7 lat za śmiertelne pobicie mężczyzny na Nowym Świecie

2024-04-24 17:05:34(ost. akt: 2024-04-24 17:10:51)

Autor zdjęcia: PAP

W środę Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Sebastiana W. i Łukasza G. na 7 lat pozbawienia wolności za udział w pobiciu 29-latka na Nowym Świecie, co doprowadziło do śmierci mężczyzny. Wyrok nie jest prawomocny. Główny podejrzany, Dawid M., przebywa w Turcji czekając na ekstradycję.
W środę Sąd Okręgowy w Warszawie skazał Sebastiana W. i Łukasza G. na 7 lat pozbawienia wolności za udział w pobiciu 29-latka na Nowym Świecie, co doprowadziło do śmierci mężczyzny. Wyrok nie jest prawomocny. Główny podejrzany, Dawid M., przebywa w Turcji czekając na ekstradycję.

Sąd uznał w środę Sebastiana W. i Łukasza G. za winnych popełnienia zarzucanego im czynu stanowiącego występek z art. 158 par. 1 i 3 Kk, uznając, że "oskarżeni działali wspólnie i w porozumieniu" biorąc udział w pobiciu mężczyzny. Skazał ich na 7 lat pozbawienia wolności.

Na rzecz funduszu pokrzywdzonych obaj skazani mają wpłacić nawiązkę w wysokości 10 tys. zł.

Sąd uznał kolegę skazanych - Radosława W., który pomagał ukrywać się jednemu z nich. Został on skazany "na pięć miesięcy ograniczenia wolności i obowiązek wykonywania nieodpłatnej kontrolowanej pracy na cele społeczne w wymiarze 30 godzin miesięcznie".

Do pobicia 29-latka doszło nad ranem 8 maja 2022 r. na Nowym Świecie w Warszawie. Pomimo udzielonej pomocy medycznej i wysiłku lekarzy mężczyzna zmarł.

"Oskarżeni wspólnie i w porozumieniu wzięli udział w pobiciu w ten sposób, że szarpali, zadawali ciosy pięściami i kopali po całym ciele pokrzywdzonego powodując szereg obrażeń w postaci m.in. wybroczeń na głowie, skroniach, tułowiu, twarzy oraz dolnych i górnych kończynach" - powiedziała sędzia Beata Adamczyk-Łabuda.

Sędzia podkreślił, że jeden z uczestników całego zdarzenia "miał przy sobie narzędzie ostre, które użył zadając sześć ciosów, wskutek których nastąpił wstrząs krwotoczny pokrzywdzonego".

Dodała, że obaj oskarżeni w czasie postępowania przygotowawczego nie przyznawali się do popełnienia zarzuconych im czynów. Odmówili także składania wyjaśnień. Również w toku postępowanie odmówili składania wyjaśnień.

"Byli oni aktywni, brutalni i czynni, jeśli chodzi o zadawanie uderzeń pokrzywdzonemu. Wskutek ich działań pokrzywdzony doznał bardzo wielu obrażeń" - zaznaczyła sędzia.

Podkreśliła, że na żadnym etapie ataku fizycznego pokrzywdzony nie uzyskał przewagi nad napastnikami.

Sąd stwierdził, że stopień szkodliwości tego czynu jest bardzo duży. Oskarżeni byli już karani za rozbój również z użyciem niebezpiecznego narzędzia.

"Wyrok uznajemy za słuszny, gdyż orzeczone wobec oskarżonych kary są dokładnie takie, o jakie wnioskowaliśmy" - powiedziała prokurator Aleksandra Piasta-Pokrzywa z Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

Poinformowała, że "oskarżony Dawid M. przebywa nadal w areszcie w Turcji". "Procedura ekstradycyjna jest nadal w toku i na dzień dzisiejszy nie wiemy, kiedy zostanie zakończona" - powiedziała prokurator.

Zwróciła uwagę, że oskarżeni w toku postępowania nie okazali żadnej skruchy i refleksji. "Byli bardzo butni, co wskazywało na ich postawę życiową, na podejście do reguł współżycia społecznego, stąd też oceniając nie tylko ich zachowanie w trakcie czynu, ale również na sali sądowej - kara, która została wobec nich orzeczona jest tak wysoka" - powiedziała prokurator. Jak stwierdziła, "są to osoby zdemoralizowane, które wymagają tego, aby surowo ocenić ich postępowanie".

Radca prawny Łukasz Piętka reprezentujący jednego z oskarżonych powiedział dziennikarzom, że orzeczenie wydaje się surowe". "Przed obliczem sądu w dniu wczorajszym (23 kwietnia) i na poprzednich rozprawach mój klient wyraził skruchę, przeprosił, opisał jak zdarzenie wyglądało" - zwrócił uwagę Piętka. "Nie zgadzamy się także do końca z opisem czynu, tak jak przedstawił go dziś sąd" - dodał. Zwrócił uwagę, że przebieg zdarzenia i role poszczególnych osób zostały zarejestrowane na monitoringu. Zastrzegł, że w czasie zdarzenia wiele osób stało i nie reagowało.

Zapowiedział, że dalsze kroki zostaną podjęte po zapoznaniu się motywami pisemnymi. "Na pewno wystąpimy, żeby sąd na piśmie uzasadnił wydane dziś orzeczenie. Dalsze kroki ewentualnie w przedmiocie środka zaskarżenia, wnoszenia apelacji będą podjęte po konsultacji z klientem" - powiedział Piętka.

"Nie zgadzamy się z tą kwalifikacją. Uważamy, że oskarżeni nie obejmowali swoją świadomością skutku śmiertelnego, który zdał trzeci z poszukiwanych dotąd sprawców" - powiedział adwokat Sebastiana W. Zapowiedział, że po zapoznaniu się z uzasadnieniem sądu zostanie rozważone złożenie apelacji od tego orzeczenia. Zastrzegł, że jego klient przyznaje się wyłącznie do pobicia, natomiast nie do pobicia ze skutkiem śmiertelnym.

28-letni Łukasz G. już wcześniej był znany organom ścigania. Mężczyzna był współpodejrzanym w procesie Krzysztofa U. ps. Fama, oskarżonego o podpalenie klubu przy ul. Foksal. Na początku lutego 2021 r. został skazany przez Sąd Okręgowy w Warszawie na 3 lata i 6 miesięcy więzienia za współudział w podpaleniu klubu. Sąd wymierzył mu także grzywnę. 6 maja 2022 roku sąd drugiej instancji (Sąd Apelacyjny w Warszawie - PAP) zmniejszył mu wymiar kary do 3 lat więzienia. Dwa dni po uprawomocnieniu się wyroku Łukasz G. wspólnie z Sebastianem W. i trzecim mężczyzną - Dawidem M. - brali udział w zabójstwie na Nowym Świecie w Warszawie.

Z kolei Dawid M. to zawodnik mieszanych sztuk walki, który w przeszłości był m.in. reprezentantem warszawskiego klub Garuda Muay Thai Gym. M. w swojej karierze stoczył co najmniej kilkanaście walk i brał udział w galach DSF, KOK czy Wirtuoz.

Trzeci mężczyzna, 23-letni Sebastian W., również był znany stołecznym organom ścigania. W połowie sierpnia 2017 r. brał udział w pobiciu kierowcy autobusu na pętli autobusowej przy ul. Ossowskiego na warszawskim Targówku.

PAP

bm