Kosiniak-Kamysz: Do programu amunicyjnego będziemy aplikować i wyciągniemy wnioski z błędów poprzedników

2024-03-17 09:45:30(ost. akt: 2024-03-17 09:49:57)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: PAP

Będziemy aplikować po kolejne środki z programu amunicyjnego i wyciągniemy wnioski z błędów poprzedników, bo gdy skończył się proces zbierania aplikacji, to niewiele można było już zrobić - powiedział wicepremier szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
W piątek (15 marca) Komisja Europejska zdecydowała o przekazaniu koncernom zbrojeniowym 500 mln euro na zwiększenie zdolności produkcyjnych amunicji artyleryjskiej. Ma to na celu dostarczenie większej liczby pocisków Ukrainie i uzupełnienie zapasów państw Unii Europejskiej.

Według b. ministra obrony narodowej Mariusza Błaszczaka z przekazanych 500 mln euro dla europejskich firm zbrojeniowych na zwiększenie produkcji amunicji artyleryjskiej, Polska otrzymuje zaledwie ok. 2,1 mln euro. Jak dodał, niemieckie firmy dostaną ok. 85 mln, a węgierskie 27 mln euro.

Wicepremier pytany przez dziennikarzy o sprawę ubiegania się przez Polskę o dofinansowanie z KE produkcji amunicji czołgowej i artyleryjskiej dla Ukrainy ocenił, że w tym przypadku nie dało się już nic zrobić.

— Gdy kończy się proces zbierania wniosków do programu amunicyjnego, to już niestety niewiele da się zrobić — stwierdził. Przypomniał jednak, że to nie było ostatnie dofinansowanie tej produkcji w UE.

— Oczywiście my będziemy aplikować, bo będą kolejne środki z UE na ten cel. Będziemy aplikować i wyciągniemy wnioski z błędów naszych poprzedników — stwierdził Kosiniak-Kamysz w Polsat News.

"Naprawimy to" - zapewnił minister.

W jego ocenie poprzednicy powinni uderzyć się w piersi i zastanowić jak zawalili i jak upolitycznili sytuację i przekaz w przemyśle zbrojeniowym i wszystkich spółkach skarbu państwa, co nie przyniosło żadnych efektów.

Wcześniej na platformie X szef BBN Jacek Siewiera ocenił, że decyzja KE w sprawie dofinansowania produkcji amunicji to skandal. Jak podkreślił, z trzech wniosków złożonych przez Dezamet, Nitrochem oraz Mesko dla polskich firm przydzielone zostało jedynie 0,4 proc. całego dofinansowania, zaś niemiecki kapitał otrzymał niemal 20 proc. dostępnej puli 500 milionów euro.

W ocenie szefa BBN "oprócz ustalenia czy zawodnicy popełnili błędy techniczne, czy zostali faulowani jeszcze przed wejściem na ring i to przez sędziego, konieczne jest natychmiastowe złożenie protestu co do wyników tego postępowania". "Jeśli tak ma wyglądać europejska solidarność to niech nikogo nie dziwi kontraktowanie sprzętu za Atlantykiem i na Pacyfiku. To kwestie FUNDAMENTALNE" - dodał Siewiera.

Według niego, ewentualne tłumaczenia, że wnioski miały wady formalne nie mogą być poważne, bo zawsze oferenta można wezwać do uzupełnienia braków.

— Żadne tłumaczenia, że dofinansowanie będzie jeszcze w drugiej turze nie może być zadowalające dla Polskiego Rządu. Wtedy kontrakty będą już alokowane, a Polska Armia uzależniona od zewnętrznych podmiotów — ocenił szef BBN.

Rzecznik MON Janusz Sejmej odpowiadając na platformie X na wpisy Mariusza Błaszczaka podkreślił, że to, iż wsparcie zdobywa tylko jedna polska firma, powinno być dla niego wstydem.

— Oferty można było składać przez 2 miesiące od października 2023 r., a do tego programu zgłosił Pan akces osobiście w marcu 2023 r. A więc program był ogłoszony za kadencji rządu PiS! — dodał.

Zarzucił też Błaszczakowi, że zamiast go wesprzeć "wolał urządzać w tym czasie polityczne pikniki".

— Warto było dbać o nasze firmy, a nie koncentrować się na ciągłej wymianie prezesów. Dziś mamy tego efekty. Z trzech firm, jakie aplikowały do programu ASAP zakwalifikowano zaledwie jedną. To obraz jaki Pan po sobie pozostawia — podsumował rzecznik MON.

Minister aktywów państwowych Borys Budka we wpisie na platformie X ocenił, że "za zaniechania dotyczące braku grantów dla polskich zakładów zbrojeniowych Błaszczak i reszta powinni stanąć przed Trybunałem Stanu".

— Wnioski do KE należało składać w okresie październik - grudzień 2023 r. Wtedy oni zajmowali się kampanią wyborczą, a potem udawali, że tworzą rząd — dodał szef MAP.

Decyzja KE ma umożliwić europejskiemu przemysłowi obronnemu zwiększenie zdolności produkcyjnych do 2 mln pocisków rocznie do końca 2025 roku. Obecnie te moce są szacowane na nieco ponad 1 mln rocznie. Środki mają trafić dla takich firm, jak Rheinmetall, Nammo, Chemring Nobel, Hellenic Defence Systems, Eurenco i inne. Mają też pobudzić dodatkowe inwestycje ze strony przemysłu poprzez współfinansowanie, co ma przełożyć się na łączną kwotę inwestycji o wartości około 1,4 mld euro.

(PAP)