Żółte kamery na olsztyńskim skrzyżowaniu widzą wszystko [ZDJĘCIA]

2024-06-01 10:00:00(ost. akt: 2024-05-31 14:37:51)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W Olsztynie tylko na jednym skrzyżowaniu są rejestratory przejazdu na czerwonym świetle. I pracują pełną parą, rejestrując codziennie kilkanaście wykroczeń. A to słono kosztuje, nie mówiąc już o wielkim zagrożeniu, jakie stwarza kierowca.
Ponoć odkąd na olsztyńskim skrzyżowaniu al. Sikorskiego z ul. Synów Pułku i Tuwima pojawił się system kontroli przejazdu na czerwonym świetle, niektórzy kierowcy unikają tego skrzyżowania. Wolą nadłożyć drogi, byle nie dać się załapać kamerom. Do tej pory takim postrachem było rondo Bema, ale żeby kamery…
Minęły ponad cztery miesiące, od kiedy Główny Inspektorat Transportu Drogowego uruchomił na skrzyżowaniu al. Sikorskiego z ul. Synów Pułku i Tuwima system kontroli przejazdu na czerwonym świetle. Kamery RedLight, bo tak nazywa się ten system, nie mają uczuć i rzeczywiście nie przepuszczą nikomu.

— Od ich uruchomienia (8 stycznia) do 30 kwietnia system RedLight pracujący na olsztyńskim skrzyżowaniu zarejestrował 1267 naruszeń niezastosowania się przez kierujących do czerwonego światła — informuje Wydział Informacji i Komunikacji GITD.

A to oznacza, że teraz tych kierowców czekają przykre konsekwencje, bo kara za przejazd na czerwonym świetle to 500 zł mandatu i 15 punktów karnych. Wystarczy, że kierowca jeszcze raz popełni podobne wykroczenie, to pożegna się z prawem jazdy, bo dopuszczalny limit punktów to 24, a w przypadku kierowców młodych, czyli posiadających uprawnienia krócej niż rok, to tylko 20 punktów.

Fot. Zbigniew Woźniak

Jak działa system?

Otóż zamontowane kamery wykrywają przypadki wjechania przez kierujących na skrzyżowanie przy czerwonym świetle. Często kierowcy wjeżdżają na skrzyżowanie na tzw. późnym żółtym. Co w tym przypadku? Otóż obraz zarejestrowany przez kamery dostarcza informacji o przejeździe pojazdu w chwili, gdy na sygnalizatorze nadawany jest sygnał czerwony. Raczej nie ma szans na to, by w takim przypadku nie paliło się już czerwone światło, gdy opuszczamy skrzyżowanie. Kamery śledzą tor poruszania się pojazdu oraz dokumentują popełnione wykroczenie wraz z danymi umożliwiającymi identyfikację pojazdu, czas i miejsce popełnienia wykroczenia oraz czas, jaki upłynął od zapalenia się czerwonego światła.

Dokumentacja filmowa i fotograficzna ze zdarzenia przesyłana jest automatycznie do centrali. Tam materiał jest weryfikowany przez pracownika Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym, który stwierdza, czy doszło do złamania przepisów ruchu drogowego. Jeśli tak, to wówczas dostaniemy wezwanie z GITD do ustalenia kierującego pojazdem. Konsekwencją wykroczenia jest mandat oraz punkty karne dla kierowcy.

Taki system monitoringu jest tylko na jednym skrzyżowaniu w Olsztynie i nigdzie indziej w całym naszym regionie. Trudno więc nie zapamiętać, gdzie są kamery. A jednak. Przedwczoraj byliśmy na skrzyżowaniu koło galerii i obserwowaliśmy zachowanie kierowców. Naprawdę sami proszą się o kłopoty. W ciągu zaledwie pięciu minut jeden kierowca wjechał na skrzyżowanie już na czerwonym świetle, a drugi na tzw. późnym żółtym.

Dlaczego GITD wybrał właśnie to, a nie inne skrzyżowanie w Olsztynie? To, jak usłyszeliśmy, wynika z analizy stanu bezpieczeństwa ruchu drogowego na skrzyżowaniach, które przeprowadził Instytut Transportu Samochodowego.

Fot. Zbigniew Woźniak

Więcej kamer

Kamery RedLight są charakterystyczne, bo żółte. Podobnie kamery do tych zainstalowanych na skrzyżowaniu koło galerii pojawiły się też na skrzyżowaniu ul. Pstrowskiego z ul. Synów Pułku i ul. Wyszyńskiego. Zauważyliśmy je też na skrzyżowaniu ulic Armii Krajowej, Obrońców Tobruku i al. Warszawskiej. Czy te skrzyżowania też miałyby być – albo może już są objęte – systemem kontroli przejazdu na czerwonym świetle? A trzeba pamiętać, że systemy RedLight nie są oznakowane, jak chociażby fotoradary czy odcinkowe pomiary prędkości, co swoją drogą też budzi liczne kontrowersje. Tym bardziej że przybywa skrzyżowań, gdzie instalowane są żółte kamery. W kraju jest ich już prawie 50. I tak naprawdę o tym, że popełniliśmy wykroczenie, dowiadujemy się dopiero, jak dostajemy list z GITD.
Jak się jednak okazało, Generalny Inspektorat Transportu Drogowego obecnie nie planuje instalacji kolejnych systemów RedLight w Olsztynie. To na razie, bo przecież system będzie rozbudowywany.

W ubiegłym roku na polskich drogach funkcjonowało 586 urządzeń monitorujących ruch na drogach, fotoradary „błyskały” 985 tys. razy, a efektem ich pracy było 445 tys. mandatów.

GITD ma w planach montaż w ciągu kilku najbliższych miesięcy kolejnych 43 urządzeń do odcinkowego pomiaru prędkości, 70 fotoradarów oraz 10 urządzeń do monitorowania przejazdu na czerwonym świetle na skrzyżowaniach, oraz 5 do monitorowania przejazdu na czerwonym świetle na przejazdach kolejowych. Na razie w Polsce kamery RedLight są tylko na czterech przejazdach, ale kary za to wykroczenie są wyższe, bo to 2000 zł mandatu i 15 punktów karnych.


Andrzej Mielnicki

Mandat za przejazd na czerwonym świetle to 500 zł i 15 punktów karnych

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. antyPIS #3114844 1 cze 2024 19:56

    przejazd na czerwonym u nas to niestety norma

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz