Nie ma wyzwania, którego by się nie podjęła

2024-05-17 07:00:00(ost. akt: 2024-05-16 15:14:46)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne (Alicja Malinowska)

Alicja Malinowska z Pisza robi obłędne torty i inne słodkie pyszności. Smak to jedno, ale wzory, jakie wyczarowuje są zdumiewające. W jej pracowni powstają prawdziwe arcydzieła i nie ma chyba wyzwania, którego by się nie podjęła.
Na pięterku kamieniczki, u zbiegu ulic Rybackiej i Młodzieżowej w Piszu, swoje królestwo ma 33-letnia piszanka, Alicja Malinowska. Szyld z napisem „Alicja w krainie tortów” pojawił się w Piszu kilka lat temu i natychmiast wzbudził zainteresowanie mieszkańców. Każdy kto przekroczy próg jej pracowni, ma szansę poczuć się jak w domu — tak jest tu miło i przytulnie. To zasługa nie tylko wnętrza, ale też, a może przede wszystkim, sympatycznej oraz ujmującej swą serdecznością i uśmiechem Alicji. Aż trudno uwierzyć, że ta filigranowa, młoda kobieta jest mamą dwójki dzieci.

— Mam 33 lata, od jedenastu lat jestem mężatką. Mam też synka i córeczkę w wieku 10 i 7 lat — śmieje się Alicja, zaczynając opowieść o sobie i swojej pasji. — Pochodzę z Białej Piskiej, w Piszu mieszkam od dziewięciu lat. Torty zaczęłam piec przez przypadek. Od zawsze jednak miałam dryg artystyczny, ale szłam w nieco innym kierunku. Było to zdobienie paznokci czy malowanie różnych obrazków. Piec zawsze lubiłam, zaraziła mnie do tego moja babcia i mama. U babci zawsze były wypieki, a jak bywaliśmy u niej na wakacjach, to codziennie robiła nam ciasta i różne inne pyszności. Zawsze przyglądałam się jej pracy i chłonęłam wszystko, co tworzyła. W swoim domu jednak ciasta piekłam raz na jakiś czas... Nigdy nie przypuszczałam, że kiedyś to będzie mój zawód...

--- Alicja Malinowska swój talent cukiernika odkryła kilka lat temu, a jej słodka przygoda rozpoczęła się od naturalnych tortów dla najmłodszych w rodzinie, dla znajomych i przyjaciół.---

— Tak na poważnie zajęłam się wypiekami dopiero 6 lat temu. Zdecydował o tym przypadek — zbliżały się urodziny synka i mojej siostry. Rodzina postanowiła: będzie wspólna impreza, więc pomyślałam, że sama upiekę tort. Kupiłam co trzeba i zrobiłam. No i okazało się, że wyszedł nie tylko pyszny, ale i ładny. Wszystkim smakował, byli też pod wrażeniem tego, jak wyglądał. Chyba wtedy zrodziła się po raz pierwszy myśl - może warto robić to, co lubię? Poszłam do szkoły, zdobyłam zawód cukiernika, potem było kilka różnych szkoleń. Dyplomów i certyfikatów ciągle mi przybywa... Na początku robiłam okazjonalne torty tylko dla rodziny, znajomych i przyjaciół. Zaczęłam też fotografować swoje wyroby i powstało już całkiem spore portfolio.

Mąż zaczął namawiać Alicję, żeby spróbowała zająć się wypiekami zawodowo. Bardzo ją wspierał, co sprawiło, że uwierzyła w siebie i postanowiła działać.

— Z początkiem 2020 roku podjęłam starania żeby otworzyć własną firmę. A tu zaraz na początku klops! Pandemia, lockdown i same trudności. Mimo to, nie poddałam się. Wynajęłam lokal, wyposażyłam w niezbędne maszyny i urządzenia. O resztę zadbaliśmy sami, mąż bardzo mi pomógł w wykonaniu całej pracowni, wszystkie meble zrobił sam. W listopadzie 2020 roku ruszyłam z własną firmą, a pierwsze zamówienia zaczęłam przyjmować zaraz po jej otwarciu.

--- Smak to jedno, ale wzory, jakie wyczarowuje na tortach są zdumiewające. Nie ma chyba wyzwania, którego by się nie podjęła.---

Wszystkie wyroby Alicji Malinowskiej są wykonane ręcznie, z pasją i sercem. Dopracowane w każdym, najmniejszym szczególe, po prostu zachwycają. Powstają przy użyciu najlepszych dostępnych składników, z wysokiej jakości naturalnych produktów, nie zawierają żadnych dodatkowych środków stabilizujących. Alicja wykonuje je wyłącznie na zamówienie. Już na starcie wprowadziła do oferty „sweet boxy”, czyli paczki słodkości dostosowane do konkretnej okazji. W pracowni pani Alicji powstają artystyczne torty, nietuzinkowe przepyszne ciasta, wykwintne bezy, lizaki bezowe i różne inne słodkości.

— Jeden tort to wieloetapowy proces, który rozkłada się w czasie, dlatego wykonanie go na ostatnią chwilę jest wręcz niemożliwe. Trzeba go zamówić przynajmniej z trzydniowym wyprzedzeniem. Klient zazwyczaj mówi czego oczekuje, określa okazję na jaką jest tort, czasem podsyła gotowy wzór z internetu — mówi Alicja Malinowska. — Ja jednak wolę, gdy daje mi wolną rękę, wtedy jestem najbardziej kreatywna i jak się później okazuje, zawsze się to bardzo podoba. Każdy tort to oddzielna historia. Nie lubię odwzorowań, dlatego staram się zawsze dodać coś własnego. Wspólnie z klientem ustalam motyw i smaki — a najlepsze smaki tworzę sama, wypracowałam je metodą prób i błędów. Może to zabrzmi trochę dziwnie, ale moje wszystkie słodkie wyroby nie są zbyt słodkie, co klienci uważają za atut, zawsze to podkreślają i są zadowoleni. Bardzo intrygują mnie nowe wytrawne smaki, pracuję nad nimi i chciałabym zarazić nimi piszan — dodaje.

W przypadku tortów nasza bohaterka specjalizuje się w różnych figurkach z masy cukierniczej, co widać na wypiekach wychodzących spod jej drobnej ręki. To prawdziwe arcydzieła. Zdobiące je postaci z bajek, kaskada kwiatów, leśna polana czy scenka wprost z ogrodu są na tyle realistyczne, że aż trudno uwierzyć, że są jadalne. Piesek, kotek, sarenka czy też słoniątko sprawiają wrażenie prawdziwych tak bardzo, że aż chce się je pogłaskać i przytulić. Wszystkie pomysły powstają w głowie pani Alicji, figurki z masy lepi z pamięci, nawet wcześniej ich nie rysuje, nie używa też żadnych szablonów, sama tworzy kolory.

— Mam to chyba po babci. Ona w młodości malowała takie piękne obrazy do kościołów. Byłaby ze mnie bardzo dumna... — wzrusza się Alicja.

Elżbieta Żywczyk