Francja: lewica wygrywa wybory, ale nie ma większości bezwzględnej
2024-07-08 07:30:02(ost. akt: 2024-07-08 01:38:45)
Sojusz partii lewicowych Nowy Front Ludowy (NFP) wygrał w niedzielę II turę wyborów parlamentarnych we Francji, nie uzyskując jednak większości bezwzględnej - wynika z sondaży exit poll. Premier Gabriel Attal zapowiedział, że złoży w poniedziałek rezygnację na ręce prezydenta Emmanuela Macrona.
Według wstępnych szacunków lewica zdobyła od 181 do 215 głosów w 577-osobowej izbie. Na drugim miejscu według prognoz podanych przez telewizję TF1 jest obóz polityczny Macrona, który może liczyć na 150-180 mandatów. Skrajnie prawicowe Zjednoczenie Narodowe zgodnie z tymi prognozami otrzymało 120-150 miejsc w parlamencie.
Oznacza to, że żadna partia nie uzyskała większości bezwzględnej, wynoszącej 289 miejsc. W takim wypadku różne obozy polityczne mogą porozumieć się w sprawie utworzenia większości. Prezydent powinien w zasadzie mianować premiera z tej koalicji.
Premier Attal zapowiedział już w niedzielę, że w poniedziałek złoży rezygnację na ręce prezydenta.
„Dziś ugrupowanie polityczne, które reprezentowałem w tej kampanii, nie ma większości, więc jutro rano złożę rezygnację na ręce prezydenta” – powiedział Attal, który obronił mandat posła do Zgromadzenia Narodowego. „Mamy trzy razy więcej posłów niż szacowano na początku tej kampanii” – zaznaczył polityk. „Dzięki naszej determinacji i sile naszych wartości, skrajności nie mogą kierować żadną większością absolutną (w parlamencie)” – dodał.
Od razu po ogłoszeniu sondażowych wyników szef skrajnie lewicowej Francji Nieujarzmionej (LFI) Jean-Luc Melenchon wezwał prezydenta do powierzenia lewicy misji utworzenia rządu, odrzucając możliwość porozumienia z Macronem.
Ministrowie z obozu prezydenckiego twierdzą z kolei, że nikt nie może czuć się zwycięzcą wyborów, a lider Melenchon nie może rządzić krajem. Szef MSW Gerald Darmanin podkreślił, że jego obóz jest gotów do „bliższej niż do tej pory współpracy” z republikańską prawicą.
Po ogłoszeniu wstępnych wyników zwolennicy lewicy świętowali na paryskim placu Stalingradzkim i placu Republiki zwycięstwo nad skrajną prawicą i obozem prezydenckim.
Przewodnicząca prawicowego Zjednoczenia Narodowego (RN) Marine Le Pen zadeklarowała w niedzielę wieczorem, że słabszy od prognozowanego wynik w drugiej turze wyborów parlamentarnych oznacza tylko „odroczenie” sukcesu jej ugrupowania. „Gdyby nie zostało zawarte to nienaturalne porozumienie między Macronem a skrajną lewicą, RN miałoby absolutną większość” – stwierdziła, oceniając, że obecna sytuacja jest „nie do utrzymania”.
„Francja stoi w obliczu niepewności, która może wstrząsnąć rynkami i gospodarką, drugą co do wielkości w Unii Europejskiej, a także rzucić cień politycznej niestabilności na igrzyska olimpijskie w Paryżu, które rozpoczną się za niecałe trzy tygodnie” – zauważa agencja Associated Press (AP).
Prezydent Macron nie jest związany konkretnym terminem w kwestii wyboru premiera. Znana jest na razie tylko jedna konkretna data: nowy parlament zbierze się 18 lipca.
red./PAP
bm
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez