Moim zdaniem: może wojny i ruskich by już nie było?

2024-06-03 13:59:00(ost. akt: 2024-06-13 08:18:45)
Jest początek marca 2022 roku. Mija właśnie drugi tydzień rosyjskiego ataku na Ukrainę. Armia ukraińska otrząsnęła się już z pierwszego szoku. Odrzuciła atakujących Rosjan spod Buczy, Irpenia I Mariuopola i przeszła do kontrofensywy, w czym bardzo pomocne okazały się czołgi dostarczone między innymi przez Niemcy. Ukraińscy piloci, przeszkoleni już wcześniej w karajach NATO, atakują z powodzeniem rosyjskie kolumny.

Coraz więcej krajów godzi się też, by Ukraińcy atakowali dostarczonym przez nich sprzętem cele na terytorium Rosji. Dlatego idące na Charków rosyjskie kolumny są atakowane, zanim jeszcze dotrą do granicy. Po moście krymskim nie ma już śladu, Rosja wycofała wszystkie okręty z obszaru Morza Czarnego. Rosjanie coraz liczniej wychodzą na ulice, protestując przeciwko wojnie, a Ukraińcy mają problem z rosyjskimi żołnierzami, którzy masowo poddają się do niewoli.

Tak mogło być, ale niestety nie było. Dwa lata temu poza Wielką Brytanią, Polską czy krajami bałtyckimi mało kto jeszcze chciał tak naprawdę wspierać Ukrainę, żeby wygrała. I dotyczy to nie tylko Niemiec, ale też i USA.

Dzisiaj kolejne kraje nie tylko dostarczają Ukrainie najnowocześniejszy sprzęt wojskowy, ale także godzą się, by Ukraińcy wykorzystywali go na terytorium Rosji. Historyczna znaczenia ma tu oczywiście częściowa zgoda na to Amerykanów, bo ci przez ponad dwa lata nie zgadzali się na użycie żadnej amerykańskiej broni do ataków na terytorium Rosji. Dzisiaj Ukraińcy nadal mają zakaz stosowania amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu.

Polska nie ma z tym żadnego problemu. Jak niedawno powiedział wiceminister obrony Cezary Tomczyk, Polska nie zgłaszała i nie zgłasza żadnych zastrzeżeń, jeśli chodzi o wykorzystanie sprzętu, który przekazuje Ukrainie. — Ukraina może z niego korzystać tak, jak uznaje za stosowne — dodał. Dotyczy to jednak tylko uzbrojenia wyprodukowanego w Polsce. Jeśli Polska przekazuje Ukrainie np. czołgi Leopard, to zgodę co do sposobu ich użycia przeciw Rosji muszą wyrazić Niemcy. Co ciekawe, do grona krajów wspierających prawo Ukrainy do dowolnego użycia broni i uzbrojenia przeciwko Rosji zaliczają się kraje, które jeszcze do niedawna uchodziły za „pacyfistycznie” nastawione. Są to np. Szwecja, Dania, Holandia czy Czechy.

Nową czerwoną linię przekroczyli z kolei niedawno Francuzi, którzy nie dość, że dopuszczają ataki zachodnią bronią na cele w Rosji, to poszli jeszcze krok dalej i zaproponowali wysłanie na Ukrainę instruktorów wojskowych z krajów NATO, by tam szkolili ukraińskich żołnierzy. Teraz też to robią, tylko w swoich krajach.

Czy dzięki silniejszemu wsparciu na poczatku wojny dla Ukrainy, dzisiaj Rosja byłaby bliska przegranej?
pokaż wyniki »

Wpływowy francuski dziennik „Le Figaro” w jednym ze swoich ostatnich wydań pyta, czy ewentualne zezwolenie Ukrainie przez kraje zachodnie na użycie ich uzbrojenia w atakach przeciwko celom w Rosji pozwoli nadrobić opóźnienie we wsparciu dla Ukrainy. Cytowany przez dziennik dyplomata holenderski w Tallinie przyznaje, że „cena tylko za powrót do status quo staje się coraz wyższa”.

Rosja bowiem już zrezygnowała z blitzkriegu i nastawiła się na długą wojnę. Jest tak, bo Rosji nie chodzi o Ukrainę, ale złamanie NATO i Unii Europejskiej, o stworzenie nowego ładu, gdzie w Europie to Rosja będzie rozdawać karty.
Jednak wiele elit na Zachodzie nie chce tego zrozumieć. Woleliby, by Ukraina zwyciężyła, lecz tak, by Rosja nie przegrała. Nie brakuje tam też takich, którzy życzą Rosji zwycięstwa jak niemiecka AfD czy francuski Front Narodowy.

Co by było gdyby jest ze swej istoty pozbawione sensu. Ale korci mnie jednak postawienie pytania: co by było, gdyby takie decyzje jak teraz zapadały dwa lata temu? Może tej wojny by już nie było…

Igor Hrywna

Amerykański Bradley kontra rosyjski BTR