Jedni się cieszą, drudzy trochę mniej

2024-07-07 18:00:59(ost. akt: 2024-07-05 15:49:53)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Od 1 lipca płaca minimalna w Polsce wzrosła do 4300 zł brutto. To druga w tym roku podwyżka minimalnego wynagrodzenia, które dostaje ponad 3 mln pracowników. Ich wzrost płacy na pewno cieszy, ale niekoniecznie już ich szefów.
Po raz drugi w tym roku wzrosła płaca minimalna, a wraz z nią stawka godzinowa. Od 1 lipca minimalne wynagrodzenie nad Wisłą wynosi już 4300 zł brutto, a stawka godzinowa – 28,10 zł.

Dlaczego znowu rośnie minimalne wynagrodzenie? To skutek wciąż wysokiej inflacji. Otóż jeśli prognozowany na następny rok wskaźnik cen towarów i usług wynosi co najmniej 105 proc., to ustala się dwa terminy zmiany wysokości minimalnego wynagrodzenia: od 1 stycznia i od 1 lipca.

Od 1 stycznia 2024 r. płaca minimalna wzrosła z 3600 zł w 2023 roku do 4242 zł, a teraz do 4300 zł. To oznacza niemal 20-procentowy wzrost, co oczywiście cieszy ponad 3 mln osób, które pracują za minimalne wynagrodzenie, ale budzi też obawy. Podnosząc płacę minimalną, trzeba mieć w tyle głowy, że każdy kij ma dwa końce. Tak jest też z minimalnym wynagrodzeniem.

Nic dziwnego, że niedawna zapowiedź minister rodziny, pracy i polityki społecznej wprowadzenia płacy minimalnej na poziomie aż 60 proc. przeciętnego wynagrodzenia wywołała ferment w biznesie. Bo trzeci rok z rzędu wynagrodzenie minimalne rosłoby o przeszło 20 proc. Nic dziwnego, że tę zapowiedź pani minister zdementował premier Donald Tusk.

Jaka minimalna w 2025 roku?

Ostatecznie rząd wyszedł z propozycją zwiększenia pensji minimalnej od 1 stycznia 2025 roku do 4626 zł brutto. W stosunku do obowiązującej od 1 lipca kwoty 4300 zł minimalna płaca wzrosłaby o 326 zł, czyli ok. 7,6 proc. To oznacza, że płaca minimalna w Polsce byłaby na poziomie ok. 53 proc. przeciętnego wynagrodzenia, co jest jednym z najwyższych poziomów w Europie.

Propozycją rządu zajmie się 15 lipca Rada Dialogu Społecznego. W przypadku gdy Rada nie uzgodni jej wysokości w ustawowym terminie, to wysokość minimalnego wynagrodzenia ustala rząd w drodze rozporządzenia.

Płaca minimalna to anachronizm

Przedsiębiorcy nie kwestionują, że płaca minimalna ma rosnąć, ale ich największe obawy budzi tempo wzrostu płacy. A w Polsce płaca minimalna rośnie bardzo dynamicznie, bo w okresie 2018-2023 wzrosła łącznie o 71,4 proc.

— Płaca minimalna, a przynajmniej sposób jej ustalania to anachronizm; najlepiej byłoby, aby to regulował rynek, a nie urzędnicy, narzucając odgórnie — mówi Wiesław Łubiński, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców Warmii i Mazur. — Wzrost płacy minimalnej może spowodować wzrost inflacji, jak też zwolnienia pracowników z powodu rosnących kosztów pracy.

Podwyżka płacy minimalnej oznacza wzrost wpływów do budżetu państwa, bo wyższe będą składki na ubezpieczenia społeczne i PIT liczone od najniższej krajowej. I to jest kilkanaście miliardów złotych. Jednak duża podwyżka płacy może spowodować kłopoty wielu firm w mniejszych miejscowościach, słabszych gospodarczo regionach. Może przyczynić się do poszerzenia szarej strefy, bo część wynagrodzenia będzie wypłacana z ręki do ręki. Dla przedsiębiorców wzrost płacy minimalnej oznacza też większe wydatki na pensje nie tylko pracowników najmniej zarabiających, ale też innych zatrudnionych, chcąc zachować pewną równowagę w siatce wynagrodzeń.

Rzecznik ostrzega

Adam Abramowicz, rzecznik małych i średnich przedsiębiorców, przestrzega, że szybkie tempo wzrostu minimalnej płacy w stosunku do wzrostu produktywności ma szereg negatywnych skutków dla gospodarki.

— Najbardziej oczywistym jest likwidacja tysięcy firm lub ucieczka w szarą strefę — zauważa rzecznik w swoim komentarzu. — Zbyt wysoki w stosunku do średniego wynagrodzenia poziom pensji minimalnej skutkuje, zwłaszcza w uboższych regionach kraju, redukcjami zatrudnienia. W ten sposób ci, którzy mieliby być beneficjentami podwyżek, w ostatecznym rozrachunku stają się często ich ofiarami. Innym z negatywnych skutków ubocznych jest migracja pracowników z małych miejscowości do dużych miast, gdyż to właśnie w mniejszych ośrodkach najszybciej znikają miejsca pracy.

Kolejną z negatywnych konsekwencji jest spłaszczenie płac. Zarobki osób pracujących na mniej odpowiedzialnych stanowiskach zbliżają się do zarobków tych, którzy ponoszą większą odpowiedzialność. W ten sposób podcina się motywację do pracy i podnoszenia kwalifikacji.

Zdaniem rzecznika wzrost pensji minimalnej o prawie dwukrotność przewidywanego wzrostu inflacji (4,1 proc. w 2025 roku) to droga donikąd.

— Stracą w ten sposób nie tylko pracodawcy, ale ostatecznie także pracownicy jako konsumenci, bo wzrost kosztów pracy musi być przerzucony na wzrost cen — przestrzega Adam Abramowicz.

Andrzej Mielnicki