Apel o równe traktowanie aktorów niezależnych i etatowych

Zdecydowana większość aktorek i aktorów w Polsce nie ma stałego zatrudnienia- napisano w opublikowanym w piątek na Fb Związku Zawodowego Aktorów Polskich (ZZAP) apelu skierowanym do dyrekcji teatrów o równe traktowanie aktorów etatowych i niezależnych.

Jak wyjaśniono, "teatry impresaryjne, ale również teatry ze stałymi zespołami, angażują do pracy aktorów niezależnych i podpisują z nimi umowy o dzieło na przygotowanie roli w spektaklu".

"Praca nad przedstawieniem trwa zwykle od miesiąca do kilku miesięcy. Aktor etatowy dostaje za taką pracę swoją stałą miesięczną pensję w wysokości co najmniej równej najniższej płacy krajowej. (...) Tymczasem jest prawie regułą, że aktorzy angażowani dodatkowo, spoza stałego zespołu artystycznego, dostają, w miesięcznym przeliczeniu, wynagrodzenie niższe niż wynosi minimalne wynagrodzenie w Polsce" - podkreślono. "W najgorszej sytuacji są tutaj młode aktorki i młodzi aktorzy wchodzący dopiero na teatralny rynek, których sytuacja życiowa zmusza do przyjmowania takich propozycji" - czytamy w apelu Zarządu Głównego ZZAP.

W opinii członków związku, "jest to nieetyczne i stoi w sprzeczności z zasadą równego traktowania pracowników".

"Apelujemy, aby aktorów niezależnych traktować tak samo, jak innych obywateli naszego kraju" - podkreślono w zakończeniu apelu podpisanego przez Zarząd Główny ZZAP.

"Wysłaliśmy w dniu 21 lutego pismo do Krzysztofa Guzowskiego, koordynatora ds. Równego Traktowania w MKiDN - w sprawie systemowego nierównego traktowania aktorów w teatrach w zależności od formy zatrudnienia" - poinformowano w piątek w mediach społecznościowych ZZAP.

"Poinformowaliśmy o tym, również Rzecznika Praw Obywatelskich" - napisano, dodając, że "osoby należące do ZZAP otrzymały mailowo treść pisma".

"Tylko RAZEM możemy naprawdę coś zmienić! Do dzieła!" - zaapelowano na Fb ZZAP.

Związek Zawodowy Aktorów Polskich zarejestrowany został w KRS 22 lutego 2002 r. Od 2 lipca 2021 r. przewodniczącym Zarządu Głównego ZZAP jest Maksymilian Rogacki.

red./PAP