Moim zdaniem: wstrząsnąć może nimi tylko strach

2024-07-11 14:54:39(ost. akt: 2024-07-16 09:19:57)

Autor zdjęcia: Pixabay

Dziennie Rosjanie tracą ponad 1000 swoich żołnierzy, zabitych i rannych. W normalnych krajach budzi to przerażenie, ale nie w Rosji. Tam cena ludzkiego życia jest niska, a stratę najbliższych ma osłodzić „trumienne”. Swojego czasu rosyjska telewizja pokazała „szczęśliwych” rodziców, którzy za „trumienne” kupili sobie białą ładę, bo o takim aucie marzył ich poległy na wojnie syn.

Zabici na wojnie nie budzą emocji w Moskwie czy Petersburgu, bo są nimi ludzie z nizin i z rosyjskiej, zauralskiej, azjatyckiej prowincji. I dopóki nie zaczną ginąć mieszkańcy wielkich rosyjskich miast, to się nie zmieni. Jeżeli ktoś liczy na obudzenie rosyjskich sumień, to będzie na to czekał do końca świata. Pojedyncze przypadki nic nie zmieniają. Tak jak czyn rosyjskiego pilota, który po niedawnym rosyjskim ataku na szpital dziecięcy Ochmatdyt w Kijowie skontaktował się z ukraińskim wywiadem wojskowym i przekazał dane, które pomogły zidentyfikować 30 dowódców z rosyjskiej dywizji ciężkich bombowców. To niestety wyjątek potwierdzający wspomnianą regułę.

Szeroko pojęte rosyjskie elity mogą oczywiście skutecznie obalić Putina, ale obudzić je może tylko strach o własne bezpieczeństwo.

A swoją drogą użyta do ataku na szpital rakieta X-101 (jedna z najnowocześniejszych rosyjskich broni) nie powstałaby bez zachodnich technologii, mieści bowiem w sobie aż 50 „zachodnich” elementów. Z pewną przesadą można powiedzieć, że zabija dzięki rosyjskim materiałom wybuchowym, ale już lata dzięki europejskiej i amerykańskiej myśli.

Patrząc na to wszystko, to jednak trochę dziwne, że Ukraina nadal nie może atakować wszystkich militarnych celów w Rosji bronią, którą dostała od krajów NATO.

Igor Hrywna