Kradzież naszą deską ratunku? Ile kradniemy w regionie?

2024-03-04 09:03:23(ost. akt: 2024-03-04 09:03:30)
Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: luis_molinero/Freepik

Polacy kradną na potęgę. Od puszki z rybkami przez odzież po drobny sprzęt AGD. Wynoszą coś ze sklepu średnio za... 600 zł i co 7 minut. Dlaczego to robimy? Z potrzeby posiadania tego, na co nas nie stać, z nudów? A może coraz częściej z biedy?
Kradną w zasadzie wszyscy — i młodzi, i starsi. Każdy ma swój powód. W Iławie na początku lutego w ręce policji wpadła seniorka. Na jej trop policjanci wpadli po tym, gdy supermarket zgłosił problem kradzieży towaru. Po obejrzeniu zapisów monitoringu mundurowi ustalili, że drobne produkty kradnie 73-latka, która zabierała bez płacenia m.in. pomidory, pieczarki, selera, śmietanę, chleb i herbatę. W sumie seniorce zarzucono, że dokonała kradzieży 25 razy. Łącznie zabrała ze sklepu produkty o łącznej wartości 1,3 tys. zł.

— Pani przyznała policjantom, że ma niską emeryturę i brakuje jej na życie. Niestety, trudna sytuacja materialna nie uchroni jej od odpowiedzialności karnej — podkreśla Joanna Kwiatkowska, oficer prasowa policji w Iławie. — Przed kilkoma miesiącami w Iławie odnotowano podobny przypadek. Pani w wieku 68 lat także kradła jedzenie ze sklepów m.in. majonez czy migdały. Obu seniorkom grozi do 5 lat więzienia.

Z kolei w ferie zimowe dwie 12-latki z Ełku ukradły ze sklepu kosmetyki — tusze do rzęs, róże, korektory, pudry czy pomadki o łącznej wartości blisko 450 zł. To pierwsza kradzież dziewczynek. Nie spodziewały się, że zostaną zatrzymane przy wejściu. Dlaczego to zrobiły? Z nudów? Z powodu zbyt niskiego kieszonkowego?

Policjanci z Olsztyna poszukują natomiast mężczyzny, którego łupem padły artykuły spożywcze oraz chemiczne o łącznej wartości ponad 2500 zł. Ale takich jak on jest wielu. Bo co najczęściej kradniemy ze sklepów? To najczęściej towary pierwszej potrzeby. Najlepsze są też małe produkty. To jakaś puszka z rybami, masło, nabiał, paczkowana wędlina lub ser żółty. Giną też kawy, droższe owoce, słodycze, droga chemia. Złodzieje „zdobycz” chowają w kieszeniach lub w rękawach kurtek. Ale chętnie sięgamy też po drobne AGD, elektronikę czy odzież. Do kradzieży bardzo często ludzie wykorzystują też kasy samoobsługowe. Nabijają tańsze produkty, a w rezultacie zabierają ze sklepu te droższe. Wielu osobom udaje się też wyjść bez opłacenia rachunku.

Wiele osób nie docenia jednak nowoczesnej technologii. W praktyce wszystko w sklepie jest rejestrowane, zwłaszcza operacje w przestrzeni kas. Algorytmy odpowiedzialne za monitoring są w stanie gromadzić i analizować dane takie jak wizerunek, numer telefonu czy specyficzne zachowania konsumenckie z poprzednich wizyt w sklepie. W efekcie złodziej może być zatrzymany podczas kolejnej wizyty w placówce handlowej.

Złodziej Plus

W sklepach kradliśmy zawsze. Teraz jednak robimy to częściej. — W 2022 roku na Warmii i Mazurach policjanci stwierdzili 875 przestępstw oraz 6624 wykroczenia polegające na kradzieży sklepowej. Z kolei w 2023 roku na było już 964 przestępstw oraz 7953 wykroczeń — zauważa asp. Tomasz Markowski, rzecznik Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie. — Zgodnie z kodeksem wykroczeń każdy, kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz ruchomą, jeżeli jej wartość nie przekracza 800 zł, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny. Natomiast zgodnie z kodeksem karnym każdy, kto to zabiera w celu przywłaszczenia cudzą rzecz ruchomą, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5.

Warmia i Mazury nie są wyjątkiem. Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w całej Polsce w 2023 roku ilość kradzieży w sklepach jest o 40 proc. większa niż w 2022 roku. Do takich przestępstw dochodzi... co 7 minut. Statystyki, które i tak nie ukazują w pełni problemu, bo wiele sklepów nie zgłasza kradzieży, obejmują jednak sytuacje jeszcze sprzed zmianą przepisów.
Obecnie, od października 2023 roku, próg kwotowy między wykroczeniem a przestępstwem kradzieży wynosi już 800 zł, czyli o 300 zł więcej niż wcześniej. To motor napędowy dla złodziei. Mogą kraść więcej i ponosić mniejszą odpowiedzialność. Żartobliwie zmianę przepisów nazywa się „programem Złodziej Plus”. Z danych KGP dowiadujemy się też, że najczęściej w 2023 roku skradziono towary na kwotę do 600 zł. Eksperci wskazują, że oprócz zmiany w przepisach istotny wpływ ma na to inflacja, powodująca zubożenie społeczeństwa.

Siedem lat chudych

— Rosnące kradzieże to sygnał, który mówi o tym, że społeczeństwo ubożeje. Jednym z powodów jest hiperinflacja, która szalała. Ale teraz sytuacja wcale nie jest lepsza. Nie jestem prorokiem, ale podejrzewam, że najgorsze dopiero przed nami — uważa dr Waldemar Kozłowski, ekonomista z UWM. — Zacznie się po wyborach samorządowych i do Parlamentu Europejskiego. Teraz mamy dopłaty do prądu i programy wspierające. Ale i tak nie jest kolorowo. Wystarczy spojrzeć na koszty utrzymania domu, które bardzo wzrosły. Do tego Unia Europejska stawia wymagania. Likwidujemy „kopciuchy”, co akurat wychodzi nam na zdrowie, ale również kotły gazowe mają ustąpić miejsca pompom ciepła. Im większy wzrost cywilizacyjny, tym wyższy koszt funkcjonowania. To będzie powodowało rozterki, napięcia i konflikty społeczne. Pytanie: kiedy to się zatrzyma? Potrzebujemy koła zamachowego, którym będzie wzrost gospodarczy. Obawiam się jednak, że sytuacja, w której się znajdujemy — wojna w Ukrainie i zmiany w strukturach gospodarczych świata — nic dobrego nie wróży. Nadchodzi też zwolnieniowa fala na rynku pracy. Tak jak jest w Biblii zapisane: siedem lat chudych, siedem lat tłustych — tłumaczy dr Waldemar Kozłowski.

I dodaje: — Kradzież w sklepie to krok desperacji. Jeśli ktoś przyzwyczai się do mercedesa, a później go straci, nie potrafi się odnaleźć. Gdy było stać nas na wszystko, a później się okazuje, że trzeba z czegoś zrezygnować, zaczynamy robić głupie rzeczy. Gdy stać było nas na dobre masło, a teraz możemy kupić tylko margarynę, ale mamy ochotę właśnie na masło, to bywa, że po prostu bierzemy je sobie ze sklepowej półki. Raz, drugi nam się uda, ale potem już tak łatwo nie jest.

Zjawisko kradzieży sklepowych jest szczególnie dotkliwe dla małych sklepów, które nie posiadają wyszukanych zabezpieczeń i dysponują małą ilością personelu. Dla dużych sieci kradzieże oznaczają przede wszystkim wzrost kosztów zabezpieczeń, być może też odejście od modelu samoobsługowego. To przełoży się na wyższe ceny. Uderzy to zwłaszcza w najbiedniejszych konsumentów.

ADA ROMANOWSKA