Ten spacer po Lidzbarku Warmińskim można przepisać na receptę

2024-06-02 08:00:00(ost. akt: 2024-05-31 14:42:55)

Autor zdjęcia: Ewa Lubińska

— Często spaceruję po lesie, ale to było coś zupełnie innego — mówi Danuta, jedna z uczestniczek pierwszego w Lidzbarku Warmińskim spaceru terapeutycznego, nazywanego też „kąpielą leśną”. Takie spacery amerykańscy terapeuci zapisują na receptę.
— Spacer terapeutyczny to doświadczanie korzyści płynących z obcowania z lasem: drzewami, śpiewem ptaków, zapachami. Stosujemy uważność. Wszystko to ma na celu zwiększenie harmonii w naszym ciele i umyśle, wyostrzenie zmysłów i relaks — wyjaśnia lidzbarczanka Mirosława Fesnak-Gajocha.

Dla niej autorytetem w tej dziedzinie jest dr Katarzyna Simonienko. — To doktor nauk medycznych, psychiatra i certyfikowany przewodnik kąpieli leśnych — mówi Mirosława i dodaje, że lekarka, tak jak terapeuci i psychiatrzy w USA, terapię lasem przepisuje na receptę.

— Mam jej książki i chciałabym wziąć udział w jej warsztatach, co wcale nie jest takie proste, bo chętnych jest wielu, więc trzeba się zapisywać kilka miesięcy wcześniej. Lidzbarczanka nie czeka na warsztat u dr Simonienko bezczynnie. Napisała między innymi program lasoterapii na ścieżki Doliny Symsarny w Lidzbarku Warmińskim, który pretenduje do miana uzdrowiska i zapewne niedługo nim zostanie.

Mirosława Gajocha, pisząc swój program, posiłkowała się między innymi opracowaniami dr Katarzyny Simonienko. Ze wsparciem nowo powstałego Stowarzyszenia „Kocham Warmię” właśnie zorganizowała pierwszy spacer terapeutyczny we wspomnianym, bardzo malowniczym, parku doliny rzeki Symsarny.

Grupa korzystających z takiego spaceru nie może być zbyt liczna. Organizatorzy zdecydowali, że będzie to maksymalnie 10 osób. Mirosława Gajocha była więc jedenasta.

Uczestnicy spotkali się pod wielką, bo stumetrową, Tężnią Warmińską w strefie uzdrowiskowej Lidzbarka Warmińskiego 11 maja przed południem. Stamtąd wyruszyli na tę szczególną wędrówkę, którą zakończyli przy Żabim Stawie.
— Często spaceruję po lesie, bo to bardzo lubię. Takie wędrówki sprawiają, że wypoczywam, nabieram sił, ale ten spacer to było coś zupełnie innego — mówi Danuta, która zdecydowała się wziąć udział w inicjatywie rodzącego się w mieście stowarzyszenia. — Mieliśmy postoje, podczas których wykonywaliśmy różne zadania i chwile refleksji. Podobało mi się.

Spacer terapeutyczny podobał się też Renacie.
— Lubię las, ale sama boję się po nim chodzić — mówi. — Z drugiej strony, kiedy się idzie na spacer z kimś, to się w zasadzie cały czas rozmawia i nie korzysta się z tego, czym nas las może obdarzyć. Teraz było inaczej. Poszliśmy całą grupą, więc czułam się bezpiecznie, ale nie rozmawialiśmy i były momenty, kiedy oddalaliśmy się od siebie, żeby wykonać zadanie i pomyśleć nad pytaniami, które zadała nam Mirka. To bardzo ciekawe doświadczenie i bardzo potrzebne.

— Myślę, że takie spacery powinny się odbywać częściej i obejmować wszystkie
cztery pory roku — dodaje Teresa, która także była w grupie lidzbarskich spacerowiczów.

Tak jak wspominały uczestniczki, podczas spaceru nie rozmawiamy. Przewodniczka, którą była Mirosława Gajocha, przygotowała dla wszystkich karteczki na każdy postój (postój zwany kąpielą leśną – było ich 10), na których znajdowały się wprowadzenia do „kąpieli” oraz instrukcje, które uczestnicy wypełniali. Każda „kąpiel” kończyła się autorefleksją.

Uczestnicy spaceru raz skupiali się na dźwiękach lasu, innym razem na jego fakturach… Pobudzali swoje wszystkie zmysły, by las naprawdę „poczuć”. To nie tylko rodzaj uważności, skupienia, pewnego rodzaju medytacji, ale też powrót do natury, której częścią jesteśmy. Zamknięci w czterech ścianach, zapominamy o naszych korzeniach.

Takie leśne spacery terapeutyczne nabierają szczególnego znaczenia w czasach współczesnych, naszpikowanych nowoczesną technologią, zabieganych, zapracowanych, stresujących.

— Wchodząc do lasu, zostawiamy wszystkie swoje problemy i na te dwie godziny naszego spaceru one przestają istnieć — opowiada Mirka Gajocha. — Spacer terapeutyczny to doświadczanie korzyści płynących z obcowania z lasem.
Głównym organizatorem tego wydarzenia było stowarzyszenie Kocham Warmię, którego członkiem jest Mirosława. Uczestnicy nie ponieśli żadnych kosztów – przeciwnie, stowarzyszenie zadbało o wszystko, także o wspólny poczęstunek, który był podsumowaniem spaceru i czasem próbowania różnych smaków, co było dodatkowym elementem tego wydarzenia, wpływającym na wyostrzenie zmysłów uczestników.

Był to także czas na uwagi, których organizatorki wysłuchały z uwagą. Spotkanie kończące spacer odbyło się na terenie Pawilonu Zdrowia w strefie uzdrowiskowej, gdzie znajdują się tężnie, grota solna, gabinety diagnostyczne i sprzęt rehabilitacyjny, z których można korzystać bezpłatnie. Opiekę nad tym obiektem (pięknie położonym nad Żabim Stawem) sprawuje lidzbarski Ośrodek Sportu i Rekreacji.

Jak widać, lidzbarskie uzdrowisko to nie tylko nieruchomości i sprzęt wspierający zdrowie, ale też przyczynek do być może małych, a jednak potrzebnych inicjatyw oddolnych.

Ewa Lubińska