To jest ciekawe: Pomniki wyrywali traktorami. Potem zasiali trawę
2024-06-17 08:00:00(ost. akt: 2024-06-18 08:29:42)
„Resztki nagrobków spychali do bagna, jednak gdy zobaczyli, że na powierzchni ziemi są ludzkie zwłoki, że do tego bagna spychają ludzkie kości, przestali to robić”. Tak wyglądała zarządzona przez komunistów likwidacja żydowskiego cmentarza w Olsztynie.
Joanna Wańkowska-Sobiesiak to jedna z moich ulubionych autorek piszących o naszych regionalnych przeszłościach. Nie liczyłem, więc nie wiem, ale jest na pewno autorką kilkunastu książek, a ich liczba zbliża się już do 20. Moją ulubiona jest „Mazurów klucz tajemnic” poświęcona „niebiańskim listom” – polskim drukom, w których astrologia mieszała się z chrześcijaństwem, a w których przed laty zaczytywali Mazurzy.
Co po nich pozostało?
Teraz jestem świeżo po lekturze jej kolejnej pozycji „Żydzi na Warmii”, która to pozycja jest zarazem piątym już tomem serii „Biblioteczki Świętej Warmii”. To „podpowiedniki turystyczne” przybliżające historię i kulturę regionu, wydawane staraniem Stowarzyszenia Szlak Świętej Warmii. To zarazem pierwsza próba wyjścia poza problematykę warmińską, ale mam nadzieję, że nie ostatnia.
Co nam zostało po warmińskich Żydach w sferze sakralnej? Można powiedzieć, że niewiele, można powiedzieć, że nic. Parę budynków (z dwoma najważniejszymi regionalnymi „judaikami” – budynkiem barczewskiej synagogi i domem przedpogrzebowym Bet Tahara w Olsztynie), trochę macew i żadnego cmentarza (takie ocalały częściowo na Mazurach). Co gorsza, te ostatnie przetrwały w dość dobrym stanie do roku 1945. Niemcy albo w ogóle ich nie ruszyli, albo rujnowali tylko częściowo.
— Zdecydowana większość nekropolii żydowskich przetrwała okres wojenny. Degradacji i zniszczeniom uległy one dopiero w czasach powojennych — pisał niedawno zmarły Wiktor Knercer w artykule „Cmentarze żydowskie i synagogi na terenie województwa warmińsko-mazurskiego – historia, stan obecny”.
— Żydzi osiedlali się i żyli na Warmii od roku 1728 do roku 1942 (…). Co po nich pozostało? Z trzynastu żydowskich cmentarzy (…) żaden się nie zachował. Większość wprawdzie przetrwała wojnę, ale ostatecznie zlikwidowano je w czasach Polski Ludowej. Jedynie w Olsztynie pozostał dom przedpogrzebowy Bet Tahara stojący na ogrodzonym terenie dawnego cmentarza.
Pozostałe kirkuty to po prostu miejsca na ziemi (…). Są jeszcze 23 odzyskane macewy z cmentarza w Barczewie, dziś lapidarium przy tutejszej Galerii Sztuki mieszczącej się w dawnej synagodze. Resztki macew z cmentarza w Olsztynie zostały z kolei zgromadzone przy budynku Bet Tahary — podsumowuje Joanna Wańkowska Sobiesiak w „Żydach na Warmii”.
W Biskupcu część cmentarza zajmuje parking, domy stoją dzisiaj na cmentarzach w Dobrym Mieście i Jezioranach, w Lidzbarku i Fromborku zamieniono je na parki. — Kirkut (…) miał też w dobrym stanie przetrwać działania wojenne. Jednak po wojnie zaczęła się jego dewastacja – systematycznie zaczęto z niego usuwać nagrobki (jako materiał budowlany). Dziś teren ten zajmują cmentarz komunalny i kwatery żołnierzy radzieckich — pisze o cmentarzu żydowskim w Pieniężnie Joanna Wańkowska-Sobiesiak.
Dodajmy, że dzisiaj najlepiej zachowane cmentarze żydowskie znajdują się między innymi w Szczytnie i Mikołajkach. Oba są jednak położone na uboczu i turyści rzadko na nie zaglądają. A szkoda, bo te miejsca mogły pełnić zarówno funkcję edukacyjną, jak i być atrakcją turystyczną. Tak nie stanie się już w Mrągowie, Węgorzewie czy Iławie.
— Częściowo zniszczony przez Niemców, którzy wysadzili w powietrze nagrobki najbardziej wyróżniające się i należące do znanych postaci w mieście. Po wojnie w latach czterdziestych cmentarz został zlikwidowany, jego teren zniwelowany, a następnie wzniesiono tu budynek pralni. Macewy posłużyły tradycyjnie jako materiał budowlany — pisał wspomniany już Wiktor Knercer. W miejscu cmentarza w Węgorzewie znajduje się skwer, a w Iławie kryta pływalnia.
— Na przełomie 1975 i 1976 r. wzgórze, na którym znajdowała się nekropolia, całkowicie rozebrano w celu poszerzania tartaku i budowy parkingu. Przez dłuższy czas po okolicy walały się rozrzucone macewy, niektóre z nich użyto do wyłożenia błotnistego nabrzeża Małego Jezioraka od strony ul. Mickiewicza. Część kości z cmentarza została wraz z ziemią wrzucona do niewielkiego bagienka położonego zaraz za stadionem, część ziemi użyto do budowy trybun dla kibiców. Dziś na miejscu cmentarza znajduje się kryta pływalnia miejska — tak opisuje likwidację iławskiego kirkutu Seweryn Szczepański w artykule „Żydowskie domy modlitwy oraz cmentarze na Warmii i Mazurach”.
Nie tylko dla żywych, ale i dla umarłych
Pierwszy Żydzi pojawili się w państwie krzyżackim jeszcze w średniowieczu. Nie było ich jednak zbyt wielu. — Postanawiamy, żeby żaden Żyd, żaden czarnoksiężnik, żaden czarodziej (…), który się sprzysiągł z diabłem łamaniem i handlowaniem wiary, nie mógł istnieć w naszym kraju i być tolerowanym — ogłosił na początku XIV wieku krzyżacki Wielki Mistrz Zygfryd von Feuchtwangen.
Na terenie Zakonu, a potem Prus Książęcych i wreszcie Królestwa Prus zakazy osiedlania się Żydów obowiązywał aż do początku XIX wieku, choć Żydzi mogli dostać indywidualne zgody od króla na osiedlenie. Zresztą ten zakaz dotykał nie tylko ich. W ustanowionym w 1567 roku prawie takim zakazem objęto także Cyganów. Taki zakaz obowiązywał też na rządzonej przez biskupów Warmii. Biskup Maurycy Ferber w 1526 roku zarządził na przykład, że niekatolicy mogą przebywać na Warmii nie dłużej niż jeden rok. To prawo było jednak skierowane nie tylko przeciwko Żydom, ale też i protestantom.
W XVIII wieku w całych wschodnich Prusach mieszkało tylko kilkuset Żydów, najwięcej w Królewcu. Formalnie w 1812 roku pruski król zezwolił na osiedlanie się Izraelitów w wybranych miejscowościach i nabywanie przez nich nieruchomości. Co nie zmienia faktu, że kilka lat później wykluczono ich ze służby publicznej, a potem zabroniono też piastowania stanowisk akademickich. Ostatecznie jednak w połowie XIX wieku żyjącym w Prusach Żydom przyznano te same prawa co chrześcijanom.
W Prusach Wschodnich zamieszkiwało niewielu Żydów. W drugiej połowie XIX wieku było ich nieco ponad 14 tysięcy, co nie stanowiło nawet 1 proc. ogółu mieszkańców. Więcej było ich oczywiście w miastach. Na przykład w Olsztynie w tym czasie stanowili około 4 proc. mieszkańców.
Żydzi z upływem lat coraz bardziej wtapiali się w niemieckie otoczenie i coraz częściej czuli się obywatelami Rzeszy wyznania mojżeszowego. Wielu z nich wręcz uważało się za Niemców pochodzenia żydowskiego. Choć oczywiście wielu Żydów miało też propolskie sympatie. I tak Dawid Mendelsohn, ojciec sławnego architekta Ericha Mendelsohna, podpisał odezwę wzywającą do głosowania na kandydata polskiego, księdza Antoniego Wolszlegiera. — Każdy człowiek wyznania mojżeszowego winien głosować na Polaka, bo jest on przyzwoitym chłopem — stało w odezwie. Jego syn stał już jednak na niemieckich pozycjach. A Żydzi przed I wojną chętnie ogłaszali się w „Gazecie Olsztyńskiej”.
„Gdzie to mieszka ten tani kupiec,
co ma tak piękny towar
nie tylko dla żywych, ale i dla umarłych?
Na soboty, do roboty,
Na niedzielę, na wesele.
Chustki po trzy trojaki,
Kupią Niemiec i Polaki,
Żydy i Baptyści, gospodarze, koloniści”
co ma tak piękny towar
nie tylko dla żywych, ale i dla umarłych?
Na soboty, do roboty,
Na niedzielę, na wesele.
Chustki po trzy trojaki,
Kupią Niemiec i Polaki,
Żydy i Baptyści, gospodarze, koloniści”
Zachęcał do zakupów jej czytelników Herman Frankenstein, który prowadził sklep „w trzecim domu od starego Lajba, Rynek nr 30”. Warto wspomnieć, że Żydzi wspomogli budowę kościoła franciszkanów na dzisiejszej ulicy Wyspiańskiego i ufundowali posadzkę w kościele św. Jakuba.
Niemcy ostatni transport wysłali 15 marca
W roku objęcia władzy przez Hitlera w całych Prusach Wschodnich było ich 8800, mniej niż pół procenta całej ludności. Części z nich udało się wyjechać z Niemiec i dzięki temu ocalili życie. Tak zrobił Erich Mendelsohn (1887-1953), urodzony w Olsztynie światowej sławy architekt.
Tych, którzy nie wyjechali, Niemcy w większości wymordowali. Ostatni transport do niemieckiego obozu zagłady wyruszył z Olsztyna 15 marca 1943 roku. Tak zakończyła się historia Żydów na Warmii.
Co prawda po 1945 roku na terenie dzisiejszego warmińsko-mazurskiego pojawili się znowu Żydzi, byli to jednak głównie repatrianci. Większość z nich pobyt tutaj potraktowała jako tymczasowy przystanek na drodze do innych części Polski lub do Palestyny. Według danych Centralnego Komitetu Żydów Polskich w 1949 roku na terenie ówczesnego województwa olsztyńskiego przebywało jeszcze 119 Żydów. Potem pozostały już tylko pojedyncze osoby. Według ostatniego spisu w warmińsko-mazurskim mieszkało ich kilkunastu.
Co prawda po 1945 roku na terenie dzisiejszego warmińsko-mazurskiego pojawili się znowu Żydzi, byli to jednak głównie repatrianci. Większość z nich pobyt tutaj potraktowała jako tymczasowy przystanek na drodze do innych części Polski lub do Palestyny. Według danych Centralnego Komitetu Żydów Polskich w 1949 roku na terenie ówczesnego województwa olsztyńskiego przebywało jeszcze 119 Żydów. Potem pozostały już tylko pojedyncze osoby. Według ostatniego spisu w warmińsko-mazurskim mieszkało ich kilkunastu.
Ostatnim „znanym” Żydem związanym z Olsztynem był ksiądz Roman Waszkinel, który o swoich żydowskich korzeniach dowiedział się w 1978 roku, 12 lat po święceniach kapłańskich. Był dzieckiem Żydówki ze Starych Świecian (wileńszczyzna), którego matka przed likwidacja getta oddała polskiej rodzinie. W 2009 roku wyjechał do Izraela i wrócił do wiary przodków.
Inni skrywali swoje pochodzenie. Taki przykład podaje Wańkowska-Sobiesiak w swojej książce: — I tak Haanah (…) uratowana z transportu do Auschwitz (…). Po wojnie studiowała na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim i przez lata mieszkała w Olsztynie. Dopiero będąc na emeryturze, przyznała się mężowi i synom, że jest Żydówką.
Pomniki były duże, eleganckie i bogate
Olsztyński cmentarz – największy w regionie – został częściowo zdewastowany w 1936 roku i podczas „nocy kryształowej”. Tuż po II wojnie w mieście działała wtedy Żydowska Kongregacja Wyznaniowa, której zadaniem było „umożliwienie obywatelom wyznania mojżeszowego swobodnego wykonywania praktyk religijnych” oraz opieka nad cmentarzem położonym przy ul. Zyndrama z Maszkowic, który znajdował się w „opłakanym stanie” i podlegał „częściowemu rozszabrowaniu”. Już wtedy jedna z olsztyńskich firm pogrzebowych ukradła część macew i przerobiła je na chrześcijańskie nagrobki.
Z czasem Żydzi z różnych powodów wyjeżdżali z Olsztyna. W końcu lat 40. została ich już tylko garstka. Ostatni pochówek na cmentarzu miał miejsce w 1949 roku, w 1955 roku nekropolię zamknięto. Na miejscu pozostał jednak opiekun cmentarza Marian Smoliński. Jak długo żył, cmentarz był w miarę bezpieczny. Zmarł w kwietniu 1969 roku (jego grób zachował się na cmentarzu przy Poprzecznej). Od razu po jego śmierci komuniści przystąpili do likwidacji cmentarza.
Jak to się odbywało, wiemy dzięki Magdalenie Bartnik, która kilkanaście lat temu zebrała relacje olsztynian mieszkających przy cmentarzu i opublikowała je w 2006 roku w Borussi. Oto ich fragmenty:
Zbigniew Gosztowtt: Prześliczne pomniki, takich się nie widzi, chyba na Powązkach.
Krystyna Wiwatowska-Chylińska: Po prawej stronie (…) Pomniki były duże eleganckie i bogate, z czarnego marmuru, tablice nie były porozbijane (…). Na części niższej, gdzie jest niecka, były tylko resztki cokołów, obmurowania.
Krystyna Wiwatowska-Chylińska: Po prawej stronie (…) Pomniki były duże eleganckie i bogate, z czarnego marmuru, tablice nie były porozbijane (…). Na części niższej, gdzie jest niecka, były tylko resztki cokołów, obmurowania.
Bolesław Wolski: Pomniki wyrywano miejskimi traktorami, widziałem, jak ciągniki wywlekały obudowy nagrobków. Trwało to parę tygodni, nikt się temu nie dziwił (…) Potem zasiano trawę.
Czesław Kolano: Co się tam działo?! W dzień rwali pomniki, wieczorem przychodziła granda ludzi, opryszków, rozkopywali groby, wyrywali zęby, pierścionki. Nikt tego nie pilnował. Potem przyjechał spychacz i wszystko przy ziemi wyrównał.
Czesław Kolano: Co się tam działo?! W dzień rwali pomniki, wieczorem przychodziła granda ludzi, opryszków, rozkopywali groby, wyrywali zęby, pierścionki. Nikt tego nie pilnował. Potem przyjechał spychacz i wszystko przy ziemi wyrównał.
Kazimierz Borowik: Resztki nagrobków spychali do bagna, jednak gdy zobaczyli, że na powierzchni ziemi są ludzkie zwłoki, że do tego bagna spychają ludzkie kości, przestali to robić.
Co się stało z macewami? — Znaczna ilość kamieni nagrobnych (około 80 sztuk) została wykorzystana jako gruz oraz materiał do umocnienia skarpy na tyłach budynku przy obecnej ul. Zamkowej — pisze Seweryn Szczepański w artykule „Żydowskie domy modlitwy oraz cmentarze na Warmii i Mazurach”. Dokładniej „umocniono” nimi murek ówczesnego klubu garnizonowego.
Co się stało z macewami? — Znaczna ilość kamieni nagrobnych (około 80 sztuk) została wykorzystana jako gruz oraz materiał do umocnienia skarpy na tyłach budynku przy obecnej ul. Zamkowej — pisze Seweryn Szczepański w artykule „Żydowskie domy modlitwy oraz cmentarze na Warmii i Mazurach”. Dokładniej „umocniono” nimi murek ówczesnego klubu garnizonowego.
W 2005 roku prywatny już właściciel przy okazji remontu ocalałe fragmenty macew przekazał do Domu Mendelsohna, stojącego obok cmentarza dawnego żydowskiego domu przedpogrzebowego, który zachował się do naszych czasów i jest teraz pięknie odnowiony. Teraz mieści się tam prowadzone przez Fundację Borussia Centrum Dialogu Międzykulturowego DOM MENDELSOHNA. — Centrum Dialogu Międzykulturowego DOM MENDELSOHNA jest przestrzenią spotkań i wspólnej pracy twórczej ludzi różnych narodowości, kultur i wyznań. Dyskusje i debaty organizowane przez Borussię w duchu porozumienia i dialogu, seminaria, warsztaty i wystawy odwołujące się do wielokulturowej historii i tradycji Warmii i Mazur, mają swoje stałe miejsce w działalności programowej Centrum Dialogu Międzykulturowego DOM MENDELSOHNA — czytamy na stronie Borussi.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez