorzej. Gmina Nidzica składa wniosek o remont drogi do Bartoszek oraz budowę dróg w tej miejscowości. Problem stanowi zalany asfalt, który nie jest w pasie drogowym, więc będzie trzeba go przenieść. Planujemy także remonty ulic Żeromskiego, Moniuszki, Rzemieślniczej, Bystrej i Grunwaldzkiej, które są ważne dla mieszkańców.
Kontynuujemy inwestycje w sieci wodociągowo-kanalizacyjne, zaczynając od stacji uzdatniania w Załuskach. Woda jest kluczowa, więc chcemy zapewnić mieszkańcom dostęp do zdrowej wody na wypadek sytuacji awaryjnych. Planujemy także sieci kanalizacyjne w Rączkach, Frąknowie, Szerokopasiu oraz dokończenie w Wiknie i Jabłonce. Rozważamy także budowę małych oczyszczalni dla mniejszych miejscowości, jeśli pojawią się odpowiednie środki.
W zakresie edukacji, budujemy salę gimnastyczną przy szkole nr 1. Aktualnie trwają prace nad fundamentami, a do końca roku planujemy zakończyć stan surowy. Do połowy przyszłego roku sala będzie gotowa, stając się jedną z najpiękniejszych w województwie. Posiadamy także projekt obiektu lekkoatletycznego przy szkole nr 3, ale realizacja zależy od dostępnych funduszy.

— Panie burmistrzu, jeżeli nic w prawie się nie zmieni, to ostatnia kadencja, w której może pan pełnić funkcję burmistrza. Jaki ma Pan plan na swoją przyszłość?
— Już kiedyś lekko wspomniałem, że to będzie moja ostatnia kadencja, później musiałem się z tego wycofać. Obecnie rzeczywiście prawo nie pozwala mi pełnić czwartej kadencji. Nie wiemy, czy te przepisy się zmienią. Od wielu lat myślę o starcie do parlamentu, do izby niższej, do Sejmu. W tej chwili nie wiem jeszcze, z jakiej partii, bo jestem osobą bezpartyjną. Chciałbym, żeby na scenie politycznej pojawiła się partia, która będzie bliska moim ideałom. Chciałbym startować do Sejmu, czuję się przygotowany do tego i nie byłbym osobą, która głosuje bez przekonania o słuszności decyzji. Jestem pewien, że byłbym pracowitym posłem.
Ziemia nidzicka potrzebuje posła. Widzimy, jak inne regiony, najbliższe Działdowo, skorzystały z posiadania swojego posła. My również potrzebujemy kogoś, kto będzie reprezentował nasze społeczeństwo. Pochodzę z rodziny robotniczej, ciężko pracowałem zarówno fizycznie, jak i w innych dziedzinach, więc mam pełny przekrój doświadczeń społecznych. Nie jestem ideowcem. Myślę, że społeczeństwo nidzickie nie wstydziłoby się takiej osoby jak ja, która by ich reprezentowała. Takie są moje plany na przyszłość.