Polityczna Eurowizja - kto to wymyślił?

2024-05-15 17:30:30(ost. akt: 2024-05-15 17:33:36)

Autor zdjęcia: PAP

Debata określana jest jako Eurowizja i jest organizowana przez tę samą, co konkurs piosenki Europejską Unię Nadawców. Prawicowe partie nie wezmą w niej udziału.
W debacie wyborczej w Parlamencie Europejskim zwanej Eurowizją 23 maja nie wezmą udziału reprezentanci dwóch prawicowych ugrupowań. Podczas gdy Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy (EKR) prowadzą jej bojkot, skrajnie prawicowa Tożsamość i Demokracja (ID) jest gotowa do udziału.

W debacie organizowanej 23 maja w Parlamencie Europejskim w Brukseli wezmą udział kandydaci europejskich ugrupowań na przewodniczącą lub przewodniczącego Komisji Europejskiej. Chodzi o system tzw. czołowych kandydatów (z niem. Spitzenkandidaten), w ramach którego najważniejsze stanowisko w UE przypada kandydatowi zwycięskiej partii. System ten nie jest jednak wiążący, o czym świadczy chociażby fakt, że obecnie sprawująca funkcję przewodniczącej KE Ursula von der Leyen nie była "czołową kandydatką" Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w wyborach pięć lat temu (jest nią natomiast w tym roku).

Debata określana jest jako Eurowizja i jest organizowana przez tę samą, co konkurs piosenki Europejską Unię Nadawców (EBU).

Poza ubiegającą się o drugą kadencję von der Leyen w dyskusji wezmą udział: kandydat socjaldemokratów z S&D i komisarz z Luksemburga Nicolas Schmit, Włoch z liberalnej Odnowić Europę (RE) Sandro Gozi, Niemka z Zielonych Terry Reintke oraz Austriak Walter Baier z Europejskiej Lewicy.

W debacie nie będą uczestniczyć reprezentanci dwóch pozostałych grup w Parlamencie Europejskim: prawicowych EKR oraz skrajnie prawicowej ID. Powodem jest to, że obie frakcje nie wyznaczyły swoich "czołowych kandydatów".

Europosłanka należącego do EKR PiS Jadwiga Wiśniewska powiedziała PAP, że ugrupowanie nie zdecydowało się tym razem na wystawienie "czołowego kandydata", ponieważ kompetencje do wyłaniania szefa KE mają zgodnie z Traktatem o UE rządy krajów członkowskich, a nie Parlament Europejski. Zgodnie z zapisem traktatowym kandydata wskazują państwa członkowskie uwzględniając wyniki wyborów europejskich, a PE zatwierdza go bezwzględną większością głosów. Jeżeli kandydatka lub kandydat nie uzyska wymaganej większości, państwa członkowskie w Radzie Europejskiej zaproponują innego kandydata.

Jak zaznaczyła polityczka, PE chciałby przejąć wiodącą rolę przy wyborze przewodniczącego KE kosztem Rady Europejskiej, co pokazał w projekcie zmiany traktatów. "Procedura proponowana w zmianie traktatów pozbawia państwa członkowskie prawa przedstawiania swoich kandydatów na komisarzy oraz znacznie zmniejsza ich wpływ na wybór przewodniczącego KE. Poprawka upodabnia architekturę instytucjonalną UE do systemu politycznego właściwego państwu, gdzie rząd odpowiada przed parlamentem" - zauważyła. Tymczasem system polityczny UE ma inną specyfikę, bo - jak podkreśliła europosłanka - to rządy państw członkowskich mają najsilniejszy mandat demokratyczny. EKR sprzeciwiała się takiemu podejściu i dlatego tym razem nie wystawiła "czołowego kandydata".

"Czołowego kandydata" nie wskazało także skrajnie prawicowe ugrupowanie ID, ale w odróżnieniu od EKR sprzeciwia się wykluczeniu z debaty w PE, apelując o zmianę decyzji. "Partie zrzeszone w ID prowadzą w sondażach w kilku państwach członkowskich, a rola samej frakcji w nowo wybranym parlamencie będzie za pewne jednym z tematów samej debaty, co miało już miejsce w (trakcie pierwszej debaty kandydatów - PAP) w Maastricht" - podkreślili liderzy ID: Marco Zanni (kieruje jej frakcją w PE) oraz Gerolf Annemans (szef partii) w liście skierowanym do przewodniczącej PE Roberty Metsoli, który widziała PAP. "Dziwnie byłoby być przedmiotem takiej debaty i nie móc w niej brać udziału" - zauważyli.

Wytknęli też, że kandydaci innych ugrupowań zostali dopuszczeni do udziału, chociaż nie postępują one w ich ocenie zgodnie z zasadami: dwie partie wystawiły kandydatów, którzy nie startują w wyborach, a trzy wytypowały więcej niż jedną osobę.

Liderzy ID oświadczyli, że pomimo decyzji o wykluczeniu ich z udziału w debacie, duński europoseł ID Anders Vistisen pozostaje do dyspozycji (został dopuszczony i wziął udział w kwietniowej debacie w Maastricht organizowanej przez portal Politico).


PAP


bm