Animalsi z Barczewa uratowali psa przed śmiercią głodową
2024-03-05 07:07:46(ost. akt: 2024-03-04 16:40:05)
— Znęcanie to by było, gdybym teraz zaje... kopa temu psu — powiedział do inspektorów OTOZ Animals Barczewo młody mieszkaniec powiatu lidzbarskiego, kiedy to pracownicy chcieli zakończyć koszmar Józia, ponad 10-letniego psa, który przez lata był zaniedbywany przez właściciela.
Pies to najlepszy przyjaciel człowieka. Dla niektórych ta maksyma może nie mieć żadnego znaczenia, bo uznają, że czworonóg może się znudzić. Wyjściem z tej sytuacji nie jest jednak karygodne zachowanie wobec psa. Taka historia miała miejsce na terenie powiatu lidzbarskiego, którą na swoim portalu społecznościowym opisało Ogólnopolskie Towarzystwo Ochrony Zwierząt Animals Barczewo.
Pies wabiący się Józio - ponieważ takie imię nadali mu inspektorzy, był miłym i przyjaznym szczeniakiem. W pewnym okresie, kiedy dalej był wiekowo młodym psem, lecz gabarytowo urósł, zaczął podgryzać meble, "skubać" dzieci i kraść jedzenie ze stołu. Zachowanie psa faktycznie do najgrzeczniejszych nie należało, jednak metodą na jego zapobiegnięcie na pewno nie było założenie na niego metalowej kolczatki i przywiązanie sznurem do słupa.
Szczeniak cały czas się z niego zrywał i biegał po polach. Za "karę" Józia przypięto do słupa metalowym łańcuchem. Podczas srogich zim i wysokich temperatur właściciel psem się nie interesował. Wykonano mu prowizoryczną budkę z kilku desek i postawiono ją na tylnym podwórku domostwa. Był wychudzony i zaniedbany, a nocami atakowały go inne psy z sąsiedztwa. Koszmar zwierzaka trwał kilka lat. Do momentu, aż inspektorzy OTOZ Animals Barczewo nie zabrali Józia i otoczyli go opieką.
— Pies był skrajnie wycieńczony i wychudzony. Ma rany na uszach i oczach do takiego stopnia, że podczas spania nie może do końca ich zamknąć. Ma również początki zaćmy. Uzębienie także jest w bardzo złym stanie, na dodatek ma zmiany zwyrodnieniowe w stawach. Wyniki badań wskazały zerową odporność — przekazuje Joanna Jasińska, inspektorka OTOZ Animals w Barczewie.
Poinformowała również o zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa znęcania się nad psem. Dodała, że policja wiedziała o sytuacji w jakiej znajduje się pies. Znaleźli się również w miejscu, gdzie przeżywał katorgę, lecz nie zareagowali. Nie zareagowała też gmina, w której doszło do tej smutnej historii.
Podczas interwencji Joanna Jasińska poinformowała właściciela psa, że zagłodzenie zwierzęcia domowego podchodzi pod znęcanie się.
Podczas interwencji Joanna Jasińska poinformowała właściciela psa, że zagłodzenie zwierzęcia domowego podchodzi pod znęcanie się.
— Znęcanie to by było, gdybym teraz zaje... kopa temu psu — "błyskotliwie" odpowiedział młody mężczyzna, który swoje zachowanie miał usprawiedliwiać tym, że skoro on nie ma co jeść, to czemu ma dawać psu.
Według inspektorki jedyną osobą, która dokarmiała Józia była miejscowa starsza kobieta, która również zeznała, że właściciel nie karmi zwierzęcia.
— Zimą pies nie miał nigdy słomy w budzie, co było widać. Latem stał na słońcu bez kapki wody. Starsza kobieta, o ile była w domu dawała mu resztki chleba i zupy. Ile to biedactwo się wycierpiało — mówi Joanna Jasińska, powołując się na informatora.
Józio aktualnie przebywa pod czujną opieką w jednym z hoteli dla zwierząt.
Janusz Siennicki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez