Podprogowy atak Rosji na granice Zachodu

2024-06-16 11:30:49(ost. akt: 2024-06-16 11:32:20)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Śmierć polskiego żołnierza Mateusza Sitka na granicy jest elementem szerszego obrazu. Rosja i jej sojusznicy prowadzą atak hybrydowy na Zachód, który trwa już od co najmniej dekady. Chociaż jest to agresja zbrojna, jej podprogowy charakter sprawia, że trudno ją udowodnić. To nowa forma terroryzmu, używana przez słabsze państwa.
Ostatnio atak hybrydowy Rosji na Zachód znacznie się nasila. Niektórzy analitycy widzą w tym preludium do większej wojny, inni sugerują, że to przygotowania do negocjacji o nowym porządku świata, z obawą o powtórkę z resetu.

W ostatnich tygodniach, oprócz śmierci polskiego żołnierza i nasilenia ataków hybrydowych migrantów na granicę Polski, najprawdopodobniej przygotowywanych przez białoruskie KGB i rosyjskie służby, doszło także do usuwania boi na granicznej rzece z Estonią przez Rosjan. Podobny atak hybrydowy z udziałem migrantów ma miejsce na granicy z Finlandią.

W Polsce i innych krajach europejskich zatrzymuje się osoby podejrzane o sabotaż na rzecz Rosji. Mówi się o planowanych podpaleniach i zamachach nie tylko na obiekty wojskowe, ale również cywilne. Niemieckie i francuskie służby przygotowują się na wszelkie scenariusze, nawet najgorsze, podczas Euro 2024 oraz letnich igrzysk olimpijskich w Paryżu. Sam prezydent Francji, Emmanuel Macron, tajemniczo stwierdził, że igrzyska są zagrożone przez Rosję. Jednocześnie reżimy Putina i Łukaszenki głośno ogłaszają ćwiczenia z użyciem broni jądrowej, co także jest elementem nacisku. Wszystko to dzieje się podczas największych manewrów NATO od zakończenia zimnej wojny – Steadfast Defender. Putin i Łukaszenka starają się zademonstrować, że mogą realnie zagrażać granicom Europy, próbując zastraszyć opinię publiczną i naciskać na negocjacje pokojowe na warunkach Moskwy, zwłaszcza w kontekście wyborów do Parlamentu Europejskiego i nowej polityki UE.

Moskwa testuje, jak NATO zareaguje na taki atak. Wnioski dla Zachodu są niepokojące. Choć istnieje gotowość do odparcia pełnoskalowego ataku, brakuje planów na agresję hybrydową. Świadczy o tym kłótnia między polskimi politykami po śmierci Mateusza Sitka. Spór dotyczy tego, jak powinni bronić się mundurowi: strzelać czy odstraszać? Potrzebne są szczegółowe procedury na poziomie NATO. Budowanie umocnień na granicy wschodniej to działania reaktywne. Zgoda na niszczenie celów wewnątrz Rosji i dostarczanie Ukrainie rakiet dalekiego zasięgu oraz samolotów F-16 i Mirage, są odpowiedzią na agresję Kremla. Podobnie należy traktować zapowiedzi wysłania wojsk na Ukrainę przez Macrona. Nawet jeśli nie zobaczymy ich na froncie, to jest to postawa, która zmusza Kreml do wahania. Bez tego stanowiska sytuacja byłaby o wiele gorsza. Kraje bałtyckie obawiają się szantażu atomowego Putina.

Najgorsze jest to, że Putin i Łukaszenka nie zaprzestaną nękania Zachodu. Wojna hybrydowa będzie się zaostrzać. Musimy być gotowi na akcje dużego kalibru, wymierzone w gospodarkę i stabilność Europy. Euro 2024 i igrzyska będą idealną okazją do przeprowadzenia sabotażu. Nie zapominajmy o innych partnerach Putina. Korea Północna nasila ataki hybrydowe na Koreę Południową, Iran prowokuje Izrael, a na Bałkanach prezydent bośniackich Serbów Milorad Dodik regularnie odwiedza Rosję, ogłaszając chęć wystąpienia z Bośni i Hercegowiny. Prezydent Serbii grozi atakiem na Kosowo. Chiny prowadzą agresywne ćwiczenia wokół Tajwanu, nie ukrywając planów zajęcia wyspy. To wszystko ma przekonać wolny świat, że współczesna oś zła jest gotowa na wszystko i trzeba przystać na jej warunki, by uniknąć eskalacji.

Celem agresorów jest wygranie wojny bez jednego wystrzału. Niestety, hybrydowe akcje mogą się powieść, wprowadzając niepokój i panikę w zachodnich społeczeństwach, dlatego musimy je szybko ukrócić. Nie można polegać tylko na wysiłku Ukraińców. Dlaczego Łukaszenka wciąż jest obłożony mniejszymi sankcjami niż Putin? Dlaczego handel UE z Białorusią kwitnie? Należy dobrać się do interesów białoruskiego dyktatora. Jak powiedział Paweł Łatuszka, Łukaszenka śmieje się zachodnim politykom w twarz.

źródło: niezalezna.pl