Lenie żyją krócej. W życiu Wojciecha Ciesielskiego nie ma na to miejsca

2024-06-29 19:00:00(ost. akt: 2024-06-29 21:21:00)

Autor zdjęcia: ECS

Każdego dnia, o świcie, Wojciech Ciesielski już jest na nogach. Wysoki, szczupły, z siwą głową, zawsze uśmiechnięty — jest znany mieszkańcom Olsztyna. Z energią, która mogłaby zawstydzić niejednego młodzieńca, niezmiennie zamaszystym krokiem przemierza ulice miasta.
Dzień Wojciecha Ciesielskiego rozpoczyna się od rytuału, który dodaje mu energii na cały dzień: porannej kawy i przeglądania prasy, gdzie śledzi najnowsze wydarzenia.

— Poranek to mój czas na planowanie. Uwielbiam to uczucie, kiedy dzień jeszcze się nie zaczął, a ja już mogę zdecydować, co chcę z nim zrobić — mówi z zadowoleniem.

Nieustające zaangażowanie

Mimo że ma 73 lata i przeszło od dekady jest na emeryturze, olsztynianin nie przestaje być aktywny. Jego bogate doświadczenie jako historyk, działacz Solidarności i były pracownik naukowy sprawia, że jest cenionym uczestnikiem wielu wydarzeń o charakterze patriotycznym. Aktywnie bierze udział w spotkaniach kombatantów związanych z podziemiem antykomunistycznym.

Sam doznał wielu krzywd. W grudniu 1981 roku internowany i osadzony w więzieniu w Iławie, potem w Kwidzyniu. W jego historii przejawia się cała groza stanu wojennego i piętna, jakie wywarł na życiu wielu ludzi.

— Był taki moment, który bardzo mnie zmienił, kiedy zostałem aresztowany w nocy 13 grudnia i z lufą karabinu pod brodą wieźli mnie w okolicy cmentarza. W duchu żegnałem się z życiem — wspomina.

Wykładowca uczelniany i historyk z zawodu był wielokrotnie przesłuchiwany, zwolniony z pracy, w latach 1984-1986 pracował jako ślusarz rzemieślnik w wytwórni kapsli. Zasłynął w podziemiu jako skuteczny kolporter nielegalnych wydawnictw, m.in. „Rezonansu”, „Solidarności. Pisma Regionu Warmińsko-Mazurskiego”, „Woli”, znaczków poczt podziemnych, kaset audio i ulotek.
Wojciech Ciesielski w latach 1987-1989 był rozpracowywany przez służby bezpieczeństwa. Akcji nadano im krypt. Historyk. Potem za swoje poświęcenie został wyróżniony odznaką Zasłużony Działacz Kultury (2000), odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski (2010). W uznaniu zasług został uhonorowany przez IPN mianem Świadka Historii.

— To z tamtych czasów tworzenia pierwszej Solidarności, więzienia, a potem działań w podziemiu solidarnościowym zostało mi zamiłowanie do archiwizowania wszystkiego co wpadnie mi w ręce — mówi nam Wojciech Ciesielski. To jednak nie jest jedyne zamiłowanie rozwijane na emeryturze przez naszego rozmówcę.

Fot. IPN

Pasja, która nie zna granic

Fotografia jest dla Wojciecha Ciesielskiego nie tylko hobby, ale również formą dokumentowania rzeczywistości. Jego zdjęcia, pełne głębi i emocji, często stanowią element wystaw oraz publikacji, w których stara się zatrzymać chwilę dla kolejnych pokoleń. — Każde zdjęcie opowiada historię. Przez lata nauczyłem się uchwycić te najbardziej ulotne momenty, które razem tworzą naszą wspólną historię — mówi.

Każdy wieczór bohater Solidarności poświęca na rozwój osobisty i pasje. Czyta książki, słucha muzyki jazzowej, a także przegląda archiwa fotograficzne. — Czytanie to dla mnie okno na świat, sposób na zrozumienie świata. Jazz zaś pozwala mi odpocząć, przemyśleć dni — stwierdza.

Senior z Olsztyna spędza wieczory na organizacji swojego bogatego archiwum. Dokumentuje swoje doświadczenia i przygotowuje materiały, które mogą służyć przyszłym pokoleniom. Przegląda dokumenty i fotografie, które są świadectwem jego życia oraz ważnych momentów w historii Polski. Część z nich już przekazał do Archiwum Państwowego. Codzienne porządkowanie zbioru jest okazją do wspomnień.

— W każdym z nas drzemie siła, którą można wydobyć poprzez ciągłą aktywność. Lenistwo skraca życie, a działanie je przedłuża — mówi z przekonaniem.

Z kamerą przez Polskę

O tym, że Wojciech Ciesielski nigdy nie potrafił usiedzieć na miejscu, świadczy jego kolejna pasja — filmowanie. Jak sam wspomina, zaczęło się w latach 80., kiedy korzystając z dostępu do profesjonalnego sprzętu filmowego, rozpoczął swoją przygodę z dokumentowaniem ważnych wydarzeń lokalnych i ogólnokrajowych. Jako operator kamery uczestniczył nawet w filmie dokumentującym życie aktora, który miał szczególną sympatię do psów. Wspomina, że reżyser z Krakowa, Paweł Zapędowski, zdecydował się ograniczyć ekipę na rzecz lokalnych talentów, co dało naszemu bohaterowi szansę na pokazanie swoich umiejętności.

Efekt końcowy okazał się być bardzo zadowalający zarówno dla reżysera, jak i dla samego Wojciecha, co potwierdza wartość jego umiejętności za kamerą. Oprócz tego, Wojciech Ciesielski podróżował po Polsce, filmując religijne procesje i lokalne uroczystości, czym zyskał reputację "żywej encyklopedii" Warmii.

O swojej pracy z kamerą Wojciech Ciesielski wspomina: Przecież rok wędrowałem z kamerą, nie moją, za obrazem jasnogórskim. To był 1987 rok, kiedy obraz peregrynował po diecezji warmińskiej. Byłem praktycznie w każdym dekanacie. Robiłem dziesiątki, setki godzin filmów. Czasami stałem z kamerą o 6 rano, a wychodziłem w nocy. To było dzień w dzień przez cały rok.

Trzeba działać

W codziennym życiu Wojciecha Ciesielskiego nie ma miejsca na lenistwo. Jego dewiza, którą często powtarza z przekonaniem: "Leniwi żyją krótko, a umarł zdrowy lepiej brzmi," stała się jego osobistym przepisem na zachowanie energii mimo wielu chorób i operacji, które przeszedł w ostatnich latach. Stale podkreśla, jak ważne jest, aby nie poddawać się marazmowi.

— Zawsze mówię wszystkim, wstajesz, to zawsze mów, że jest piękny dzień. Nawet, jak leje jak z cebra. Jak nie masz co robić, to znajdź sobie pasję — radzi z przekonaniem.

Człowiek legenda nadal potrafi zadziwiać. Ma też kilka innych kluczowych wskazówek, które sam stosuje. To aktywność każdego dnia, stałe rozwijanie swoich zainteresowań i społeczna aktywność.

— Uczestniczę w spotkaniach, koncertach, jestem częścią wspólnoty — mówi. — Trzeba też pamiętać, że każdy jest jakiś. I trzeba szanować jeden drugiego — dodaje olsztyński świadek historii.

Stanisław Kryściński