Zwolnienia w Poczcie Polskiej. "Wpadliśmy w błędne koło"

2024-04-14 08:26:51(ost. akt: 2024-04-14 08:31:10)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Zgodnie z informacjami podanymi przez związki zawodowe, nawet 10 tysięcy pracowników Poczty Polskiej jest zagrożonych utratą pracy. Spółka twierdzi, że nie przeprowadza masowych zwolnień, lecz ogranicza liczbę pracowników poprzez nieobsadzanie wolnych miejsc. Niemniej jednak, związkowcy obawiają się, że ciągłe redukcje mają na celu osiągnięcie większej rentowności. Jeden z przedstawicieli związków stwierdził: "Wpadliśmy w błędne koło".
Nowe kierownictwo Poczty Polskiej podjęło działania mające na celu poprawę sytuacji finansowej państwowego przedsiębiorstwa. Jest to szczególnie pilne, biorąc pod uwagę obecne trudności operacyjne operatora pocztowego. Według danych z marca, "strata Poczty Polskiej mogła przekroczyć 60 milionów złotych" w pierwszych dwóch miesiącach bieżącego roku, donosiła "Rzeczpospolita".

Jednym z proponowanych rozwiązań mających poprawić sytuację firmy jest redukcja liczby etatów. Związkowcy alarmują, że zgodnie z planami zawartymi w dokumencie z 6 marca, zwanym "Projektem planu zatrudnienia i wynagrodzeń osobowych dla Poczty Polskiej S.A. na rok 2024", przewiduje się średnią redukcję ponad 5 tysięcy etatów rocznie. Zdaniem związkowców oznacza to faktyczną utratę nawet 10 tysięcy miejsc pracy.

Taka redukcja spowodowałaby zmniejszenie zatrudnienia o prawie jedną szóstą. Obecnie w Poczcie Polskiej zatrudnionych jest około 63 tysięcy pracowników. Według związkowców, proces redukcji już się rozpoczął.

Filią można określić jako "dodatkowe punkty obsługi" w urzędzie pocztowym. Będą one służyć do nadawania lub odbierania przesyłek, jednak nie będą w nich świadczone usługi doręczeń, czyli nie będą obsługiwane przez listonoszy.

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych (OPZZ) już zwróciło się do Rady Dialogu Społecznego (RDS), aby podczas jej posiedzenia poruszyć kwestię zatrudnienia w Poczcie Polskiej.

W związku z powyższym portal money.pl zapytał Pocztę Polską o plany redukcji etatów. Jednak biuro prasowe odniosło nas do oficjalnego komunikatu opublikowanego na stronie internetowej spółki. W komunikacie tym czytamy, że "Poczta Polska nie prowadzi redukcji etatów poprzez zwalnianie pracowników", pomimo "fałszywych informacji krążących w mediach".

Firma zapewnia również, że w uzasadnionych przypadkach będzie kontynuowała rekrutację nowych pracowników. Dodatkowo wyjaśnia, że koszty pracy stanowią ponad 60% budżetu spółki, co znacznie odbiega od wartości rynkowych i negatywnie wpływa na potencjał inwestycyjny.

W komunikacie spółka podkreśla również, że "naturalna redukcja" dotyczy również menedżerów. Związkowcy jednak mają inne zdanie.

Rozmówca money.pl Piotr Moniuszko zwraca uwagę, że redukcja etatów dotknie również klientów. Godziny otwarcia punktów będą skrócone, a listonosze będą musieli obsługiwać większe obszary w celu pokrycia "dziur" na mapie powstałych po zwolnieniach kolegów.

Pierwsze sygnały o problemach zaczęły docierać z Myszkowa, o czym informowała lokalna "Gazeta Myszkowska". Według relacji mieszkańców i pracowników spółki, do jednej z dzielnic miasta nie docierały przesyłki i awiza z powodu braku listonoszy obsługujących ten rejon. Jednak Poczta Polska zaprzeczyła tym informacjom, podkreślając, że problemy z doręczeniami mogą wynikać z absencji chorobowej pracowników.

Obecnie związkowcom trudno jest zorganizować akcję protestacyjną, gdyż przyznają, że redukcja prowadzona jest zgodnie z prawem. W przypadku ewentualnego protestu, miałby on na celu sprzeciw wobec osłabiania pozycji Poczty Polskiej na rynku usług.

źródło: money.pl