Dramat w mazowieckiej szkole: Nastolatek skatowany przez rówieśników

2024-03-19 11:19:15(ost. akt: 2024-03-20 00:35:12)
zdj. ilustracyjne

zdj. ilustracyjne

Autor zdjęcia: Taylor Flowe on Unsplash

Uczniowie złamali koledze nos i kości czaszki, a nauczyciele nie wezwali nawet karetki. Dyrektorka szkoły według doniesień prasowych obwinia chłopca "powinien być na świetlicy, a nie na boisku"...
Konrad, 15-latek uczący się w szkole w Zakroczymiu, padł ofiarą brutalnego ataku ze strony kolegów szkolnych - Patryka W., Kacpra B. oraz Fabiana G. Chłopiec skończył zajęcia i miał już wracać do domu. Wtedy agresorzy dopadli go na boisku szkolnym. Zajście zauważyła nauczycielka, która rozproszyła napastników, jednak nie podjęła żadnych kroków, by wezwać pomoc dla pobitego chłopca. Kiedy sprawa wypłynęła dyrektor placówki według doniesień prasowych winę za incydent zrzuciła na pokrzywdzonego, mówiąc "powinien być na świetlicy, a nie na boisku".

Nasuwa się pytanie czy rzeczywiście szkoła jest jeszcze miejscem, do którego można bezpiecznie posłać nasze dzieci? Wydaje się, że w obliczu takich wydarzeń, trudno zachować spokój. Nauczyciele, niestety, często udają, że nic nie widzą, a to może mieć tragiczne konsekwencje.

Konrad, pokiereszowany i zakrwawiony, został sam przed szkołą, gdyż agresorzy po prostu uciekli. Dopiero jego matka wezwała pomoc, widząc tragiczny stan syna. "Jak go zobaczyłam, nogi się pode mną ugięły. Był cały podrapany, miał opuchniętą twarz, a z nosa lała się krew" - powiedziała portalowi "Fakt". Policja interweniowała, jednak dyrekcja szkoły nie wykazała należytego zaangażowania, mając zrzucać winę na ofiarę.

W toku sprawy okazało się, że grupka agresywnych chłopaków już od dawna miała nękać innych uczniów. Jeden z ojców pierwszoklasistów powiedział portalowi Onet.pl: "Rodzice starszych uczniów mieli wielokrotnie zgłaszać nieodpowiednie zachowania nauczycieli. Z tego, co mi wiadomo, dyrekcja odpowiada jednak, że nie ma zamiaru reagować na anonimowe skargi". Jak widać w szkole w Zakroczymiu problemy istnieją zarówno ze strony wychowanków jak i nauczycieli.

Burmistrz miasta zaangażował się w sprawę, obiecując niezłomnie ją wyjaśnić i wyciągnąć konsekwencje. Spotkanie z rodzicami uczniów przyniosło pewne zmiany - wnioskowano o ukaranie nauczycielki za zaniedbanie oraz o umieszczenie agresorów w ośrodku zamkniętym. Teraz najważniejsze jest odbudowanie zaufania do szkoły jako bezpiecznego miejsca nauki i rozwoju.

Dramatyczne zdarzenie, które miało miejsce w Szkole Podstawowej w Zakroczymiu, to nie tylko pojedynczy incydent, lecz gorzki obraz rzeczywistości, w której dzieci są narażone na przemoc i brak bezpieczeństwa nawet w murach szkoły. To również apel do wszystkich instytucji edukacyjnych, aby podjęły bardziej skuteczne działania przeciwko przemocy i agresji wśród uczniów, dbając jednocześnie o ich dobro i bezpieczeństwo.