"Śledziowe żniwa" na Zalewie Wiślanym
2024-03-10 10:16:38(ost. akt: 2024-03-10 13:58:56)
Miesiąc wcześniej niż w poprzednich latach zaczęły się na Zalewie Wiślanym połowy śledzi. W tym roku rybacy sprzedają rybę za podobną cenę jak rok temu. Kilogram kosztuje 2,50-2,70 zł.
— Śledziowe żniwa zaczęły się w tym roku miesiąc wcześniej niż w poprzednich latach, bo w połowie lutego. Trudno powiedzieć, jak długo potrwają połowy, bo śledzie jak się nagle, z dnia na dzień pojawiają, tak nagle, z dnia na dzień znikają z Zalewu Wiślanego — mówi dyrektor Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka Zalew Wiślany Andrzej Wiśniewski. Przyznał, że w mijającym tygodniu rybacy donosili o mniejszych połowach niż przed tygodniem.
Czas połowu śledzi na Zalewie Wiślanym nazywany jest przez rybaków "śledziowymi żniwami", bo wtedy łowią oni najwięcej ryb i najwięcej zarabiają. W tym roku maksymalna cena za kilogram tej ryby wynosiła 3,50 zł i utrzymywała się przez kilka dni. W pozostałym czasie za kilogram ryb przetwórnie i hurtownie płaciły rybakom 2,5-2,70 zł. Jeśli ktoś chciał kupić ryby indywidualnie, prosto z kutra, płacił rybakom 5 zł za kilogram.
Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, w tym roku na Bałtyku będzie można złowić 40 tys. ton śledzi.
— Na raz kuter łowi od 3 do 6 ton śledzi i dziennie załoga jednego kutra może wypłynąć na połów trzy razy. Tak więc jest to wymierny zarobek dla rybaków — wyjaśnia Andrzej Wiśniewski. Dodał, że praca przy połowie śledzi jest trudna i wymagająca, nie garną się do niej młode osoby. Na Zalewie Wiślanym śledzie poławiają rybackie rodziny, które robią to często od kilku pokoleń.
— Pracuje się na zimnie i wietrze; śledzie z sieci trzeba często ręcznie wyplątywać, a woda ma temperaturę 3-6 stopni. Rybakom grabieję dłonie, są przemarznięci — podkreśla Wiśniewski. I dodaje, że w tym roku rybę tę na południowym Zalewie łowi około 30 rybackich załóg.
Kutry, które pracują na Zalewie Wiślanym, są zupełnie inne niż te łowiące na otwartym morzu - z powodu jego małej głębokości ich dna są bardziej wypłaszczone. Płytkość Zalewu Wiślanego, który miejscami nie ma nawet dwóch metrów głębokości, od wieków dawała się rybakom we znaki; np. w średniowieczu budowali oni specjalne łodzie z płaskim dnem, zwane kutlami. Od ich nazwy połowy nazywano połowami kutlowymi.
Śledzie przypływają na Zalew Wiślany na tarło. Z otwartego Bałtyku na płytki i przez to cieplejszy Zalew Wiślany wpływają przez Cieśninę Piławską (Rosja) w północnej części Zalewu. Tarło zaczynają odbywać po zejściu z Zalewu lodu; zwykle było to w połowie marca.
Po zakończeniu "śledziowych żniw" rybacy na Zalewie Wiślanym będą łowić sandacze i leszcze. (PAP)
Joanna Kiewisz-Wojciechowska
— Śledziowe żniwa zaczęły się w tym roku miesiąc wcześniej niż w poprzednich latach, bo w połowie lutego. Trudno powiedzieć, jak długo potrwają połowy, bo śledzie jak się nagle, z dnia na dzień pojawiają, tak nagle, z dnia na dzień znikają z Zalewu Wiślanego — mówi dyrektor Stowarzyszenia Lokalna Grupa Rybacka Zalew Wiślany Andrzej Wiśniewski. Przyznał, że w mijającym tygodniu rybacy donosili o mniejszych połowach niż przed tygodniem.
Czas połowu śledzi na Zalewie Wiślanym nazywany jest przez rybaków "śledziowymi żniwami", bo wtedy łowią oni najwięcej ryb i najwięcej zarabiają. W tym roku maksymalna cena za kilogram tej ryby wynosiła 3,50 zł i utrzymywała się przez kilka dni. W pozostałym czasie za kilogram ryb przetwórnie i hurtownie płaciły rybakom 2,5-2,70 zł. Jeśli ktoś chciał kupić ryby indywidualnie, prosto z kutra, płacił rybakom 5 zł za kilogram.
Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, w tym roku na Bałtyku będzie można złowić 40 tys. ton śledzi.
— Na raz kuter łowi od 3 do 6 ton śledzi i dziennie załoga jednego kutra może wypłynąć na połów trzy razy. Tak więc jest to wymierny zarobek dla rybaków — wyjaśnia Andrzej Wiśniewski. Dodał, że praca przy połowie śledzi jest trudna i wymagająca, nie garną się do niej młode osoby. Na Zalewie Wiślanym śledzie poławiają rybackie rodziny, które robią to często od kilku pokoleń.
— Pracuje się na zimnie i wietrze; śledzie z sieci trzeba często ręcznie wyplątywać, a woda ma temperaturę 3-6 stopni. Rybakom grabieję dłonie, są przemarznięci — podkreśla Wiśniewski. I dodaje, że w tym roku rybę tę na południowym Zalewie łowi około 30 rybackich załóg.
Kutry, które pracują na Zalewie Wiślanym, są zupełnie inne niż te łowiące na otwartym morzu - z powodu jego małej głębokości ich dna są bardziej wypłaszczone. Płytkość Zalewu Wiślanego, który miejscami nie ma nawet dwóch metrów głębokości, od wieków dawała się rybakom we znaki; np. w średniowieczu budowali oni specjalne łodzie z płaskim dnem, zwane kutlami. Od ich nazwy połowy nazywano połowami kutlowymi.
Śledzie przypływają na Zalew Wiślany na tarło. Z otwartego Bałtyku na płytki i przez to cieplejszy Zalew Wiślany wpływają przez Cieśninę Piławską (Rosja) w północnej części Zalewu. Tarło zaczynają odbywać po zejściu z Zalewu lodu; zwykle było to w połowie marca.
Po zakończeniu "śledziowych żniw" rybacy na Zalewie Wiślanym będą łowić sandacze i leszcze. (PAP)
Joanna Kiewisz-Wojciechowska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez